Z jakimi mitami muszą zmierzyć się ofiary przemocy

Przemoc domowa to często spotykany problem, o którym często myślimy, że przydarza się tylko osobom bezrobotnym, które codziennie piją alkohol. Tymczasem ma on miejsce w wielu rodzinach, które na pierwszy rzut oka wydają się bardzo udane. Z jakimi mitami muszą zmierzyć się ofiary przemocy?

Przemoc domowa to problem alkoholików i bezrobotnych

Przyjęło się, że przemoc domowa to problem marginesu społecznego. Osoby, które są bezrobotne kupują tani alkohol, a potem się awanturują i biją. Nic bardziej mylnego, szanowany pan dyrektor czy menedżer też może być sprawcą przemocy. To, że jego żona nie chodzi z podbitym okiem, nie znaczy, że się nad nią nie znęca. Może bić tak, by nie pozostawiać śladów lub stosować wobec niej przemoc psychiczną.

Przemoc domowa to prywatna sprawa rodziny

W Polsce wciąż pokutuje fałszywe przekonanie, że o rodzinie należy mówić wyłącznie pozytywnie.  Jeśli dzieje się coś złego, to należy to załatwić między sobą. Nie wypada szukać pomocy na zewnątrz i dzwonić po policję, która zajmie się mężem stosującym przemoc.  Niestety, przez takie podejście wiele ofiar jest pozostawionych samych sobie. Jeśli zwróci się z prośbą o pomoc, musi liczyć się z szykanami najbliższych.

To twój mąż i nie możesz się z nim rozstać

Niestety, żyjemy w społeczeństwie dość konserwatywnym. W wielu społecznościach rozwód jest źle widziany. Ludzie wychodzą bowiem z założenia, że skoro ślubowało się mu wierność, to należy przy nim trwać na dobre i złe. Uwadze członków takich społeczności umyka fakt, że to on łamie elementarne warunki jakiejkolwiek relacji. Jeśli nawet dojdzie do rozwodu, to z jego wyłącznej winy.

Jesteś kobietą, więc powinnaś być posłuszna mężowi

Niestety, konserwatyzm w Polsce ma się dobrze. Wciąż niektóre osoby uważają, że żona ma siedzieć cicho i być posłuszna mężowi. On ją bije, gdy ta zanadto się wychyla, próbuje stawiać na swoim. Sama jest sobie winna. Gdyby była bardziej posłuszna mężowi, to nie miałaby tego typu problemów.

On cię tylko lekko szturchnął, nie przesadzaj

U nas wciąż pokutuje przekonanie, że dopóki ktoś nie nabije ci wielkiego siniaka albo nie połamie kości, to przemocy nie ma. A jest nią już samo szturchanie, przetrzymywanie za ręce, krępowanie ruchów czy popychanie.

To on zarabia, więc ma prawo wymagać

Niezależnie od tego, która strona zarabia, to nie ma ona prawa stosować przemocy wobec partnera, którego utrzymuje. Jeśli nie odpowiada jej taki stan rzeczy, zawsze może się rozstać i przestać łożyć na drugą osobę. Przemoc zawsze jest zła i niewłaściwa.  Niemniej w kontekście finansów warto wspomnieć, że jakakolwiek praca zarobkowa ułatwia ofierze przemocy wyrwanie się z jej kręgu.

Bez niego nie dam sobie rady

Sprawca przemocy doskonale wie, co robi, gdy podkopuje samoocenę kobiety. Zdaje sobie bowiem sprawę, że kłamstwo powtarzane wiele razy w końcu zaczyna być postrzegane jako prawda. On tak często powtarza, jak jest ona beznadziejna, że ona zaczyna w to wierzyć. W rezultacie nie decyduje się go zostawić, bo jest przekonana, że sama sobie nie poradzi.

On się zmieni i wszystko będzie dobrze

Nie ma co wierzyć, nawet gdy przeprasza na kolanach, że to był jego ostatni wybryk. Ten, kto uderzył raz, zrobi to po raz drugi. Sprawcy przemocy to często osoby mocno zaburzone, które nawet po długoletniej psychoterapii wciąż mogą mieć problem z panowaniem nad swoimi emocjami. Warto to mieć na uwadze. Jeśli on chociaż raz dopuścił się wobec ciebie przemocy, uciekaj od niego, zamiast szukać usprawiedliwienia.

To dobry człowiek, czasem tylko puszczają mu nerwy

Sprawca przemocy dla innych może być do rany przyłóż. Tu komuś za darmo naprawi pralkę, tam pomoże wnieść ciężkie zakupy. Ludzie postrzegają go jako dobrego człowieka i nie wyobrażają sobie, że może bić partnerkę. Tymczasem takie osoby potrafią świetnie się maskować. Nawet gdy sprawa wyjdzie na jaw, to sąsiedzi, którzy go lubią i tak stwierdzą, że to dobry człowiek, któremu czasem puszczają nerwy…