jesc-czy-nie-jesc-wegorza

Węgorz to ryba pełna sprzeczności. Żyje w słodkich wodach rzek i jezior, ale rozmnaża się tylko w mocno zasolonym Morzu Sargassowym. Jego krew jest trucizną, ale mięso to przysmak dla każdego smakosza. To jedna z najtłuściejszych ryb na świecie, ale za to jest bardzo zdrowa. Zachęca się nas, byśmy jedli węgorza, ale jego populacja gwałtownie maleje i grozi mu całkowite wyginięcie.

Czy to koniec węgorza?

Ministerstwo Rolnictwa zachęca nas do kupowania i przyrządzania różnych potraw z węgorza. Idea jest z jednej strony słuszna, gdyż niewątpliwie ryba ta jest bardzo zdrowa i smaczna. Jednak ekolodzy alarmują – na świecie systematycznie zmniejsza się populacja węgorzy (w ciągu 30 lat ubyło ich aż 95%) i wkrótce gatunek może zupełnie wyginąć! Wszystkiemu winne są sztuczne tamy i zapory na elektrowniach wodnych, przez które ryby nie mogą się przedostać w trakcie swojej wędrówki. Innym czynnikiem jest odławianie węgorzy i brak ponownego zarybiania nimi rzek i jezior. Jeszcze w latach 80-tych była to częsta praktyka, później zabrakło sztucznie odnawianego, nowego narybku. Choć nie ma oficjalnego zakazu jedzenia czy łowienia węgorzy, ekolodzy apelują o to, by przestać spożywać zagrożone wyginięciem ryby oraz o podjęcie odpowiednich kroków w celu odbudowania ich nadszarpniętej populacji. Zdrowa dieta nigdy nie może być ważniejsza niż przeżycie całego gatunku.

Ekolodzy słusznie starają się uświadomić wszystkim, jak ważnym problemem jest drastyczny spadek populacji węgorza. Czy jednak fakt, że część ludzi przestanie go kupować sprawi, że zniknie ze sklepowych półek? W tym wypadku na pytanie – jeść czy nie jeść węgorza – każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

M. Witczak