urlop-w-ekohotelu

Panująca ostatnimi czasy moda na „ucieczkę od cywilizacji” zazwyczaj kończy się na wyłączeniu telefonu i komputera… i wyjeździe do dużego ośrodka turystycznego. A może warto zbliżyć się do natury nie tylko wylegując się plaży czy patrząc przez okno na góry?

Niestety atrakcyjne miejsca turystyczne, choć położone w malowniczych zakątkach, zazwyczaj wypełnione są ludźmi, którzy śmiecą i hałasują jeszcze bardziej niż w domu – przecież są na wakacjach. My sami, chcąc się koniecznie nasycić nowymi wrażeniami, gonimy od atrakcji do atrakcji, pokonujemy na wyścigi trasy górskie.

Czasami chcemy być bardziej “eko”, więc schodzimy z wytyczonych szlaków czy rozbijamy obóz na niestrzeżonym skrawku jeziora. Pół biedy, jeśli mamy za sobą wieloletnie doświadczenie przebywania w dziczy, jednak najczęściej turyści nie mają o tym bladego pojęcia, a “eko” kojarzy im się z niezostawianiem papierków w lesie.

Czym jest ekohotel?

Nie jest to wbrew pozorom małe gospodarstwo agroturystyczne. Jest ono bardzo zbliżone do tej definicji, jednak sam kontakt z wiejskim życiem nie wystarcza, by miejsce zostało ekohotelem. Ekohotelem nie jest też schronisko w górskiej głuszy, choć zapewnia przecież kontakt z naturą, jest odcięte od cywilizacji i zbudowane zazwyczaj z drewna i kamieni.

Wreszcie – ekohotelem nie są też luksusowe hotele, które oferują ciszę i relaks w połączeniu z ćwiczeniami odprężającymi i zabiegami SPA czy wellness. Każda z tych placówek jest blisko… ale to jeszcze nie to.

Ekohotel dba o środowisko w każdym, najmniejszym nawet aspekcie – od energooszczędnych żarówek po własną oczyszczalnię ścieków i stację uzdatniania wody. Jest to przedsięwzięcie niezwykle kosztowne i trudne do zrealizowania, wymagające wielkiego zaangażowania inżynierów, architektów, projektantów mebli i nawet dostarczycieli żywności.

Joanna Pastuszka-Roczek