dlaczego nie lubimy sylwestra

Sylwester do dla jednych okazja do całonocnej zabawy, a dla innych najbardziej stresujący dzień w roku. Z czego wynika niechęć do hucznych obchodów 31 grudnia?  Dlaczego nie lubimy sylwestra?

Aby zrozumieć negatywny stosunek do sylwestra, należy zwrócić uwagę na kilka czynników. Przede wszystkim niektórzy źle znoszą dni, z którymi wiąże się pewien przymus – dobrej zabawy, świątecznej atmosfery itp.  Dlaczego 31 grudnia mam być bardziej radosny niż zazwyczaj? Jak tu się bawić, gdy znajduję się na życiowym zakręcie i nie mam ochoty na tańce do białego rana? Media wykreowały sztuczny obraz sylwestra. Włączając tego dnia telewizor, ryzykujemy chandrę, ponieważ nagle ze wszystkich stron świata napływa obraz roześmianych ludzi, a gwiazdy chwalą się swoimi osiągnięciami i opowiadają o planach na wieczór. Oczywiście dyżurni goście telewizji śniadaniowych nie spędzają sylwestra w tradycyjny sposób, organizując domówkę dla swoich przyjaciół, lecz udają się na wielkie bale.  Osoby, których nie stać na podwójne zaproszenie do najmodniejszego klubu w mieście,  tylko czują się sfrustrowane wynurzeniami artystów, którym de facto za udział w wielkich galach bardzo często płacą różne firmy, którym zależy na zdjęciach na ściankach.

W sylwestra mam ochotę zapaść w sen i obudzić się po Nowym Roku…

Wbrew pozorom takie myśli ma bardzo wiele osób, ale nie każdy chce i potrafi się do tego przyznać. Jak powiedzieć koleżance z pracy, że nie przepada się za sylwestrem? Wszak nikt z nas nie chce wyjść na ponuraka, który spędza najradośniejszy dzień w roku w kapciach przed ekranem laptopa, oglądając kolejny sezon ulubionego serialu.  O ile przemilczenie pewnych kwestii można jeszcze przeżyć, o tyle problem zaczyna się, gdy rezygnujemy z własnych planów i próbujemy dostosować się do powszechnie obowiązującej wizji. Choć zabawa do białego dnia jest ostatnią rzeczą, o której marzymy po 8 godzinach spędzonych w pracy, to decydujemy się na nią, by nie wyjść na odmieńca, któremu do reszty pomieszało się w głowie. Idziemy z partnerem na bal lub domówkę, a tam dopada nas frustracja. Czujemy się źle, ponieważ postąpiliśmy wbrew sobie, dudniąca muzyka wywołuje w nas ból głowy, a kolacja na wygodnej sofie wprawia nas w senność. Musimy jednak wytrwać do północy, a nawet do 4 nad ranem.

Dlaczego nie lubimy sylwestra? Ze względu na atmosferę podsumowań

W sylwestra od samego rana telewizje serwują nam różnego rodzaju podsumowania i rankingi. Dowiadujemy się, kto sprzedał najwięcej płyt, czyje teledyski były najczęściej wyświetlane oraz poznajemy najpoczytniejsze blogi. Wszechobecne podsumowania i rankingi zmuszają nas do bliższego przyjrzenia się własnym osiągnięciom. Problem pojawia się wówczas, gdy ze względu na wszechobecny kult sukcesu nie potrafimy dostrzec własnych minizwycięstw. Jak tu wypaść pomyślnie w porównaniu z Małgorzatą Kożuchowską, która wychowuje upragnione dziecko, robi karierę zawodową i zbija niemałe pieniądze na udział w reklamach? Przy takiej osobie i jej osiągnięciach nasze kilkaset złotych podwyżki wydaje się czymś nieznaczącym. Osoby, dla których mijający rok nie należał do udanych, w sylwestra bardzo często odczuwają ogromną frustrację.

petardy

Fajerwerki i wielki huk

Wbrew obiegowej opinii nie wszyscy lubią fajerwerki, zwłaszcza jeśli są właścicielami zwierząt. Huk petard sprawia, że 31 grudnia dochodzi do największej liczby zaginięć czworonogów.  Psy zrywają się ze smyczy przerażone hałasem i uciekają przed siebie.  Ich właściciele nie zawsze mają tyle szczęścia, by złapać pupila jeszcze tego samego wieczoru. Niestety, z roku na rok możemy obserwować coraz bardziej bezmyślne akcje z fajerwerkami w roli głównej. Nie brakuje dowcipnisiów, którzy wrzucają petardy do przejść podziemnych, aby wystraszyć innych ludzi. To niebezpieczne i szkodliwe dla słuchu. Gwałtowny wybuch powoduje szum w uszach i chwilową głuchotę.  Fajerwerkami bawią się coraz mniejsze dzieci, choć oficjalnie obowiązuje zakaz  sprzedaży tego typu produktów osobom niepełnoletnim. Jeśli do tego dodamy jeszcze fakt, że petardy, które docierają do naszego kraju, bardzo często pochodzą z Chin, a ich jakość pozostawia wiele do życzenia, nietrudno domyślić się, iż nierzadko stanowią one potencjalne zagrożenie. Wybuchy fajerwerków zaczynają się na długo przed północą, ba, nawet na kilka dni przed sylwestrem, i odbijają się negatywnie na dzikich zwierzętach. Te czują się zdezorientowane i nie wiedzą, dokąd uciekać przed zagrożeniem. Czy w XXI wieku naprawdę musimy  robić hałas, jakby przez miasto przetaczała się wojna i tym samym wyrządzać krzywdę dzikim zwierzętom?  Teatr światła, który w tym roku można było podziwiać w centrum Torunia, daje równie ciekawe, o ile nie lepsze, efekty, a  nie wywołuje stresu u wszystkich zwierząt w mieście.

Irmina Cieślik