Dbaj o zdrowie Zdrowie
W pracy wierć się do woli

Praca biurowa jest zmorą dla naszego organizmu. Kojarzona z bólami kręgosłupa, usztywnieniami, opuchlizną nóg, bezruchem. Gdy jednak przeanalizujemy bacznie wszystkie wykonywane czynności – wychylanie się po odbiór faksu, wstawanie do ksero i ruchy wykonywane na fotelu biurowym na kółkach – w ciągu 8 godzin może z nich wyjść ciekawy zestaw wygibasów, mający wpływ na poprawę naszego krążenia.
Pracownik pełen wigoru, wykonujący dowolną pracę biurową, wykonując obroty tułowia, jak i przemieszczając się między pomieszczeniami w firmie pomaga bardziej swojemu krążeniu niż nam się dotąd wydawało. Niedawno udowodniono bowiem naukowo, iż zarówno czas trwania, jak i intensywność przypadkowej aktywności fizycznej w ciągu dnia – w pracy i w domu – ma korzystny, długofalowy wpływ na krążenie. Już od 30 minut łącznej aktywności na poziomie umiarkowanym może ogromnie pomóc nam utrzymać ciało w dobrej kondycji zdrowotnej.
Im bardziej mamy świadomość wpływu różnych ruchów w pracy na zdrowie, tym bardziej powinniśmy wpływać na wydłużanie tych czynności, zachęcając się do częstszego maszerowania firmowym korytarzem do innych pracowników, zamiast wysyłania e-maili czy informacji przez komunikator. To nie zabiera zbyt wiele czasu, ani nie jest trudne i nie wymaga wygospodarowania czasu na wyjście na fitness czy do siłowni.
Przypadkowa aktywność
Jest to aktywność niecelowa, sumująca czynności dnia codziennego – od sprzątania po chodzenie po schodach czy po firmie. Często poza taką aktywnością nie uczestniczymy w żadnej innej i trudno nam się wciągnąć w reżim treningów o wyższej intensywności. Jeśli chcielibyśmy samodzielnie przetestować nasz ruch w ciągu dnia pracy i jego wpływ na serce, można testowo np. przez tydzień mierzyć poziom aktywności za pomocą akcelerometra (inaczej przyspieszeniomierza) czy choćby krokomierza (w tym drugim przypadku mierzymy jedynie przebytą długość, choć wynik nie będzie miarodajny, bo marsz na zewnątrz zrobimy z dużym prawdopodobieństwem w jednym tempie stawiając mniej więcej równej długości kroki, natomiast w firmie i intensywność i długość kroku nie są często porównywalne).
Źródło – na podstawie badań opublikowanych w Medicine & Science in Sports & Exercise, Journal of American College of Sports Medicine, 06.2011
(PFN)
Dr Paweł Nowak
« Jak kochać się duchem i ciałem?
pati25
10 lat temu
Pracowałam wprawdzie krótko i moja praca była głównie za biurkiem.Musiałam też chodzić do inneego działu załatwiać coś.To pozwalało trochę się rozruszać.
summer
12 lat temu
Ja, niestety, jak usiądę, to praca zwykle tak mnie pochłania, że zapominam o wykonywaniu jakichkolwiek ruchów, tak ciałem, jak oczami:(. Czasem ocknę się dopiero, gdy poczuję nieprzyjemny ból w plecach, czy nogach albo pieczenie wysuszonych gałek ocznych :(. Na szczęście pracuję w domu i od czasu do czasu muszę odejść od komputera, żeby zająć się domowymi obowiązkami;)
drobina
12 lat temu
Nie cierpiałam siedzenia za biurkiem. Zawsze mnie nosiło. Większośc czasu musiałam jednak spędzać przed komputerem, dlatego zawsze mnie cieszylo, jak musiałam jakąś sprawę załatwić na innym piętrze – można było chociaż na chwilę odpocząć i rozruszać kości.
mjbz
12 lat temu
Staram się chodzić w pracy, chociaz wiąże się to z oderwaniem od „roboty”, a na to nie zawsze można sobie pozwolić. Fikam nogami pod biurkiem, naciagam mięśnie, ale natłok papierzysków nie pozwala na spacery :(.