dlaczego-tyje

Objadanie się w psychologii ma kilka wymiarów. Po pierwsze nie mamy nad nim kontroli, a to oznacza, że nawet nie wiesz kiedy spożywasz najwięcej kalorii.

W sumie to wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka. Nawet nie zdążyłaś się zorientować. A teraz stoisz przed lustrem i widzisz, że Twojego ciała jest coraz więcej i więcej…

Nie możesz powiedzieć, żeby ostatnio coś w Twoim życiu uległo istotnej zmianie. Nie zmodyfikowałaś radykalnie diety, życiowych nawyków, aktywności, ani ilości wysiłku fizycznego.
Dlaczego więc tyjemy? Oprócz biologicznych czynników wyznaczających zmiany naszej masy w biegu życia można wyróżnić także niezależne od fizjologii przyczyny. Istnieje również tycie o zgoła innej etiologii, a mianowicie wynikające z naszych, wewnętrznych predyspozycji osobowościowych.

Przybieramy na wadze w trudnych momentach naszego życia, ze szczęścia, z nudy w okresach obniżonej aktywności, czy w smutku. Widać więc, że efekt objadania się towarzyszy nam w wielu aspektach naszego życia, nie pozwalając zapomnieć o niechcianych kilogramach.

Objadanie się w psychologii ma kilka wymiarów. Po pierwsze nie mamy nad nim kontroli, a to oznacza, że nawet nie wiesz kiedy spożywasz najwięcej kalorii. Dopiero bilans zjedzonych dziennie potraw i ich zawartość kaloryczna uzmysławiają nam, że w ciągu jednego dnia zjadamy kilka “obiadów”: jeden rzeczywisty, kilka zaś w formie tzw. “przekąsek”.

Po drugie – jedzenie pełni dla nas obecnie rolę nagrody, a nagradzanie siebie poprzez jedzenie doskonale sprzyja powolnej przemianie w grubaskę. Jeśli zauważasz, że masz tendencje do kulinarnego folgowania sobie po dobrze wykonanym zadaniu – postaraj się zastąpić ten nawyk innym, bardziej dla Ciebie zdrowym np. zakupem jakiegoś przyjemnego drobiazgu.

Po trzecie – objadanie się jest niebezpiecznym, z punktu widzenia psychologii objawem. Zdarza się bowiem, że w rezultacie prowadzi ono do poczucia winy i często drastycznych prób zrzucenia wagi. Wiele zaburzeń odżywiania ma w swojej genezie ten mechanizm.

Po czwarte – jedzenie jest wypełniaczem czasu. Więcej i gorzej (ze zdrowotnego punktu widzenia) jemy wówczas, gdy mamy dużo czasu i/lub nie wiemy jak go spożytkować, czyli po prostu nudzimy się. Warto więc ustalić sobie pory jedzenia posiłków, a czas pomiędzy nimi wypełnić aktywnością. Bardzo pomocne jest też wprowadzenie zasady, że przed telewizorem i komputerem nie spożywa się posiłków.

I w reszcie po piąte – jedzenie jest również moderatorem naszych nastrojów. Najedzeni jesteśmy szczęśliwsi, bardziej ugodowi i pozytywnie nastawieni do innych; podczas, gdy głód wywołuje irytację i rozdrażnienie. Kiedy znajdujemy się w gorszym nastroju, mamy chandrę, czy zły dzień – „pocieszamy” się czekoladą, lodami, ciastkami, słodyczami przed telewizorem. To bardzo zły i zgubny zarazem nawyk, jeśli chodzi o naszą figurę.

Tymczasem te same endogenne opioidy (tzw. hormony „szczęścia”, poprawiające nam humor) wytwarzają się w czasie uprawiania aktywności fizycznej. W ten sposób chcąc poprawić sobie nastrój można więc, upiec dwie pieczenie na jednym ogniu”.

Joanna P.