Od idealnego kremu oczekujemy żeby opóźniał procesy starzenia się skóry, redukował zmarszczki, odżywiał, nawilżał i miał lekką konsystencję. To dobrze, że mamy spore wymagania. A gdyby tak jeszcze powodował uczucie szczęścia? Czy istnieje kosmetyk, który nie tylko pozostawia naszą skórę jedwabiście gładką i promienną, ale i działa pozytywnie na nasze samopoczucie?

Hormony szczęścia zamknięte w kosmetykach?
Endorfiny zostały zidentyfikowane w 1975 roku a ich nazwa pochodzi od słów “endogenous morphine”, czyli produkowana w organizmie morfina. Ze względu na wywoływanie stanu euforycznego nazywane są często “hormonami szczęścia”. Endorfiny nie tylko poprawiają samopoczucie, łagodzą ból, ale też stymulują komórki naskórka. Nic więc dziwnego, że zainteresował się nimi przemysł kosmetyczny. Podczas poszukiwań substancji, które działałaby podobnie, odkryto roślinne bioflawonoidy. “Wkłada się” je do kosmetyków, ponieważ poprawiają mikrokrążenie krwi w skórze, co przyśpiesza jej odnowę i spowalnia starzenie.

Bioflawonoidy wzmacniają działanie witaminy C, dlatego też kosmetyki zawierające obydwa składniki przywracają cerze różowy koloryt, ujędrniają i rozświetlają. I tylko w takim kontekście możemy mówić, że cera jest „ szczęśliwa”, bo ładnie i zdrowo wygląda. Na naszej twarzy gości uśmiech, ponieważ przyjemnie jest patrzeć w lustro i widzieć jasną cerę, promieniejącą wewnętrznym blaskiem.

Podaruj sobie trochę szczęścia – Idź na zakupy
Temat szczęścia w kremach czy balsamach do ciała to gratka dla producentów kosmetyków. Na półkach w drogeriach możesz znaleźć coraz więcej kosmetyków, które w nazwie mają słowo „ Happy” (z ang. szczęście) lub reklamują się zawartością endorfin w składzie.

Rzeczywiście kobiety uszczęśliwia zakup pięknie wyglądającego i pachnącego kremu – i tu fenomen – niewielkie ma przy tym znaczenie jego skuteczność. Prawda jest taka, że o wiele bardziej uszczęśliwia nas sam proces kupowania czegoś, co obiecuje szczęście. To nie żadna tajemnica, że kobiety kochają zakupy.

Już samo wyciągnięcie ręki w drogerii po preparat, mający zafundować nam lepszy wygląd, wpływa znacząco na polepszenie samopoczucia: podnosi się puls, krew żywiej krąży w organizmie, jesteśmy miło pobudzone – czyli uwalniają się hormony szczęścia.

I jak tu nie wierzyć Marylin Monroe, która twierdziła, że szczęścia nie dają pieniądze, lecz zakupy. Drogie Panie, zafundujmy sobie odrobinę szczęścia. Małe zakupowe szaleństwo od czasu do czasu jest jak najbardziej wskazane dla naszego dobrego samopoczucia.

Zuzanna Górka