coraz-wiecej-ludzi-choruje-na-alergie

Kilkadziesiąt lat temu mało kto słyszał o alergii. Nie było leków, nie było inhalatorów, a ludzie żyli, wcale nie cierpiąc z powodu sezonowego łzawienia oczu bądź kataru. Czy byli od nas „twardsi”? Niekoniecznie, po prostu w ich organizmach i otoczeniu znajdowało się mniej chemii niż w dzisiejszym ekosystemie. Alergia to choroba naszych czasów, stricte powiązana z cywilizacją, którą tworzymy.

Z prowadzonych cały czas obserwacji badawczych wynika, że zapadalność na alergię wzrasta z roku na rok. Według danych szacunkowych obecnie choroba ta (w różnej postaci) dotyczy 15-25% procent populacji światowej, z czego największe zagęszczenie odnotowuje się w krajach wysoko rozwiniętych gospodarczo. *W Polsce ocenia się, iż wskaźnik ten utrzymuje się obecnie na poziomie 25-30% społeczeństwa (najwyższy w Warszawie).
Co gorsza, ośrodki badawcze przewidują, że za kilkadziesiąt lat liczba alergików wzrośnie nawet do 90% populacji światowej.

Co może uczulać?

Odpowiedź jest prosta: praktycznie wszystko. Od tego co wdychamy, czego dotykamy, po nasze pożywienie, picie, inne organizmy (notuje się nawet alergie na ludzkie włosy czy pot). Nie da się unikać potencjalnych alergenów. Zwykle więc dopiero, gdy odkrywamy alergię na konkretny czynnik, zaczynamy go eliminować z naszego środowiska życia.

Jak uniknąć alergii?

Mylnym jest twierdzenie, że np. ograniczenie kontaktu małego dziecka ze zwierzętami, ustrzeże je w przyszłości przed uczuleniem na sierść czy ślinę. Pokazuje to chociaż badanie, które kilka lat temu przeprowadzili naukowcy ze Skandynawii. Przebadali dwie grupy dzieci: szwedzkich i etiopskich (w podobnym wieku i przy podobnym rozkładzie płci). Na podstawie poczynionych obserwacji zauważono, że regularnie szczepione, leczone antybiotykami i żyjące w czystych mieszkaniach dzieci ze Szwecji są bardziej podatne na alergię niż Etiopczycy – mający ciągły kontakt z brudnymi zwierzętami, żyjący w warunkach biedy i braku przestrzegania jakichkolwiek zasad higieny. O ile problem uczulenia dotknął aż 80% młodych Szwedów, o tyle dzieci etiopskich w ogóle nie dotyczył.

A. Złotkowska