ABC Zdrowia Zdrowie
Historia z superbakteriami – thriller czy już dramat? Cz. I

Czym jest superbakteria? Skąd wzięła się odporność na antybiotyki? Jakie mamy szanse na przeżycie z tymi dynamicznie rozwijającymi i zmieniającymi się drobnoustrojami? Czy tak naprawdę zdajemy sobie sprawę z zagrożenia, które… sami sobie wyhodowaliśmy?
Każdego roku media zasypują nas informacjami dotyczącymi nowej bakterii oraz grożącej nam epidemii. Prawda czy mit? Wielu pomyśli, że w ten sposób nakręca się lobby farmaceutyczne, inni zaczną panikować, reszta zbagatelizuje problem, mówiąc „mnie to nie dotyczy”. Bakterie są wśród nas od zarania dziejów, skąd więc nagle taki wielki hałas o coś, co tak żyje w nami w symbiozie?
W tym całym zamieszaniu tak naprawdę nie dostrzegamy problemu, który leży dużo głębiej niż mogłoby się nam wydawać. Pierwszą i często ostatnią przeszkodą na naszej drodze powielania informacji z mediów jest FAKT, że w dużej mierze nie znamy elementarnych pojęć, związanych z tematyką ochrony zdrowia i leczenia się. Co za tym idzie, po prosu nie rozumiemy tego, o czym „do nas trąbią”. Jak papugi powtarzamy, że to jest złe bo… bo tak było napisane? Jak możemy coś rozumieć, skoro tego nawet nie znamy?! Nie sztuką jest nauczyć się na pamięć regułki, skoro nie rozumiejąc zagadnienia, nie będziemy potrafili z nich korzystać. Tak też jest w przypadku leczenia infekcji bakteryjnych.
Kiedy już uporamy się z pierwszą przeszkodą – zrozumieniem – pojawia się kolejna, wynikająca z naszego.. no właśnie z czego? Z pośpiechu? Stylu życia? Czy może wręcz głupoty?
Jak radzić sobie z zakażeniami aby nie ułatwiać im kolonizowania nowych środowisk? Odpowiedzi na te pytania poznali już nasi przodkowie, dzięki gromadzonej przez wieki wiedzy i obserwacjom. Niestety, choć wystarczy nam tylko sięgnąć po ten zasób, wciąż popełniamy te same błędy. Problem w dużej mierze leży w naszych przyzwyczajeniach dotyczących higieny, samoleczenia się i nieracjonalnej gospodarki antybiotykowej.
Jak widać zagadnienie jest bardzo złożone, a nie dotarliśmy nawet do etapu leczenia, który tak naprawdę jest najbardziej skomplikowany. W takim razie zacznijmy od jajka…
Problem mentalności
W naszym kraju istnieje przeświadczenie, iż z każdej choroby wyleczy nas antybiotyk. Czyja to wina? Można powiedzieć, że lekarzy, w końcu to oni je wypisują. Częściowo można by upatrywać w tym prawdy. Jednak jest to bardzo subiektywna ocena, wybielająca z zarzutów pacjenta. Wygodne myślenie „w końcu to jego wina” – w pewien sposób zwalnia nas z odpowiedzialności, wybiela. Smutna prawda rysuje się jednak bardziej w odcieniach szarości. Często wręcz wymuszamy na specjalistach leczenie antybiotykiem. Niejednokrotnie fałszujemy faktyczny przebieg choroby, wyolbrzymiając objawy chorobowe, co skutkuje zaleceniem jakże wymarzonej terapii antybiotykami.
Takie zachowanie zwłaszcza wobec młodych mam powinno być karalne. Faszerowanie dzieci od młodości antybiotykami zwalnia ich organizmy z „odpowiedzialności” za samoobronę i w perspektywie długoterminowej osłabia układ immunologiczny oraz powoduje uodpornienie się drobnoustrojów na taką formę leczenia. W konsekwencji prosta infekcja, która mogłaby być wyleczona w ciągu kilku – lub kilkunastu dni, staje się infekcją o bardzo ciężki przebiegu, trudną do wyleczenia.
Zadajmy sobie kolejne pytanie. Czy tak naprawdę ufamy specjalistom? Nie obce w kręgach medycznym są zachowania pacjentów, którzy w obecności lekarza są zgodni, nie mają pytań, uważają, że wszystko jest dobrze, natomiast po wyjściu z gabinetu rozpoczyna się rodeo komentarzy jaki to zły lekarz, jak to nie potrafi leczyć i w efekcie końcowym porady specjalisty trafiają do kosza.
Gwarantem prawidłowego procesu terapeutycznego jest, zaufanie oraz PEŁNA współpraca na linia lekarz – pacjent. Informujmy o wszystkim lekarza i poruszajmy kwestię problemów często krępujących nas, zadawajmy pytania, które przygotowaliśmy sobie wcześniej oraz na bieżąco przychodzą nam do głowy (pamiętajmy, że nie ma głupich pytań!). Nie bójmy się pytać, często właśnie te najprostsze pytania pozostają bez odpowiedzi „w końcu to takie proste”. Jeżeli czegoś nie rozumiemy – ROZMAWIAJMY.
Znając dokładne objawy chorobowe lekarz potrafi dobrać odpowiedni lek. Infekcje danych narządów są bardzo specyficzne, ponieważ konkretny organ przeważnie jest infekowany przez konkretną grupę bakterii. Lekarz, poznając prawdziwe objawy, poznaje również ich przyczynę i dobiera odpowiednią kurację. Nie dziwmy się, gdy mając podobne objawy chorobowe „co w zeszłym roku”, lekarz przepisze nam inny lek. Podobne nie oznacza takie same, a to duża różnica.
Zachęcam do przeanalizowania swojego zachowania wobec leczenia (zwłaszcza kuracji antybiotykowych). Jest to temat, którego nie można bagatelizować. Antybiotyki nie są suplementami diety i nigdy nie pozostają obojętne dla naszego organizmu.
Ciąg dalszy nastąpi…
Artykuły powiązane:
Historia z superbakteriami – thriller czy już dramat? Cz. II
Historia z superbakteriami – thriller czy już dramat? Cz. III
Wpływ antybiotyków na nasz organizm
Maurice
« Zapalenie pochwy
pati25
11 lat temu
Jesteśmy przekonani,że antybiotyk zawsze nam pomoże.I nawet dopominamy się aby lekarz nam go przepisał.Jednak nie zawsze jest on konieczny
tereska56
12 lat temu
To prawda, mamy w sobie takie przeświadczenie, że antybiotyk jest najlepszy na wszystko. A tu proszę – widać jakie są skutki takiego myślenia.
Martyna34
13 lat temu
Antybiotyki czasem mogą być niebezpieczne…. sięgam po nie bardzo rzadko, ponieważ po ich zażyciu czuje się baaaardzo osłabiona.
Niemniej jednak artykuł jest bardzo ciekawy i godny uwagi 😉
babaryba
13 lat temu
summer masz rację, lekarzy bez powołania nie brakuje i w mojej miejscowości. To wszystko skutek pogoni za pieniądzem i kierowania się chęcią poprawienia swojej sytuacji materialnej i pozycji społecznej, a nie chęcią niesienia pomocy przy wyborze zawodu. Smutne, ale z roku na rok coraz bardziej prawdziwe.
Jeśli chodzi o choroby bakteryjne to faktycznie najlepiej jest starać się zwalczać je bronią najmniejszego kalibru, a w ostateczności sięgać po ciężką artylerię.
summer
13 lat temu
Mnie wprost osłabia lekarka dziecięca, która zapisuje dziecku antybiotyk, bo wydaje się jej, że stan się będzie pogarszał (mówię o sprawach zapaleń dróg oddechowych), ale nie jest pewna, więc mówi „jak jutro będzie gorzej, to proszę podać antybiotyk”, ale przecież ja nie jestem lekarzem, ani nawet pielęgniarką, to niby skąd mam wiedzieć, że jest gorzej? wg. natężenia kaszlu i gorączki mam to ocenić? Wtedy zwykle idę prywatnie do innego lekarza, tylko dlaczego mam to robić, przecież płacimy składki na ubezpieczenie! Takich lekarzy jest niestety mnóstwo, przynajmniej w mojej miejscowości.
A jeżeli chodzi o antybiotyki to nieraz popada się w błędne koło, niestety. Czasem faktycznie wydaje się, że innego sposobu nie ma – więc antybiotyk, a po spustoszeniu dokonanym w organizmie łatwo o kolejną chorobę i wtedy znów ….. antybiotyk?:(
GloriaVictis
13 lat temu
Otóż to. Mądre słowa.
Iva.
13 lat temu
Przez ostatni rok choroby mojej mamy, napatrzylam sie tyle na negatywne skutki antybiotykoterapi, ze dzisiaj sama unikam ich jak ognia. Antybiotyki sa cudnym wynalazkiem, ratuja niejednokrotnie zycie, ale maja tez mase skutkow ubocznych. Zawsze jest cos kosztem czegos. Lekarz wybiera mniejsze zlo, aby ratowac zycie. Dlatego uwazam, ze nalezy bardzo odpowiedzialnie podchodzic do sposobu ich stosowania. To jest wspaniala bron w walce z bakteriami ale w rekach odpowiedzialnego i lekarza i pacjenta.
GloriaVictis
13 lat temu
Sami na siebie kręcimy bat i jak przyjdzie co do czego medycyna nie będzie w stanie nam pomóc. Na szczęście coraz więcej się o tym mówi i mam nadzieję, że zwiększy się też świadomość społeczeństwa na temat antybiotyków.
Iva.
13 lat temu
Wlasnie, Glorio wszystko sie zgadza. My wszyscy ludzie takim nieodpowiedzialnym postepowaniem doprowadzamy do tego, ze coraz wiecej szczepow bakteri uodparnia sie na antybiotyki. Juz dzisiaj jest tak, ze w niektorych przypadkach chorobowych, lekarze maja bardzo ograniczone pole dzialania. Po prostu te antybiotyki, ktore kiedys dzialaly, dzisiaj nie daja rady.
GloriaVictis
13 lat temu
Iva masz rację. Jest to bardzo częste i bardzo niebezpieczne. Nie wzięcie całej kuracji powoduje, że ilość bakterii zostaje zmniejszona, a więc ustępują objawy, ale to nie znaczy, że ich już w naszym organizmie nie ma. Jeśli przerwiemy kurację, po pewnym czasie bakterie znów się namnożą i objawy powrócą, tyle tylko że brany wcześniej antybiotyk nie będzie już na nie skuteczny, bo „niedobite” bakterie się na niego uodpornią. Jeśli antybiotyki bierzemy często i równie często nie bierzemy całych serii to w pewnym momencie może się okazać, że złapiemy infekcję na którą nie pomoże nam już żaden z dostępnych antybiotyków.
Więc albo wcale nie zaczynajmy kuracji antybiotykowej, albo doprowadźmy ją do końca.
Iva.
13 lat temu
Bardzo niebezpieczna praktyka jest zaczynanie terapi antybiotykowej, nastepnie w momencie poprawy, zaprzestanie kontynuacji leczenia. Obserwujac moich znajomych i nie tylko zauwazam, ze jest to niestety dosc czeste. Argumentacja jest taka; po co sie truc skoro juz mnie nie boli, nie mam goraczki. Ten brak swiadomosci szkodliwosci takiego postepowania jest szokujacy.
ell@
13 lat temu
W przypadku lekarzy- podobnie jak na drogach – obowiązuje zasada ograniczonego zaufania.
Najlepiej każdy ważny krok konsultować z drugim – o takiej samej specjalizacji.
irysek7
13 lat temu
Dużo prawdy zawartej jest w tym artykule. Wiem to z własnego doświadczenia- im częściej brałam antybiotyki tym częściej chorowałam a tym samym znowu ich potrzebowałam żeby zwalczyć chorobę. W końcu powiedziałam: dość- przecież nie mogę co 5 miesięcy biec po receptę na antybiotyk! Spróbowałam raz i drugi przecierpieć chorobę na tabletkach przeciwzapalnych i przeciwgorączkowych i tym sposobem od 3 lat obywam się bez antybiotyków. To dla mojego organizmu naprawdę duży sukces.
bess22
13 lat temu
Dla mnie antybiotyk to ostateczność.Sięgam po niego dopiero wtedy,gdy jest naprawdę konieczny.