Uderzenia gorąca, wiotczejąca skóra, kłopoty ze snem i pamięcią… ratunku, to menopauza! Wiele kobiet ulega panice na samą myśl o przekwitaniu. Jak przetrwać ten trudny czas?
Żadna z nas nie jest tak naprawdę przygotowana na to, że zacznie się menopauza. To tak jak z dojrzewaniem – jednego dnia wszystko jest w porządku, drugiego nagle zaczyna się okres i już nic nie będzie takie samo. Przekwitanie zaczyna się powoli, jakby ukradkiem, bardzo łatwo jest przegapić jego początek.
Najgorsze jest przekonanie, że menopauza to koniec świata, że „teraz to tylko z górki”, że nic więcej im się ciekawego nie przytrafi, a zdrowie będzie się systematycznie pogarszać. W dodatku brak estrogenu, hormonu odpowiedzialnego za wiele ważnych funkcji życiowych u kobiet, powoduje, że czujemy się jak rozpadający się budynek. Wszystko trzeszczy, opada, psuje się, kruszy…
Wiele pań zapomina, że tak samo było z pierwszą ciążą! Zmiany hormonalne siały spustoszenie, nastrój się zmieniał z minuty na minutę – i jakoś dałyśmy radę. Menopauza to po prostu coś nowego w naszym życiu i tak, jak kupowałyśmy książki o ciąży, tak teraz musimy po prostu zrozumieć, co się z nami dzieje, gdy przekwitamy. A wtedy łatwo da się to wszystko ogarnąć.
Przede wszystkim musimy zrozumieć, czym jest menopauza. To czas, kiedy jajniki przestają produkować estrogen, odpowiedzialny między innymi za prawidłowe funkcjonowanie układu pokarmowego, płciowego, krwionośnego, napięcie i nawilżenie skóry, menstruację – można powiedzieć, że prawie za wszystko. Kiedy brakuje estrogenu, nasze ciało gorzej funkcjonuje, bo brakuje mu ważnego składnika.
Tekst sponsorowany
Mam to szczęście, że podczas menopauzy „ogarniam się” bez suplementów. Dla mnie menopauza nie jest trudnym czasem, powiedziałabym raczej, że…idzie nowe:-X.
Nie zawsze tak było. Jeszcze 3-4 lata temu czułam się jak stara babuleńka. Pewnego dnia (ponad dwa lata temu) powiedziałam sobie, dość! Czas wrócić do…drobiny z lat młodości:P
Przede wszystkim wzięłam „byka za rogi”:P tzn. wypowiedziałam walkę moim chorobom, które lekarze wreszcie (z moją wydatną pomocą) zdiagnozowali. Teraz staram się nimi (chorobami – nie lekarzami;-) ) nie przejmować, tylko przestrzegam zaleceń. Wypowiedziałam też wojnę wręcz mojej „wadze ciężkiej”. Zmieniłam dietę, zaczęłam jeść (przedtem żarłam:P) i wróciłam do aktywności fizycznej (rower, pływanie, siłownia). Efekty? Wymierne – 25 kg mniej i coś, co najbardziej sobie cenię – wróciła mi radość życia:-). Nie czuję się jak rozpadający się budynek, ale raczej jak…Wieża Eiffla
Sięgam też po dary natury. Niektórych wprawdzie nie lubię np. siemienia lnianego, więc znalazłam sposób, żeby je polubić. W pieczywie mi smakuje, więc wsypuję pół szklanki do chlebka, który piekę:-X
Czerwoną koniczynę też wreszcie muszę wypróbować – podejrzewam, że mi będzie smakowała. Skąd to wiem? Dawno, dawno temu gdy chodziłam do przedszkola, wymyślałam z kolegami i koleżankami różne zabawy (nie zawsze mądre:-X ). Pewnego dnia bawiliśmy się w…króliki. Trawa nam nie smakowała, ale czerwona koniczynka była całkiem fajna:P:-X
Każda z nas ma swoje sposoby na „ogarnięcie” tego etapu w życiu,menopauzy.Ja moją menopauzę,która zaczęła się przedwcześnie „ogarnęłam” trzy lata temu stosując terapię HTZ w plasterkach.Wcześniej,gdy miałam 35 lat to przyjmowałam tabletki na wywołanie krwawienia.Trwało to kilka lat.Potem zaczęły się problemy ze snem,uderzenia gorąca 1 raz dziennie.Nie sądziłam jeszcze,że to menopauza.Poszłam do mojego ginekologa i on stwierdził,że to menopauza i zaproponował HTZ.Teraz czuję się wyśmienicie,nie mam żadnych objawów menopauzy.:-X
Moja mama trudno przechodziła ten etap życia, przyznam, że bałam się nie tyle upływającego czasu jak zmian nastroju i złego samopoczucia. Mam łatwiej bo jest tyle artykułów na temat menopauzy, więc mogę dostosować wszystkie znane sposoby do moich potrzeb. Wydawało się, że będzie potrzebna HTZ tak jak u Pati, ale okazało się szczęśliwie, że w tym momencie wystarczy preparat z soją (który dostałam w prezencie :-X). Oprócz tego trzymam lekką dietę i od wiosny zaczynam jazdę na rowerze, bo Drobinko motywujesz mnie bardzo. Także chcę czuć taką moc w sobie 🙂