Seks Stop z rutyną!

Dzikość w seksie

odrobinka-dzikosci-w-seksie

Łóżkowa dzikość kojarzy się przede wszystkim ze skórą, biczami, łańcuchami, upokarzaniem drugiej osoby i bólem. Owszem, skojarzenia te są prawidłowe, ale to skrajna jej postać. Odrobinka gwałtowności w łóżku nikomu nie zaszkodziła.

Od kobiet wymaga się zupełnie sprzecznych rzeczy – z jednej strony ciepła, uległości, czułości, a z drugiej czasopisma krzyczą, że powinna wziąć sprawy w swoje ręce, być niegrzeczną dziewczynką i nie bać się dominacji w łóżku. A czasem gdzieś tam snujemy fantazje, żeby pokazać pazurki i zdominowac cała zabawę. Albo wręcz przeciwnie, masz ochotę, by partner Cię potarmosił, rzucił na łóżko, jak na filmach i zafundował noc życia.

Podstawą jest zaufanie

W tego typu zabawie nie chodzi o zadawanie bólu drugiej osobie, a raczej na sprawdzaniu granic, odkrywaniu swoich pragnień. Jeśli namiętność jest wystarczająco silna, podwyższa się próg bólu i nie czujemy zadrapań, ukąszeń, dlatego ważne jest, by umieć określić swoją siłę, kontrolę nad odruchami.

Nawet partnerzy uprawiajacy najbardziej skrajną formę przemocy łóżkowej muszą mieć do siebie pełne zaufanie. Nie powinno się odczuwać egoistycznej przyjemności z krzywdzenia drugiej osoby, dlatego obojgu partnerom musi odpowiadać ten typ zabawy. W końcu nic tak nie psuje przyjemności, niż niechciany klaps czy uszczypnięcie.

Jedną z form zapobiegania naruszaniu granic jest bezpieczne słowo. Jest to hasło, którego używa partner – obiekt przemocy. Użycie go automatycznie przerywa zabawę. Bardzo ważne jest, żeby nie mieć do siebie o to pretensji, nie czuć się winnym. To delikatny układ, paradoksalnie wymagający dużej troski o dobro partnera.

Milena L.

Łóżkowa dzikość kojarzy się przede wszystkim ze skórą, biczami, łańcuchami, upokarzaniem drugiej osoby i bólem. Owszem, skojarzenia te są prawidłowe, ale to skrajna jej postać. Odrobinka gwałtowności w łóżku nikomu nie zaszkodziła.

Nie tylko pejcze

Ta specyficzna przemoc łóżkowa w łagodnej formie w żadnym przypadku nie powoduje siniaków – co najwyżej lekkie zaczerwienienia na skórze. Partnerzy mogą się po prostu trzymać w mocnym uścisku, lekko podgryzać, zawiązywać sobie oczy czy oplątać ręce, nogi delikatną tkaniną.

Doskonałą formą przemocy jest… brak seksu. Tak, to też jest rodzaj miłosnej tortury! Polega on na maksymalnie przedłużonej grze wstępnej, aż do granic wytrzymałości. Wymaga ogromnego wyczucia, by nie przeoczyć punktu, w którym druga strona straci zainteresowanie aktem miłosnym.

Zdrowe związki rzadko kiedy mają raz na zawsze ustalone, kto jest osobą dominująca, a kto – uległą. Większość par wymienia się rolami, eksperymentując z granicami przyzwoitości, sprawdzając, jak brzmi odpowiedź na pytanie jak daleko mogę się posunąć.

Pożądana uległość

Niektórym kobietom odpowiada rola, w której nie muszą się specjalnie starać w łóżku. Wystarczy, że poddadzą się woli partnera. Tak samo mężczyźni w wielu przypadkach czują ulgę, że nie muszą mierzyć się się ze stereotypem samca, który zawsze o każdej porze potrafi zadowolić swoją kobietę.

Milena L.

Łóżkowa dzikość kojarzy się przede wszystkim ze skórą, biczami, łańcuchami, upokarzaniem drugiej osoby i bólem. Owszem, skojarzenia te są prawidłowe, ale to skrajna jej postać. Odrobinka gwałtowności w łóżku nikomu nie zaszkodziła.

Jak dziwnie by to nie brzmiało, to bycie bezwolną ofiarą czyjegoś pożądania ma swoje korzyści. Tym bardziej, że jest to przemoc pełna miłości – jak już wspomniałam, w tego typu zabawach nie chodzi o własną, ale wspólną satysfakcję.

Wypuszczenie na wolność swojej mrocznej strony ma też ogromne znaczenie terapeutyczne. Wiele osób odkrywa ze zdumieniem i wstydem, że mają ochotę skrzywdzić swojego partnera w niski, egoistyczny sposób, sprawić mu przykrość. Jest to oznaka, że w związku są nierozwiązane konflikty, albo przemoc łóżkowa ma zastąpić frustrację wyniesioną z pracy.

Pokazanie drugiej osobie swojego złego ja wymaga olbrzymiego zaufania – przecież zawsze istnieje ryzyko, że wszystko popsujemy, pokazując zbyt wiele, że kogoś przestraszymy lub zniechęcimy. Ryzykujemy utratę szacunku, wizerunku w oczach drugiej osoby. Ale równocześnie możemy odzyskać czyjeś zainteresowanie, pobudzić ciekawośći odkryć coś niezwykłego u partnera.

Staramy się unikać wulgarności i upokarzających określeń dotyczących wyglądu fizycznego, umiejętności, kompetencji. Wbrew pozorom, nazwanie męża niedobrym misiem, a żony niegrzeczną kocicą odnosi niezwykły efekt, choć wydaje się to takie banalne.

Nie bójmy się uległości, ale również – dominacji. Niech seks nabierze rumieńców – jak klepnięty z mocą pośladek.

Milena L.

Komentarze (7)

drobina

11 lat temu

„Kombinuj dziewczyno
Nim twe wdzięki przeminą
Uśmiechaj się błogo…”

(O)drobinka dzikości w seksie jeszcze nikomu nie zaszkodziła;)

mejgosia

11 lat temu

Hm! Myślę ,że czas coś do sypialni wprowadzić, no bo po tylu latach wspólności, znamy się jak łyse konie i troszkę powiewa nudą, ja uwielbiam gryźć Zbysia w uszko, ale on tego nie lubi, to pewnie bedę musiała użyć pejcza, żeby to polubił! O efektach końcowych na pewno napiszę! 😉

Mindi

11 lat temu

Jeśli jest coś co spodoba się obojgu partnerom to jak najbardziej wskazane, takie urozmaicenie wzmacnia więź i pogłębia porozumienie.

sirena46

11 lat temu

Niektórzy mężczyźni pragną, aby jego kobieta miała coś z tego powiedzenia: „Prawdziwa kobieta jest damą w salonie, kucharką w kuchni, a dzi…ą w łóżku”. Myślę,że trochę dzikości w seksie nikomu nie zaszkodzi.

Zostaw komentarz