Hormonia
Zdjęcie: Wydawnictwo Pascal

Zapraszamy na wywiad z Nataszą Sochą, autorką powieści „Hormonia”. Pisarka jest znana także jako dziennikarka, felietonistka i ilustratorka książek dla dzieci. Jest autorką poczytnych książek, takich jak „Macocha”, „Mamisynek” czy „Zbuki”. Tym razem opowiada czytelnikom niezwykłą historię o odkrywaniu kobiecej siły i przezwyciężaniu strachu przed dojrzałością. „Hormonia” jest ciepłą i mądrą powieścią o 46-letniej Kalinie, która próbuje odnaleźć harmonię i opanować oszalałe hormony. Bohaterka wciąż mieszka z matką i nie potrafi podejmować samodzielnych decyzji. Aż w końcu postanawia zawalczyć o swoje szczęście… Co natchnęło pisarkę do napisania tej powieści?

Kiedy zaczynają dopadać nas pierwsze myśli o przemijaniu?

Z każdym jest trochę inaczej. Niektóre z nas przeżywają pierwszą zmarszczkę, inne nie potrafią pogodzić się z faktem, że ich córka wychodzi za mąż.  Czasem zaczynamy o tym myśleć wtedy, gdy wolimy zostać w domu, zamiast wyjść na zabawę z przyjaciółmi. A czasem ktoś nam po prostu przypomni, że zbliżamy się do połowy życia.

Bohaterka mojej książki od jakiegoś czasu czuje uderzenia gorąca, ma skoki nastrojów, często chce jej się płakać bez powodu. Od kilku miesięcy nie miała miesiączki i zaczyna odczuwać podskórny lęk, że jej kobiecość zasypia. Jest przerażona, bo przecież ciągle jeszcze nie zaczęła żyć, tymczasem zbliża się do wieku, w którym wielu rzeczy już „nie wypada”. Patrzy w lustro i pyta: czy to już starość?

Czy kobieta w okresie menopauzy rzeczywiście zaczyna się zmieniać?

Zdaniem psychologów menopauza jest bardzo podobna do dojrzewania. W obu przypadkach kobiety przestają siebie akceptować. Nie podobają się sobie, a emocje, które w nich buzują, są trudne do opanowania. Najgorsza jest trudność zapanowania nad własnym ciałem, które tak nagle zaczyna się zmieniać. W młodości piersi zaczynają rosnąć, a przekwitając opadają. Skóra staje się brzydka – wtedy pryszczata, teraz pomarszczona. Przetłuszczają nam się włosy, łamią paznokcie.  I te cholerne estrogeny. Albo jest ich za dużo, albo za mało. Dorastając odczuwamy strach, że wkraczamy w dorosłe życie i nie wiemy, czy i jak sobie poradzimy. Przekwitając dopada nas lęk, że wypadamy z tego życia poza nawias. Że ktoś zatrzaskuje nam kolejne drzwi przed nosem.

Menopauza to ciągle u nas temat tabu. Nie chcemy o tym mówić, nie chcemy przyznawać się do naszego wieku.

Natasza Socha Hormonia

Zdjęcie: Najka Photography

Słowo menopauza jeszcze jakoś brzmi, ale przekwitanie? Zupełnie jakby ktoś odbierał nam kobiecość, zabierał prawo do bycia młodą. Tymczasem to nie metryka wrzuca nas do worka z napisem klimakterium, ale to jak same radzimy sobie z upływającym czasem. Moja bohaterka tak naprawdę na menopauzę jest jeszcze za młoda, ale ponieważ jej życie stoi w miejscu, a ona sama spełnia tylko oczekiwania innych, strach przed starością dopada ją znacznie szybciej, niż by tego chciała. Chwyta za gardło i paraliżuje ruchy. A przecież tylko od niej samej zależy, jak będzie wyglądać ta “druga część” jej życia.

Co w menopauzie jest dobrego?

Świadomość, że przyszedł czas tylko dla nas. Że nie musimy już niczego nikomu udowadniać, nie musimy się spinać, żeby we wszystkim być najlepsze. Teraz najważniejsze powinno być to, abyśmy same ze sobą czuły się dobrze. Nie jest łatwo siebie polubić, ale być może to jest właśnie ten moment w życiu, kiedy powinnyśmy to zrobić. Zaakceptować upływający czas, kurze łapki, pewne ograniczenia, które nas dopadły. Jedna z bohaterek „Hormonii” mówi: „Najważniejsze jest to, aby nie chować głowy w piasek czy botoks, tylko w odpowiednim momencie podać starości rękę”. Polubić ją, bo przecież innego wyjścia nie ma. Poszukać wewnętrznej hormonii czyli harmonijnych hormonów. Pogodzić się z tym, że czas płynie, że zmarszczki mają prawo wygnieść nam twarz, że czasem mamy ochotę wykąpać się nago w jeziorze, a innym razem skoczyć z mostu z kamieniec u szyi.

Co jeszcze możemy dla siebie zrobić?

Nie chodzi też o to, by nagle zacząć robić w życiu wielkie rzeczy – odkryć nową planetę, napisać światowy bestseller, zostać wielkim naukowcem. Na naszej prywatnej liście marzeń powinny znaleźć się postanowienia, które nas same uszczęśliwią. Kalina, bohaterka “Hormonii” marzyła o zjedzeniu śniadania w łóżku czy też popiciu śledzia mlekiem, bo matka nigdy jej na to nie pozwalała. I ona chciała spróbować, zobaczyć jak to jest, kiedy ten zakaz złamiesz.

W książce pada zdanie: “A może to była chęć zobaczenia świata na własnych warunkach? Przekonanie się, że chociaż nie można w życiu osiągnąć wszystkiego, to jednak są cele, do których każdy da radę dojść. Wystarczy tylko założyć buty“.

Jak opanować lęk przed starzeniem się?

Bohaterka „Hormonii” nie boi się starości. Bo starość jest dla niej jednoznaczna. Kombinezon ze zmarszczek, wygodne buty, paltocik zakrywający wspomnienia dawnej młodości i garść tabletek, którą należy łyknąć każdego poranka, by przez resztę dnia jakoś funkcjonować. Znacznie bardziej boi się okresu przejściowego, tego konkretnego momentu, w którym będzie musiała pożegnać się ze swoją kobiecością, dojrzałością oraz wiekiem średnim i wskoczyć do worka z napisem „kobiety przejrzałe”.

To jest strach przed społecznym odrzuceniem. Przed skreśleniem jej z tych elementów życia, które zarezerwowane są dla młodych. Dobijasz do 50-tki, a więc koniec ze spontanicznością, długimi, rozpuszczonymi włosami, beztroskim śmiechem i objadaniem się ulubionymi ciastami. Bo nie wypada, bo trzeba uważać na wagę i cholesterol, bo wiszą nam piersi. Chce ci się płakać, ale nie wiesz czemu. Chcesz się położyć i zasnąć, ale dobrze wiesz, że menopauzy nie da się przespać.

Czy to prawda, że nigdy nie jest za późno, żeby polubić samą siebie?

Psychologowie mówią o zmuszaniu mózgu pod kątem przeszukiwania pozytywnych doświadczeń, wspomnień i myśli na swój temat. Przecież nie wszystko było w naszym życiu smutne, byle jakie i nudne. Na pewno mamy w szufladkach pochowane te wspomnienia, na samą myśl o których uśmiechamy się.  Pielęgnujmy je, wspominajmy jak najczęściej, a nawet powtórzmy, jeśli mamy taką okazję. To nie jest koniec. To po prostu kolejny etap w naszym życiu. Przywitajmy go szampanem, zamiast wylewać łzy nad utraconą młodością.