sztuka-pomagania

Faktycznie – pomaganie to sztuka. Należy je bowiem uprawiać z delikatnością, wyczuciem, umiejętnie i adekwatnie. Często jednak bywa inaczej, bo nawet nieświadomie możemy wywołać efekt przeciwny do zamierzonego, kiedy stosujemy się wyłącznie do „zdroworozsądkowych” zasad potocznych.

Aby pomaganie było skuteczne, trzeba pamiętać o kilku zasadach.

Po pierwsze

Musi istnieć potrzeba. Może brzmi to błaho, ale bardzo często zamiast pomagania – wyręczamy. Jeśli chcę komuś pomóc, kiedy nie ma takiej potrzeby to podświadomie daję tej drugiej osobie komunikat – “z tym sobie nie poradzisz, jesteś niekompetentna, to dla ciebie zbyt trudne” – a zatem de facto obniżam czyjąś samoocenę, czynię go biernym i zależnym w jego własnych oczach, a to jest właśnie tym odwrotnym efektem, wspomnianym na wstępie.

Po drugie

Druga zasada to poszanowanie dla decyzji drugiej osoby. Niezależnie od tego, jak we własnym mniemaniu oceniamy sytuację, nie mamy prawa decydować za kogoś innego. Wkroczyć z pomocą mam prawo tylko wówczas, gdy zostanę o to poproszona. Trudno to czasem przyjąć, ale jednocześnie jest to jedyny warunek, że ktoś mojej pomocy sobie życzy i jest gotów, aby z niej skorzystać.

Kluczowa jest właśnie owa gotowość. Wiemy z własnego doświadczenia, jak negatywne emocje i sprzeciw budzi natarczywa “pomoc”, która paradoksalnie nie daje dojść do głosu tym osobom, do których jest adresowana. W skrajnych przypadkach, osób, które zdolność do podejmowania autonomicznych decyzji jest zaburzona, zaleca się poszanowanie niezależności drugiej osoby. Nawet osobom w nałogu zawsze pozostawiamy decyzję o przyjęciu naszej pomocy. Wyłącznie taka deklaracja gwarantuje, że osoba rozumie, że ma kłopot, dostrzega go i pragnie go rozwiązać.

Po trzecie

Adekwatność, czyli odpowiedniość sytuacyjna. Sprowadza się to w zasadzie do właściwego odczytania obszaru objęcia pomocą (emocjonalnego, intelektualnego, finansowego) i zareagowania, zgodnego z intencjami i oczekiwaniami odbiorcy wsparcia. Nietrafnie zdefiniowane wsparcie działa odwrotnie do zamierzonego efektu. Założenie to łączy się również z dyspozycją do zareagowania w odpowiednim czasie, czyli w takim, jaki potrzebny jest osobie wspieranej, a nie w takim, jaki pomagający życzliwy uznaje za stosowny.

Aby pomaganie było prawdziwą sztuką powinno bazować na najlepszych chęciach i kierowaniu się wyłącznie dobrem bliskich. Należy zawsze postępować krok w krok za osobą potrzebującą pomocy. Ona bowiem wyznacza standardy. Ona ma zdecydować, kiedy znów stanie na nogach bez pomocy wspierającego ramienia. A wówczas należy wycofać się w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

Joanna P.