kasia moś
Andres Putting/Eurovision.tv

Eurowizja 2017 zbliża się wielkimi krokami, od 30 kwietnia w Kijowie trwają próby półfinalistów konkursu. Bierze w nich udział także reprezentantka Polski, Kasia Moś. Pierwsze występy techniczne przyniosły wiele niespodzianek, ale też wiele rozczarowań. Jak zwykle, to właśnie próby weryfikują zakłady bukmacherskie. Jak Kasia Moś wypadła podczas występu na żywo?

Kasia Moś – jaki występ przygotowała na Eurowizję?

Kasia Moś swoją pierwszą próbę techniczną miała 1 maja. Wypadła wówczas naprawdę dobrze, docenili ją zagraniczni dziennikarze akredytowani przy Eurowizji w Kijowie. Nawet sceptyczny względem Polki, portal Wiwibloggs, pozytywnie zrecenzował jej występ. Kasia Moś była jedną z osób, która zauroczyła wszystkich silnym, mocnym wokalem. Jej występ jest minimalistyczny, na scenie w Kijowie wokalistce towarzyszy skrzypek, który prywatnie jest bratem artystki. W tle pojawiają się wizualizacje – gwiazdy układają się w kształty zwierząt na niebieskim tle. Na koniec pojawia się napis „freedom”, czyli wolność, zapisany w różnych językach. Całość robi dobre wrażenie, ale Kasia Moś oraz jej ekipa chcieliby, aby występ był nieco bardziej mroczny. Artystka w trakcie konferencji prasowej zapowiedziała, że przyciemnią tło wizualizacji. Po występie 1 maja Kasia Moś zaczęła awansować w rankingu bukmacherów, obecnie jest 12, czyli poza finałem, ale blisko awansu.

Sunstroke Project – faworyt dziennikarzy

Próby półfinałowe potwierdziły, że Mołdawia, którą reprezentuje Sunstroke Project, ma spore szanse na awans. To jeden z nielicznych dynamicznych kawałków, przy którym można potańczyć i zaśpiewać wraz z wokalistą. Na dodatek Mołdawia ma ciekawy pomysł na występ, nie ma w nim śladu kiczu. Wokalista, saksofonista i skrzypek tańczą z przodu sceny, a za nimi w identyczny sposób poruszają się trzy chórzystki ubrane w suknie ślubne. Całość robi pozytywne wrażenie i Mołdawia stała się jednym z faworytów bukmacherów. O ile przed próbami w Kijowie wyżej oceniano Kasię Moś, stawiając Sunstroke Project tuż pod kreską, o tyle teraz zespół nie powinien mieć problemów z awansem do sobotniego finału.

Artsvik stawia na psychodeliczny folk w nowoczesnym wydaniu

Z I półfinału Eurowizji bardzo pozytywnie wypadła też Armenia, której etniczna piosenka brzmi naprawdę świetnie w połączeniu z kolorowymi wizualizacjami. Artsvik wchodzi w interakcje z tłem, które wyświetla się za jej plecami. Mamy też „trzęsienie ziemi”i psychodeliczny fragment. Armenia jest faworytem akredytowanych dziennikarzy.

Szanse Cypru na awans wzrastają – Hovig ma mocny wokal

Po pierwszych próbach w Kijowie bardzo dobrze ocenia się też występ Cypru. Hovig wykonuje utwór Gravity, który łatwo wpada w ucho. Efektowna choreografia z motywem spadania sprawiła, że Cypr z miejsca tuż pod kreską trafił do top 10 bukmacherów. Występ Hoviga został też ciepło przyjęty przez dziennikarzy. Wbrew obawom fanów Eurowizji, Cypryjczyk świetnie radzi sobie z piosenką od strony wokalnej.

Dihaj i jej teatralny koncept na występ

Na uwagę zasługuje też reprezentująca Azerbejdżan, Dihaj. Wokalistka na scenie w Kijowie zaśpiewa utwór Skeletons, który jest typowo radiowym kawałkiem. Warto jednak podkreślić, iż jej występ sporo zyskuje za sprawą efektownych zabiegów teatralnych. Azerbejdżan powraca do czasów swojego debiutu, kiedy to występ niósł ze sobą ważne przesłanie. Dihaj zaczyna śpiewać w czarnym pokoju, na którego ścianach zapisane są słowa z piosenki. Widać, że targają nią złe emocje. Tuż obok na scenie znajduje się mężczyzna z maską konia, który stoi na drabinie. W pewnym momencie czarny pokój rozpada się, a do Dihaj dołączają chórzyści, mężczyzna zrzuca też maskę konia. Metafory wykorzystane w prezentacji utworu Skeletons nie dla wszystkich mogą okazać się zrozumiałe. Koń na scenie uosabia ogiera – mężczyznę, który kierowany własną chucią niszczy związek i pogrąża w cierpieniu swoją partnerkę. Ona długo nie poradzi uporać się z negatywnymi emocjami, ale w końcu je pokonuje i powraca do życia. Na pierwszej próbie technicznej Dihaj przekrzyczała refren, jednak już drugie podejście, które miało miejsce 4 maja, zakończyło się sukcesem. Azerbejdżan jest murowanym faworytem do awansu. W ogóle trudno sobie wyobrazić, że Dihaj mogłoby zabraknąć podczas sobotniego finału. Nawet jeśli jej występ nie przekona telewidzów, to artystka z pewnością sporo zapunktuje u jurorów.

Demy – pełna uroku prezentacja sceniczna

Demy to tegoroczna reprezentantka Grecji, która wymieniana jest w gronie faworytów do awansu. Choć artystka jest powszechnie znana, do rozpoczęcia prób nie wiadomo było, czy udźwignie utwór This is love od strony wokalnej. Demy przed przyjazdem do Kijowa mocno szlifowała wokal, jak widać praca przyniosła rezultaty. Greczynka wypadła naprawdę dobrze podczas prób technicznych. Jej delegacja zadbała o to, aby występ był atrakcyjny dla widzów zgromadzonych przez telewizorami. Początek utworu zwiastuje ballada, która chwyta za serce, po czym przechodzi w dynamiczny refren. Wizualizacje z kroplami wody oraz dwójka półnagich tancerzy dopełnia występ Demy. Na koniec tancerze składają ręce w serce, co wygląda bardzo efektownie i świetnie koresponduje z tytułem piosenki.

Slavko Kalezic w pełni zaangażowany w występ

Slavko Kalezic zawiódł fanów Eurowizji śledzących jego próby w Kijowie. Wszyscy liczyli na wielkie show w jego wykonaniu, tymczasem oprawa sceniczna okazała się dość skromna. Na scenie zobaczymy tylko Slavko, towarzyszący mu chórek znajduje się poza sceną. Reprezentant Czarnogóry zdecydował się na dość kontrowersyjny strój, przy czym stanowi on nawiązanie do kultury japońskiej. Nie każdy jednak dostrzeże w Slavku samuraja, który świetnie porusza doczepionym warkoczem. Kalezic wkłada mnóstwo energii i serca w swój występ. Choć ten daleki jest od perfekcji, może spodobać się widzom. Wokal Slavka z próby na próbę brzmi coraz lepiej. Widać, że artysta jest mocno zaangażowany w swój występ. Widzowie mogą to wyczuć i zagłosować na niego za szczerość i bezpretensjonalność. Ponadto Slavko Kalezic występuje po kilku balladach, zatem wprowadzi na scenę odrobinę ożywienia.

Blanche i Isaiah – na żywo wypadają niekorzystnie

Największym rozczarowaniem okazały się próby Australii i Belgii. Obydwa kraje były mocno faworyzowane zarówno przez fanów Eurowizji, jak i bukmacherów. Blanche z Belgii była nawet wymieniana w roli kandydatek do Grand Prix. Niestety, młoda, 17-letnia wokalistka źle znosi stres. Choć ma wokal podobny do Amandy Lear – bardzo niski i głęboki, przez co brzmi oryginalnie, może mieć problem z awansem. Dziewczyna jest tak zestresowana, iż uratować mogą ją jedynie jurorzy, którzy w utworze City lights dostrzegą piękną i ciekawą kompozycję.

Isaiah to także młody wokalista, podobnie jak Blanche nie ma zbyt dużego doświadczenia na dużej scenie, przez co można wyczuć jego napięcie. O ile jeszcze utwór Belgijki w jakiś sposób się wyróżnia, o tyle Australijczyk, jeśli nie popracuje nad głosem, może przepaść. Czy trzeci występ Australii okaże się dla niej pechowy? Z pewnością Isaiah nie powtórzy sukcesu Dami Im, ale może jeszcze zapewnić swojemu krajowi miejsce w top 10. Jego radiowa piosenka ma potencjał, ale to właśnie silny, pewny wokal stanowi o jej sile.

Triana Park, czyli trochę elektroniki na Eurowizji

Publiczność zgromadzona w Kijowie nie jest także do końca przekonana do występu Łotwa. Grupa Triana Park znajduje się przed nie lada wyzwaniem. Musi na żywo jak najlepiej oddać klimat tworzonej przez siebie muzyki elektronicznej. Niestety, ten gatunek ma to do siebie, że o wiele lepiej brzmi w studiu nagraniowym niż na żywo. Na szczęście wokalowi Agnese nie można niczego zarzucić. Jej występ dopełniają modernistyczne wizualizacje.

Svala i jej niezbyt mroczny występ

Wielu fanów Eurowizji poczuło się także rozczarowanych występem Svali z Islandii. Paper to utwór utrzymany w starym stylu, który jest dość mroczny, czego w żaden sposób nie oddaje biały kostium artystki i niebieskie wizualizacje. Na szczęście piosenka szybko wpada w ucho, przez co ma ogromne szanse na awans.

Robin Bengtsson pewniak do awansu

Wśród faworytów do awansu wymienia się także Szweda, Robina Bengtssona. Ten praktycznie odtworzył występ znany z Melodifestivalen. Szwecja w tym roku nie budzi zachwytu w centrum prasowym. Występ Bengtssona jest bardzo poprawny, ale bez efektu wow. To jednak powinno wystarczyć na awans.

Czy Norma John zachwyci jurorów?

Finowie tworzący duet Norma John wypadli naprawdę dobrze, ich występ jest mroczny, nastrojowy i bardzo profesjonalny. Spodziewać należy się wysokich not u jury i 12 z krajów skandynawskich startujących w tym samym półfinale. To naprawdę dobra, przemyślana ballada.

Zbyt dużo przekrzyczanych ballad

Lindita Halimi z Albanii oraz Tako z Gruzji postawiły na ballady w iście eurowizyjnym stylu. Ich wokalom nie można niczego zarzucić, ale piosenki nie należą do odkrywczych. Obie panie momentami wręcz krzyczą, a że występują po sobie, mogą nie przypaść do gustu widzom. Zarówno Gruzja, jak i Albania zdaniem bukmacherów mają mniejsze szanse na awans niż Polska.

Eurowizja 2017 – kto awansuje z I półfinału?

Biorąc pod uwagę oceny fanów, dziennikarzy akredytowanych i bukmacherów z półfinału, w którym startuje Kasia Moś, powinny awansować następujące kraje:

  • Finlandia

  • Szwecja

  • Armenia

  • Azerbejdżan

  • Grecja

  • Mołdawia

  • Cypr

  • Polska

  • Australia

  • Islandia

  • Belgia.

Duże szanse na awans daje się też Łotwie i Portugalii.

Irmina Cieślik