Life Style Psychologia
Jak telewizja rujnuje nasze życie. Odcinek 2

W pierwszej części artykułu pisałam o tym, jak telewizja zwiększa poziom lęku społecznego przez epatowanie nas wizjami przemocy i katastrof rozgrywających się na całej kuli ziemskiej. To chyba najpoważniejszy zarzut, ale nie jedyny. Zbyt intensywne wpatrywanie się w „magiczne pudełko” może zaburzyć wiele innych obszarów naszego funkcjonowania.
Telewizyjne szczęście
Na szklanym ekranie pojawiają się skrajne obrazy, katastrofy i przemoc przeplatają się z telewizyjną wizją szczęścia i piękna. Widzowi prezentuje się tłumy dopieszczonych przez stylistów, modeli i modelek, większość ludzi pojawiających się na wizji jest ponadprzeciętnie atrakcyjnych fizycznie, bogatych i spełnionych w różnych dziedzinach życia. Wzbudza to frustracje i niezadowolenie z własnego wyglądu, statusu majątkowego i osiągnięć. Szczęście wydaje się być bardzo zależne od zasobności portfela, gdybyśmy tylko mieli więcej pieniędzy, moglibyśmy mieć reklamowane produkty, wille i partnerów. Przeciętny Kowalski musi zadowolić się zwykłym życiem, wyglądem i mieszkaniem. Nie byłoby w tym nic negatywnego, gdyby nie telewizja, która pompuje nasze aspiracje lukrowanymi wizjami rzeczywistości. Nie wystarczy mieć mieszkania, rodziny i stabilizacji finansowej, żeby czuć się spełnionym. Do tego potrzeba co najmniej trzypoziomowego luksusowego apartamentu, jachtu, wakacji na Majorce, twarzy i figury modelki…
Telewizyjne dzieci
Dzieci są niewątpliwie ważną częścią naszego życia, jednak na szklanym ekranie przedstawiony jest wypaczony obraz rodzicielstwa. Potomstwo to ósmy cud świata, największe szczęście jakie może nas spotkać. Trzeba mu zapewnić absolutnie wszystko najlepszej jakości, chronić, chuchać i dmuchać, bo świat przecież jest niebezpieczny i wrogi. Producenci różnego rodzaju dziecięcych akcesoriów żerują na miłości rodzicielskiej reklamując rzekomo niezbędne zabawki, kosmetyki, ochraniacze, pieluszki etc. Maluchy rosną otaczane zbędnym luksusem, a rodzice o niższym statusie materialnym często czują się nieadekwatni, bo nie stać ich na wszystko co dla ich dziecięcia „najlepsze”. Telewizyjni dobrzy rodzice, to często rodzice obsesyjnie chroniący dziecko przed zetknięciem się z samym życiem. Ten proces rozpoczyna się od histerii dotyczącej mokrej pieluchy i bakterii zagrażających zdrowiu i komfortowi niemowlęcia, przechodzi przez fazę paranoicznego lęku przed atakiem pedofila, a kończy na strachu przed demoralizacją w szkole przez dealera narkotyków etc.
Czasy zabaw na podwórku, podrapanych kolan i pięknych lat dziecięcej wolności wydają się być bezpowrotnie zakończone.
Teraźniejsze dzieci spędzają większość czasu w bezpiecznym i kontrolowanym środowisku, przed telewizorem, komputerem, w szkole lub na zajęciach dodatkowych. Pozbawione możliwości samodzielnego podejmowania decyzji i nieskrępowanych kontaktów z rówieśnikami rosną często na jednostki zaabsorbowane same sobą, niezdolne do nawiązywania głębokich relacji. Od maleńkości karmione telewizyjną wizją świata modelek i obowiązkowych sukcesów finansowych nie potrafią odnaleźć się w zwykłej, szarej rzeczywistości.
Janis
W pierwszej części artykułu pisałam o tym, jak telewizja zwiększa poziom lęku społecznego przez epatowanie nas wizjami przemocy i katastrof rozgrywających się na całej kuli ziemskiej. To chyba najpoważniejszy zarzut, ale nie jedyny. Zbyt intensywne wpatrywanie się w „magiczne pudełko” może zaburzyć wiele innych obszarów naszego funkcjonowania.
Lek na telewizję
Jedynym lekiem na telewizję jest znaczące ograniczenie kontaktu lub nabranie dystansu do prezentowanych w niej treści. Przed jej toksycznym wpływem należy chronić zwłaszcza najmłodszych, którzy ze względu na niedojrzałość percepcyjną nie mają szans na bycie krytycznymi i refleksyjnymi odbiorcami. Życie toczy się tu i teraz, to co widzimy na szklanym ekranie to tylko miraż stworzony po to, żeby wywierać na nas określony wpływ.
Artykuły powiązane:
Jak telewizja rujnuje nasze życie
Janis
« Nowy wygląd Menopauzy!
pati25
11 lat temu
Programy telewizyjne są różne.Niektóre oglądamy chętnie a niektóre nie.Ja nie lubię programów smutnych raczej te rozrywkowe na których mogę troszkę się pośmiać.Po co mam oglądać o tragediach,nieszczęściach i się denerwować.Nie
summer
12 lat temu
Basia – gdyby nie TV Kultura, nie byłoby gdzie obejrzeć koncertu muzyki poważnej czy sztuki telewizyjnej. Niestety, ale to, co serwuje telewizja publiczna pozostawia naprawdę wiele do życzenia /za nasze abonamenty, które sumiennie płacimy;)/
basia4ab
12 lat temu
Mojego życia telewizja nie rujnuje, ponieważ mało jej oglądam.Z mojego punktu widzenia, to komputer więcej pożytku daje niż telewizja.Uważam że w telewizji jest mało programów, które by mnie interesowały.Mało jest programów dokumentalnych,które bardzo lubię.Seriale mają wiele do życzenia.Dużo powtórek filmów, a mało jest nowych pozycji.Mało jest pokazanych koncertów muzyki poważnej,która bardzo lubię.Są dni że tylko włączam telewizor na wiadomości,albo na program rozrywkowy.Natomiast komputer uważam, że jest „oknem na świat”. Jeśli tylko ktoś chce pożytecznie wykorzystać czas spędzony przed nim.Ja mam koleżanki,które nigdy,albo sporadycznie zaglądają do komputera,natomiast każdy serial telewizyjny oglądają np.Moda na sukces.Wydaje mi się, że jest to stracony czas dla Nich.Jeśli miałabym oglądać tak płytki film, to ja wolę poczytać książkę.Zawsze też starałam się dzieciom” jak były małe” tłumaczyć dlaczego nie wolno być” niewolnikiem” telewizji,i by nie oglądały bezmyślnie programów telewizyjnych.Starałam się dzieci ukierunkować, na dobre programy telewizyjne,by je oglądały i dużo pożytku z nich czerpały.Basia
marysia_555
12 lat temu
W dzisiejszych czasach zapracowani rodzice nie kontrolują ile czasu ich dzieci spędzają przed tv a to nie wróży dobrze na rozwijanie mózgu dziecka, które chłonie wszystko co mówi telewizja.
linet
12 lat temu
Nie demonizujmy wpływu telewizji na nasze życie. Jeśli tylko nie jesteśmy jej bezkrytycznymi i naiwnymi odbiorcami, potrafimy oddzielic ziarno od plew, to na pewno nie ulegniemy jej destrukcyjnym inspiracjom. Rzeczywiście najbardziej narażone na te wpływy są dzieci, ale też nie wierzę,że mądrzy rodzice nie kontrolują ich dostępu do pilota i nie rozwijają u nich innych zainteresowań.
Telewizor w wiekszości rodzin to chyba zaledwie tło, dalszy plan w życiu codziennym, który może tylko u nielicznych, za bardzo wychodzi do przodu lub zamienia sie na miejsca z tym , co naprawdę ważne.Myślę,że każdy człowiek myślący musi mieć i ma zdrowy stosunek do telweizji.
A wizja przedstawiona w artykule jest nie mniej upiorna niz sama telewizja:)
summer
12 lat temu
Mi też telewizja niczego nie wypacza;), nie oglądam zbyt wiele, może 2 filmy tygodniowo i jakiś program rozrywkowy albo popularnonaukowy. W głowie się to nie mieści, jak telewizja może wypaczać spojrzenie na rzeczywistość kogoś innego niż dziecko ……. a jednak! Znam ludzi, zwłaszcza emerytów albo gospodynie domowe, których życie kręci się wokół „magicznego ekranu”. A gdy ich zapytać, czy oglądają jakieś seriale, to mówią, że nie oglądają, tylko ….. i tu wymieniają kilka tytułów ;).
A a’propos seriali, zawsze mnie zastanawiało, jak jedna pielęgniarka jest w stanie utrzymać 4-osobową rodzinę, w tym 2 dorosłych dzieci i męża pijaka?;)
tereska56
12 lat temu
To prawda, telewizja wypacza nasze spojrzenie na rzeczywistość. Dlatego jestem przeciwna temu, by dzieci oglądały telewizję. Moi znajomi zrezynowali w ogóle z posiadania telewizora. Na początku myślałam, że im przejdzie, ale teraz widze, ze maja więcej czasu dla rodziny.
mjbz
12 lat temu
Bardzo dobry artykuł i bardzo mądre słowa Drobinko.
drobina
12 lat temu
Na szczęście należę do tych osób, które nie uległy magii telewizji. Cieszę się też, że udało mi się uchronić dzieci przed jej wszechmocnym wpływem. Nie oglądamy wszystkiego „jak leci”, tylko to co naprawdę nas interesuje. Te wszystkie bogactwa, które pokazują w telewizji: luksusowe domy, samochody… na mnie nie działają. Podobnie jak przeciętny Kowalski, mam zwykły wygląd, zwykłe życie, skromne mieszkanie i dobrze mi z tym. Szczęście nie zależy od pojemności porfela, ale od tego co stworzymy sobie sami: jacy jesteśmy dla swoich bliskich, przyjaciół, czy zupełnie obcych ludzi. Mamy czas spotkać się ze sobą, porozmawiać, podzielić się radościami i smutkami. Wielu z nas ma też przewagę nad tymi bogaczami, potrafimy cieszyć się z drobiazgów.
ell@
12 lat temu
Zauważyłam, że ostatnio segreguję programy ze względu na sposób oddziaływania ich na mój nastrój. Jeśli coś ma mnie zasmucić – raczej tego unikam.
A już na pewno nie oglądam drażniących mnie popisów pseudopolityków w typie Hoffmana czy Brudzińskiego.
Teraz w TV jest wiele cyklicznych programów rozrywkowych – nie stanowią one jakieś wartości w samej sobie – jeśli więc decyduję się marnować na nie czas, to … często zamiast leżeć na kanapie – leżę… na karimacie :D!- ćwicząc brzuszki.