Czasem największym ograniczeniem, które powstrzymuje nas przed zadbaniem o siebie i swoje ciało nie jest lenistwo, nie są fundusze czy brak miejsca, lecz… postrzeganie przez społeczeństwo.
Minął miesiąc. Wciąż jestem stara, choć nie czuję się tak stara jak wcześniej. I wciąż jestem gruba, choć lżejsza o 10 kilogramów. Nie jestem już jednak sama. Kiedy postanowiłam nie przejmować się akceptacją innych i dzień w dzień zaczęłam wieczorem biegać parkowymi alejkami. Akceptacja sama mnie znalazła. Jest nas czworo, wszyscy 40+ lat i 70+ kilo. Nie wiem gdzie mieszkają, gdzie pracują. Nie umawiamy się. Po prostu kilka razy na siebie trafiliśmy i od tego czasu biegamy razem, gdy się spotkamy.
A inni? Wciąż się śmieją, czasem pokazują palcem starą babę w pomarańczowym dresie. Śmieją się jednak jakby mniej. Znajomi chwalą, mąż czasem się do mnie dołącza, a sąsiadki zaczynają pytać o założenia moje treningu, rzucać puste obietnice, że pewnego dnia się dołączą. Zapraszam wszystkie serdecznie do mojego nieformalnego klubu “Siwych bab biegających po parku”.
AMZ