jak-pomagac-aby-byc-pomocnym-wywiad

Kim jest wolontariusz? To człowiek o dobrym sercu, który jest w stanie poświęcić swój czas innym, nie oczekując w zamian żadnej zapłaty. Jest to człowiek, który chce pomagać… tylko czy zawsze potrafi?

To musiało być wstrząsające, trudno się dziwić. Powiedział Pan jednak, że to nie jest kwestia jedynie przykrego wypadku, ale ludzie generalnie nie potrafią się zmotywować żeby przychodzić częściej. Dlaczego?

MK: Może nudzą się… Nie wiem. Nie potrafią stworzyć więzi, gdy nie ma jakiejś ciągłości. Na przestrzeni ostatnich 5. lat było może paru wolontariuszy, którzy wytrwali miesiąc czy dwa. I to też nie przychodzili codziennie, tylko raz na jakiś czas.

A jak wygląda przydział obowiązków dla takiego wolontariusza? Czy sam sobie je wybiera, czy są mu raczej narzucone?

MK: Zazwyczaj my mu je przydzielamy, jeśli ma się przydać. Wolontariusz na pewno nie będzie zwierząt karmił, bo to wymaga odpowiednich przygotowań. Zazwyczaj psy są już nakarmione, kiedy wolontariusz przychodzi, więc zostaje głównie sprzątanie. Niestety, większości osób wydaje się, że ich obowiązki będą polegały na głaskaniu pieska czy wyprowadzaniu go. To nie jest taka prosta sprawa. Psa trzeba wyprowadzić przez podwórko, w tym czasie inne próbują wykorzystać okazję do ucieczki. Daleko nie odejdą, bo są przywiązane do miejsca, jednak jest to dla nich okazja, a dla nas kłopot. Czasem psy głośno szczekają, awanturują się, a wolontariusz nie potrafi ich uspokoić, krzyknąć na nie. Ja mam u zwierząt respekt, ale przy niektórych wolontariuszach psy są tak głośne, że szyby drżą. Generalnie mamy dobry układ z sąsiadami, ale i tak pies musi wiedzieć, że ja jestem jego panem i ma mnie słuchać. Na szczęście przez większość czasu jest tak, jak teraz – spokojnie.

To prawda, teraz jest cicho, jakby tu nie było w ogóle zwierząt.

MK: Właśnie, jest spokojnie i cicho, bo wiedzą, że im nie wolno. Wolontariusze nie zawsze potrafią zapanować nad psami, a czasem wystarczy po prostu krzyknąć czy machnąć ręką i zwierzę już czuje respekt. Człowiek jest na tyle duży, że może psa onieśmielić samym nachyleniem się czy zbliżeniem, nie trzeba go bić.

A. Złotkowska