Kobieta w rodzinie Psychologia
Tracę kontakt z dzieckiem…

Kiedy Twoje dzieci dorastają, pojawiają się problemy, których nie rozwiążesz tak łatwo, jak wtedy gdy były małe. Syn i córka przestają opowiadać o swoich przeżyciach, świeżych znajomościach czy nowych doświadczeniach. Młody człowiek zaczyna coraz bardziej oddalać się od rodziny.
Rodzice przestają być autorytetem
A nasze poglądy zostają wpisane na listę przestarzałych. Nastolatek konfrontuje własny światopogląd tylko z grupą rówieśniczą, która zyskuje decydujący, niestety często jedyny wpływ. Pewnego dnia do rodziców dociera, że ich własne dziecko to już prawie obcy człowiek z którym rozmowa średnio trwa siedem i pół minuty dziennie. Często kończy się na „dzień dobry”, „jak leci”, „dowodzenia” lub „nara”. Naprawdę jest dobrze, gdy rodzice zauważą, że tracą bezpowrotnie dziecko i zaczynają wtedy szukać przyczyn utraty kontaktu.
Przyczyny oddalania
Pierwszą przyczyną ucieczki dziecka od kontaktu z rodzicem jest brak czasu. Gdy dzień naszej pociechy jest wypełniony szkołą, kołami zainteresowań, lekcjami pływania czy gry na pianinie od ósmej do dwudziestej przez pięć dni w tygodniu, to dziecko na rozmowę nie ma już siły. Podobnie jak rodzice po dziesięciu godzinach tyrania w pracy i jeszcze odhaczeniu obowiązków domowych wieczorem padają z nóg.
Świat nam ucieka
W efekcie członkowie rodziny pamiętają o sobie nawzajem tylko jedno: ciągle nie mają czasu, są zmęczeni i bardzo samotni. Biegają w zaklętym kole jak chomiki. Z punktu widzenia chomika koło się kręci szybciej, gdy szybciej biegnie, dlatego przestaje biec jak mu się znudzi, a koło się zatrzymuje. Z punktu widzenia człowieka to świat szybko się kręci, a biedny człowiek musi w tym kole biec coraz szybciej.
A. Sajdak
Kiedy Twoje dzieci dorastają, pojawiają się problemy, których nie rozwiążesz tak łatwo, jak wtedy gdy były małe. Syn i córka przestają opowiadać o swoich przeżyciach, świeżych znajomościach czy nowych doświadczeniach. Młody człowiek zaczyna coraz bardziej oddalać się od rodziny.
Przyczyna druga
Prawienie kazań. Gdybyś miał dokończyć zdanie: Kazania są…? 60% z pięćdziesięciu badanych gimnazjalistów odpowiedziała, że są nudne lub niepotrzebne. Postaw się na miejscu młodego człowieka i zastanów się, co byś poczuła wysłuchując 40 minutowego przemówienia swojego rodzica. Monolog ma to do siebie, że nie uwzględnia myśli i postaw słuchacza. Gorzej, poznanie stanowiska młodego człowieka w omawianej sprawie wcale się nie liczy. Liczy się wyłącznie wygłoszone zdanie rodzica. A przecież dzieci też chcą być wysłuchane.
Zapomniał wół, jak cielęciem był
Spróbujmy więc znaleźć dla nich czas i postępować wobec nich tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Spróbujmy odwołać się do naszej przeszłości. W końcu my też kiedyś byłyśmy dziećmi. Świat się zmienił, ale konflikt pokoleń, który istniał między Tobą i Twoimi rodzicami, może być dla Ciebie podpowiedzią, jak nawiązać więź z dorastającymi dziećmi, a jak tego nie robić. Nigdy nie zapominaj, że choć w świetle prawa Ty odpowiadasz za dziecko, ono ma już własny charakter, wolę oraz pragnienia, które są bardzo plastyczne u młodej osoby, dlatego warto znaleźć czas na rozmowę i pomoc w kształtowaniu ich.
A. Sajdak
« Rodzaje sałaty cz. 2
Emilly27k
11 lat temu
Może jest tak,że rodzice nie umieją rozmawiać , a przez to tracą kontakt z własnym dzieckiem. Rodzic czasem sam jest sobie winien za wychowywanie dziecka.
Jak wychowuje tak dziecko zachowuje się w swoim własnym życiu.
Annagata
12 lat temu
nie mam swoich dzieci i mieć ich nie będę,ale widzę jaka przepaść robi się między młodym pokoleniem,a pokoleniem 40+ czy 50+. Od wielu lat pracuje z dziećmi i młodzieżą i w miarę moich możliwości próbuję się z nimi dogadywać.I o dziwo,często mi się to udaje.Ale dostrzegam też bardzo niepokojące zjawisko.Rodzice przestają rozmawiać z dziećmi,a telewizorem czy komputerem próbują wypełnić lukę,jaka powstaje między nimi.
Emilly27k
12 lat temu
Dariusz napisał(a):
> Dlatego mamy dwoje uszu zeby sluchac, dwoje oczu zeby obserwowac i jedne usta zeby czasmi cos powiedziec.
Nie zawsze wykorzystujemy nasze oczy , nasze uszy by usłyszeć o problemie naszego dziecka. Wiesz czemu? Odpowiedź jest prosta jak 2x 2- bo nie chcemy wiedzieć , nie interesuje to nas:(
Dariusz
12 lat temu
Dlatego mamy dwoje uszu zeby sluchac, dwoje oczu zeby obserwowac i jedne usta zeby czasmi cos powiedziec.
Emilly27k
12 lat temu
W tym momencie masz Patka racje z tego względu,że rodzice mają problem ze słuchaniem lub powiedziałabym wołaniem o pomoc.Moim zdaniem rodzic traci kontrolę nad dzieckiem , gdy dziecko osiąga wiek 12- 15 lat.
Zaznaczam ,że jest to trudny wiek.
pati25
12 lat temu
Dobbry kontakt z naszym dzieckiem powinien istnieć.Musimy dziecko zawsze wysłuchać.Ale czy zawsze tak jest.Niekiedy rodzice nie umieją dogadać się,nie wiedzą jakie problemy ma ich dziecko.
Emilly27k
12 lat temu
Zgodzę się z tym,że obecnie rodzice nie mają czasu na kontakt z dziećmi. Można ich usprawiedliwić tym,że pracują, aby dzieci miały lepszą przyszłość.Dziecko zawsze potrzebuje rozmowy z rodzicem niezależnie od tego czy rodzic robi karierę zawodową czy nie.
aneri
12 lat temu
W mojej rodzinie „dorastanie dzieci” przeszło bardzo spokojnie.Umieliśmy nawzajem rozmawiać ale i słuchać. Na pewno starałam się nie powielać przekonania moich rodziców ,że oni wiedzą wszystko najlepiej.
Emilly27k
12 lat temu
Na szczęście ja mam bardzo dobry kontakt z moja kochaną mamą. Może nie ma tak momentami czasu ze względu na pracę ,ale wie jak mi jest ciężko i stara mi się pomóc.Kocham ją za to,że swoim uśmiechem nawet wtedy kiedy jest zmęczona daje z siebie wszystko:)
hallina
12 lat temu
Niestety większosc dorosłych nie potrafi słuchac dzieci i właśnie z tego rodzi się potem dużo problemów.W ogóle coraz mniej ludzi,którzy potrafią słuchac-niekoniecznie dzieci- wszyscy najbardziej lubia mówic
drobina
12 lat temu
W kontaktach z dziećmi, najważniejsze jest nie to co się do nich mówi, lecz to czego się słucha. Zawsze słuchałam i słucham, co dziecko ma do powiedzenia.
Mam troje dorosłych już dzieci, ale zawsze miałam i mam dla nich czas. Dwoje wyfrunęło już z domu, a najmłodsza córka studiuje poza domem. Jak przyjeżdża do domu, to jest po prostu święto. Przede wszystkim musimy się nagadać. Tak samo jest jak przychodzi najstarsza córka, czy przyjeżdża syn, który pracuje daleko od domu. Bo chociaż często dzwonimy do siebie, czy gadamy na gg, to nic nie zastąpi rozmowy na żywo.
Zawsze ufałam dzieciom, chociaż przyznaję, że zdarzało mi się „prawić” im jakieś kazania, których nie znosiły. Pewnie nie znam wszystkich tajemnic moich dzieci (każdy przecież je ma – ja też!), ale nigdy nie zawiodły mojego zaufania.
Dzisiaj to one mnie dopingują do realizacji moich zwariowanych pomysłów i marzeń.
filodendron
12 lat temu
Cały czas staram się mieć bardzo dobry kontakt z synem.Gdy się zapędzam w „nauczaniu „i przykładach z życia wziętych -hamuję,bo to może wyrządzić więcej szkody niż pożytku.Przecież każdy przypadek jest indywidualny.W końcu każdy ma swój rozum i własną odpowiedzialność za swoje życie .Jest granica, której nie można przekroczyć,jeśli ją przekroczymy tracimy miłość dziecka.Nie ma nic gorszego jak matka, która wszystko musi wiedzieć i wszystkiego się czepia.
pauzka
12 lat temu
Porozumienie międzypokoleniowe nigdy nie było łatwe i pewnie będzie
stanowiło problem zawsze.
Dobrze jeśli rodzice są na tyle świadomi, że ich dziecko przede wszystkim od
nich powinno otrzymać pomoc .Rodzice jeśli nie będą rozmawiać, naprowadzać
tłumaczyć dzielić się wiedzą ze swojego życia-dziecko znajduje sobie inne
autorytety, często przez nas niepożądane,Trzeba tylko znależć najlepszy
sposób jak najłatwiej dotrzeć do swojego dziecka, szanując jego autonomię.
mejgosia
12 lat temu
A ja mogę się pochwalić że mam bardzo dobry kontakt z dziećmi! Główną zasadą , którą wyniosłam z domu jest to że obiady jadamy przy wielkim stole wszyscy razem! Mam czterech synów i zamężną córkę, mieszkającą osobno, jednak córka nadal spędza u nas dużo czasu i planuje budować dom obok naszego! starsi chłopcy maja pokoje na górze, ale na posiłki i wspólne oglądanie telewizji schodzą na dół do nas! Cieszę się że tak jest, bo lubię ten gwar jaki panuje gdy jesteśmy razem! Mąż zawsze powtarza, po co nam tyle pokoi, skoro i tak wszyscy siedzą na 4 m. kwadratowych !
mjbz
12 lat temu
Za dobrze pamiętam czasy mojej młodości, żeby zadręczać moje dziecko. Chętnie popytałabym o to czy o tamto, ale staram się aby wypłynęło to jakby samo…no tak, trzeba być „mistrzem naprowadzajacym” :). To musi być rozmowa nie monolog.
summer
12 lat temu
Trudny temat, zwłaszcza gdy nastolatek jest trudny, ucieka przed nami, przed rozmową. My pewnie też nie byliśmy łatwi, jako nastolatkowie, niemniej dzisiejsze czasy chyba jednak bardziej sprzyjają trudnościom w porozumieniu między pokoleniami. Fakt, że pędzimy wciąż naprzód, nasze dzieci też. Tak, jakby wykształcenie, praca, pieniądze były największymi wartościami w życiu. Tylko czy faktycznie są? Czy to tylko chęć dorównania innym?