wywiad-z-tanya-valko

Tanya Valko właśnie oddała w ręce czytelników kolejną powieść. Akcja „Okruchów raju” rozgrywa się w Indonezji. Autorka w wywiadzie udzielonym portalowi Menopauza.pl przybliża kulturę Orientu. Czego nie wiemy o Bliskim Wschodzie?

Dysponuje Pani ogromną wiedzą nt. krajów Bliskiego Wschodu. W związku z tym chciałabym przybliżyć ich kulturę naszym czytelniczkom. Arabski uchodzi za jeden z najtrudniejszych języków. Ile czasu zajęło Pani przyswajanie słówek, alfabetu i gramatyki?

Powiedzmy sobie szczerze, że arabski jest językiem, który nie ma żadnego odniesienia czy podobieństw do języków europejskich, począwszy od alfabetu, poprzez wymowę, a skończywszy na gramatyce. Alfabet nie liczy zbyt wiele liter, bo jedynie 28, lecz większość z nich różnie się zapisuje w zależności od pozycji: na początku wyrazu, na końcu, w środku i jako samodzielny znak. Same słówka nic nie dadzą, jeśli nie będziemy znali gramatyki i reguł wg których tworzy się nowe wyrazy. Można założy, że intensywna nauka arabskiego (ok. 3-5 godzin dziennie), po dwóch latach pozwoli się porozumiewa, ale tylko w języku literackim, bowiem takowy wykładają na uniwersytetach. Uczelnie nauczają języka fusha, z który używa się w prasie, telewizji i książkach. Na co dzień Arabowie posługują się dialektami tzw. lehdżą. W każdym kraju mówi się inaczej. I w tym jest cała zabawa, żeby na bazie arabskiego języka klasycznego nauczyć się już w praktyce języka mówionego.

Pracowała Pani w szkole w Libii. Czy tamtejszy sposób nauczania różni się od polskiego?

Pracowałam w polskiej szkole przy Ambasadzie RP w Trypolisie, która realizowała program zatwierdzony przez polskie Ministerstwo Edukacji. W związku z tym używaliśmy tych samych podręczników i stosowaliśmy identyczne metody nauczania. Dyrektor szkoły i część nauczycieli otrzymali nominacje z Polski i pracowali na kontraktach z ministerstwa. Tylko część zatrudniano na miejscu. Różnica pomiędzy polską szkołą np. w Kielcach a Trypolisie polegała na tym, że w Libii klasy liczyły mniej uczniów, a w jednym budynku mieściły się podstawówka, gimnazjum i liceum. Szkoła przy ambasadzie RP stanowiła przyczółek polskości na obcej ziemi. Niestety, obecnie sytuacja wygląda inaczej. Polskie dzieci uczęszczają do lokalnych szkół. Język ojczysty, historię i geografię zgłębiają we własnym zakresie.

Na temat krajów muzułmańskich krąży wiele stereotypów. Czy jako kobieta padła Pani ofiarą dyskryminacji w Arabii Saudyjskiej?

Stereotypy to dawniej obraz Araba, jadącego na wielbłądzie przez pustynię, a dzisiaj niestety to straszny widok Muzułmanina, który wysadza się w zamachu samobójczym. Inny stereotyp to muzułmański mąż, który niewoli żonę i np. porywa jej dzieci. Nie wolno nam generalizować, bo Arabowie teraz zamiast na wielbłądach jeżdżą mercedesami, terroryści to jednostki, które dają sobą manipulować przez oszołomionych ortodoksów, a jeśli idzie o związki małżeńskie, to zdarzają się toksyczne, ale również udane i wieloletnie.

Jednak należy sobie zdawać sprawę, że sposób zachowania muzułmanów jest ściśle określony przez prawo szariatu i to ono rządzi w ortodoksyjnych krajach muzułmańskich i daje mężczyznom pełnię władzy nad kobietami. Czy to wykorzystają, czy nie, zależy indywidualnie od człowieka.

W Arabii Saudyjskiej musiałam tak jak wszystkie kobiety tam żyjące, nosić abaję (długi do ziemi czarny płaszcz) i jeśli tego ode mnie zażądano, zasłaniałam również włosy. Nieważne, że nie jestem Saudyjką, nie jestem muzułmanką – kiedy przyjeżdża się na Bliski Wschód, musimy się ściśle trzymać zasad, które rządzą tymi krajami.

Jaki kraj okazał się najbardziej przyjazny? Które państwo traktuje Pani jako drugą ojczyznę?

Najcieplej wspominam Libię, ponieważ spędziłam tam najwięcej czasu. Podczas pobytu nie spotkałam się z żadną nieprzyjemnością, uchybieniem czy zagrożeniem ze strony Libijczyków . Moje dzieci chodziły tam do szkół, syn zdał polską maturę, córka przystąpiła do I Komunii, a syn do bierzmowania. Libijczycy byli tolerancyjni wobec innowierców, bo Libia była krajem laickim, w którym życzliwy, nowoczesny islam pełnił rolę religii państwowej. Niestety, arabska wiosna zmieniła ich nastawienie.

Nie wyobrażam sobie, żeby jakieś państwo mogło być moją drugą ojczyzną. Żaden kraj nie zastąpi w moim sercu Polski, w której się urodziłam i wychowałam. Jestem patriotką, choć na odległość, ale przecież to nie gra roli .

Jakie zwyczaje z Bliskiego Wschodu przeniosłaby Pani do Polski?

W związku z tym, iż jestem chrześcijanką, nie przeniosłabym do ojczyzny zwyczajów religijnych. Nie chciałabym zmuszać Polek do noszenia abaji, a mężczyzn do galabiji czy toby. Nie wyobrażam sobie, żeby przez moją ojczyznę przetaczały się zamachy terrorystyczne, którym towarzyszy nieustanny lęk. Nie chciałabym, aby prawo wymuszało na mnie modlitwę (5 razy w ciągu dnia). W krajach, w których obowiązuje szariat, kobiety nie mogą wychodzić z domu, jeśli nie towarzyszy im mężczyzna. Nie zgodziłabym się, aby ojciec czy brat decydowali o moim życiu i wybierali mi męża. Gdybym mogła, przywiozłabym do Polski trochę ropy naftowej i tamtejszego bogactwa.

Czy szerzenie informacji nt. kultury arabskiej i azjatyckiej traktuje Pani jako swego rodzaju misję?

Na pewno – ja dość sporo wiem o kulturze i zwyczajach Orientu i chciałabym się tą moją wiedzą podzielić z przeciętnym Polakiem, który jeśli już był w jakimś odległym kraju, to przeważnie turystycznie i nie miał możliwości osobistego poznania codziennych zwyczajów. Orient znam od podszewki i o tym ukrytym obliczu opowiadam właśnie w moich książkach.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad przeprowadziła Magdalena Kukurowska