gdy-umiera-ktos-bliski

Kobiety żyją dłużej niż mężczyźni. Taka oczywistość i banał, a przekłada się na prawdopodobnie największą traumę, jakiej doświadczamy w swoim życiu.

Kiedy umiera partner, kobiety często opisują ten stan jak bezpowrotny koniec czegoś ważnego w ich własnym życiu. Trudno wówczas mówić o powrocie do normalnego, codziennego życia, a co dopiero wyobrazić sobie otrząśnięcie się z traumy.

Śmierć kogoś bliskiego narusza w nas to, co konstytuuje naszą osobowość: poczucie przewidywalności świata, jego stałości, zależności przyczynowo – skutkowych, wiary w sprawiedliwy świat.
Tym trudniejsza dla nas śmierć nagła, nieprzewidywalna, niezrozumiała, w wypadku, z czyjejś winy, w wyniku przestępstwa.

To dlatego od początku próbujemy podjąć z nią dyskusję, negocjować. To z tej przyczyny na początku nie chcemy wierzyć, że to prawda, że nasz partner nie żyje. To dlatego śnimy o nim, widujemy go na ulicy, czekamy na telefon.

Przyjęcie bowiem do wiadomości takiej informacji wymaga czasu. I nie należy tego procesu przyspieszać.
Proces przechodzenia przez reakcję utraty jest w dużej mierze procesem uniwersalnym, na który składają się okresy zaprzeczania, gniewu, żalu, rozpaczy. W różnym stopniu każdy kto kochał i utracił przechodzi przez te fazy.

W psychologii kryzysu mówi się, że trauma otwiera przed nami dwie drogi: staje się ryzykiem zaburzeń i chorób lub szansą na rozwój. Ale spokojnie, to nie oznacza, że powinnaś na siłę szukać sensu w śmierci ukochanego. Szansa na rozwój nie oznacza, że „wszystko będzie dobrze”, czy „czas leczy rany”. Pocieszenia bliskich i przyjaciół w tym stylu brzmią zapewne dla Ciebie jak slogan.

Joanna P.