Poradnik pacjenta Profilaktyka

Książeczki RUM-owskie odchodzą do lamusa

ksiazeczki-rum-owskie-odchodza-do-lamusa

Książeczka usług medycznych została wprowadzona w 1997 r. i jest elementem systemu Rejestru Usług Medycznych (RUM), dokumentującego udzielanie świadczeń zdrowotnych w województwach pomorskim, opolskim i lubuskim. Obecnie staje się już przeszłością.

Ten zbiór kuponów z wydrukowanymi danymi osoby ubezpieczonej, służył do wypisywania recept oraz skierowań na badania czy do lekarzy-specjalistów. System miał za zadanie ułatwić pracę lekarzom, którzy dzięki niemu nie musieli wpisywać ręcznie danych osobowych na recepcie czy skierowaniu. Na potrzeby pacjentów w województwie utworzono kilka takich punktów druku przy przychodniach. Dziś są one zamykane lub przekształcane w punkty Obsługi Ubezpieczonych, w których będzie można załatwić sobie m.in. europejskie ubezpieczenia (EKUZ). Wszystko za sprawą decyzji o zaprzestaniu drukowania książeczek RUM-owskich w całym kraju.

Od 1 stycznia 2011 roku w województwach opolskim i pomorskim przestały być wydawane książeczki Rejestru Usług Medycznych (RUM). Dokumentem upoważniającym do przyjęcia chorego jest teraz wyłącznie aktualna legitymacja ubezpieczeniowa, druk potwierdzający opłacanie składek na ubezpieczenie (np. RMUA) lub legitymacja emeryta czy rencisty. Z książeczek wydanych wcześniej będzie można jednak korzystać do wyczerpania kuponów np. w celu wypisania skierowania do lekarza – specjalisty.

A. Złotkowska

Książeczka usług medycznych została wprowadzona w 1997 r. i jest elementem systemu Rejestru Usług Medycznych (RUM), dokumentującego udzielanie świadczeń zdrowotnych w województwach pomorskim, opolskim i lubuskim. Obecnie staje się już przeszłością.

Zmiana ta ma na celu ujednolicenie procedur służby zdrowia w całym kraju. Dotychczas bowiem osoby ze wspomnianych województw miały problemy z wykupywaniem recept w województwach, gdzie książeczek RUM-owskich nie zna się i w związku z tym były niechętnie honorowane (często wcale). Dodatkowym atutem takiego ujednolicenia jest oszczędność. W samym województwie pomorskim zaprzestanie produkcji książeczek pozwoli zaoszczędzić ponad 3 miliony złotych rocznie.

Począwszy od nowego roku przestano już drukować książeczki RUM-owskie w pomorskim i opolskim. Województwo lubuskie jest więc ostatnim regionem, gdzie takie zbiory kuponów są wydawane, ale i tutaj trwać to będzie niedługo, bo tylko do końca marca bieżącego roku.

A. Złotkowska

Komentarze (16)

Milly

13 lat temu

Trochę odgrzewam temat, ale akurat na niego trafiłam i jestem w szoku. Nie miałam pojęcia, że coś takiego gdzieś w Polsce istniało! Książeczki RUM-owskie? I na dodatek nikt z nich nie korzystał? Po prostu komedia!

Ja też jestem ze śląska i mam kartę chipową, wydaje mi się to chyba jednym z najlepszych i najwygodniejszych sposobów, jakie istnieją. Po prostu idę do rejestracji, drukuję tyle recept ile potrzeba i nic nie trzeba wypisywać – wszystkie dane są od razu. Byłoby fajnie, gdyby udało się bardziej skomputeryzować naszą służbę zdrowia (rejestracja internetowa i takie różne rzeczy), ale wiem, że to będzie jeszcze bardzo długo strefa marzeń – skoro nawet w Polsce nie ma jednolitego systemu!!! Jestem w szoku!

Najgorsze jest to, że w najbliższym czasie będę przeprowadzać się do województwa świętokrzyskiego i trochę się tego obawiam jeśli chodzi o służbę zdrowia. Jednak przyzwyczaiłam się do systemu, który jest u nas. Gdy jestem w Kielcach i mam problem zdrowotny, lekarze dziwnie patrzą na kartę chipową i nie wiedzą czasem co zrobić (zdarzyło mi się dwa razy korzystać z usług medycznych – za trzecim razem po prostu poszłam do gabinetu z inną osobą i lekarz badał mnie na jej konto).

malgosia74

13 lat temu

Najlepiej dla wszystkich nas byłoby po prostu nie chorować i książeczki, zaświadczenia czy karty byłyby zbyteczne… Lecz to tylko marzenia…. Dobrze , że chociaż marzenia nie bolą i nie trzeba sie z nich leczyć bo u nas w małopolsce ( przynajmniej w regionie gdzie mieszkam) jeszcze nie ma kart chipowych :))

Emilly27k

13 lat temu

Moim zdaniem książeczki zdrowia są potrzebne w naszym systemie zdrowotnym. Najlepsze były książeczki zdrowia starego typu. Możliwe,że legitymacja ubezpieczeniowa jest lepsza od książeczek zdrowia.

dulcynea

13 lat temu

U nas w województwie dolnośląskim ,jak zaczynała się reforma ,oczywiście pojawiły się książeczki rumowskie,trzeba było je kupić .Ale były bez użyteczne ,do niczego nieprzydatne i niekompletne.
W innych województwach wiem ,że zawierały plik recept i wykorzystywano je przy wizytach.
Myślę ,że karty chipowe są bardziej wygodne.

Jagoda

13 lat temu

Czyżby karty chipowe były tylko na Śląsku? Małgorzato – zgodzę się, bardzo to wygodne. Kłopot miałąm kiedy rozchorowałam sie na święta u siostry i tam bez książeczki nie chcieli mnie przyjąć! Ale narobiłam krzyku i płaczu, trochę kobiecej histerii i juz nie było problemu. Czasami myślę że ta służba zdrowia to specjalnie nam wszystko utrudnia…

kasia1358

13 lat temu

u mnie też nie uzywano tych książeczek.Ale miałam np problem u lekarza z synem poniewaz okazało sie ,że niby nie mamy na niego ubezpieczenia.Wszyscy mieli tylko on nie mimo ,że był wpisany w legitymacji ubezpieczeniowej.Taki bałagan wszedzie.Sama musiałam jeździć i wyciągać zaswiadczenie ,że to ubezpieczenie jednak jest.Zwyczajnie go nie mieli w komputerze.Jeszcze u lekarza mozna było zadzwonić i szukac go w jakims ubezpieczeniu ogólnopolskim ,ale w wojewódzkim juz nie.A zdenerwowałam sie na to kupując dziecku okulary.Jak mi Pan powiedział sumę bez ubezpieczenia to az usiadłam

stazyz

13 lat temu

Wreszcie, bo z tymi książeczkami to tylko same kłopoty.. lekarze nie wiedzieli które kupony wyrywać : białe, żółte czy różowe..Szok! Pacjenci musieli sami dbać o ich uaktualnianie – drukowanie.. Nieraz musieli dojeżdżać do odległych RUM- ów i stać po parę godzin w kolejce. Koszmar! Ja na szczęście należę do szczęściarzy z kartą chipową.. nie muszę nosić żadnych innych dokumentów. Wygoda ogromna!

jkokosza

13 lat temu

Książeczki RUM-owskie to wielki niewypał jak wiele innych rzeczy, które to są wprowadzane a po jakimś czasie zmieniane, zamieniane na coś innego. Książeczki te żadnego egzaminu nie zdały a co gorsze niektórzy nie wiedzieli jakie kartki mają wyrwać, czy różowe, żółte czy białe. Myślę,że wprowadzająć książeczki zapomniano o instrukcji co do ich użytku.

gwolska

13 lat temu

Brak ujednolicenia dokumentów usług medycznych powoduje zamieszanie. Nie pojmuję, kto wydał takie absurdalne przepisy? Dlaczego jedno województwo ma karty chipowe, a inne działa na starych zasadach? To typowo polski absurd. Zawsze najpierw coś wprowadzimy w życie a potem wycofujemy się, jakbyśmy wcześniej nie mogli przewidzieć konsekwencji bezsensownych decyzji.

danatwa

13 lat temu

Ja mieszkam w malopolsce i tutaj od lat nic się nie zmienia – chodzimy do lekarza ze zwykłymi legitymacjami a teraz z drukami rmua. chętnie zamieniłabym je na karty chipowe – bo zawsze jest problem ze znalezieniem ksiązeczki w domu.

Annagata

13 lat temu

Hallino kochana!Masz całkowitą racje z ta makulaturą.Ale te czasy,kiedy zbiórki makulatury były na porządku dziennym już dawno minęły.Moja siostra,która jest o dwadzieścia lat młodsza ode mnie,śmieje się,że pochodzę z ery dinozaurów.Ale tak sobie myślę,że na makulaturę trzeba by oddać nie tylko osławione książeczki,ale całą resztę papierów,które każdego miesiąca trafiają do naszych rodzinnych segregatorów i na dodatek trzeba je trzymać przez parę lat.Może to brutalne co powiem,ale cała dzisiejsza biurokracja nadaje się na makulaturę!!!

Małgorzata

13 lat temu

A w moim województwie już od lat mamy wygodnie kart chipowe. Recepty z danymi są drukowane w punktach rejestracyjnych u danego lekarza. Strasznie to wygodne – mała karta jak do bankomatu. Mam ją zawsze w portfelu:)

hallina

13 lat temu

Niestety myślę,że nie tylko Twoja- moja też jest dziewicza.Zawsze bardzo mnie denerwuje takie marnotrawstwo- milony druków,a potem okazuje się ,że wszystko nadaje się na makulaturę,której nota bene też się już nie skupuje.Kiedyś był punkt ,w którym skupowano makulaturę.Syn regularnie odnosił tam wszystkie niepotrzebne papiery- dostawał oczywiście grosze,ale miałam przynajmniej wrażenie ,że coś jeszcze z tego się wyprodukuje.Dzisiaj mam wrażenie jakby nikt skupem makulatury nie był zaintereowany

Annagata

13 lat temu

Szczerze zastanawiam się jaki był sens drukowania tych książeczek.Sama taką posiadam i wygląda jak nówka,ponieważ nigdy nie została użyta.Lekarze uważali to za zbędne.Tyle,że nadrukowano to cudo w milionach egzemplarzy,na co poszła fura pieniędzy.A może to tylko moja książeczka okazała się bezużyteczna.Co o tym sądzicie?

Zostaw komentarz