Skąd się bierze lęk przed bliskością

Lęk przed bliskością utrudnia wchodzenie w relacje romantyczne. Osoba, która jest nim dotknięta, nawet jeśli z kimś się spotyka, to nigdy na 100%. Boi się wszelkich deklaracji oraz odpowiedzialności. Po każdym spotkaniu, które okazało się udane, odczuwa potrzebę dystansowania się. Skąd się bierze lęk przed bliskością?

Psycholodzy są zgodni, że lęk przed bliskością w większości przypadków kształtuje się w dzieciństwie. Kluczową rolę odgrywają dwa pierwsze lata z życia dziecka, jednak z tego okresu nic nie pamiętamy, dlatego tak ciężko jest nam zrozumieć swój strach. Nasze działanie opiera się bowiem na podświadomości, która zarejestrowała pewne obrazy i emocje.  Niemniej ważne są kolejne lata życia dziecka, jeśli rodzice zmienią swoją postawę, to może ono wykształcić zdrową więź z matką czy ojcem. Niestety, zdarza się też, że niemowlę jest kochane, a starsze dziecko tylko wtedy, gdy spełnia oczekiwania rodziców. Lęk przed bliskością może wynikać też z traumatycznych przeżyć w pierwszej relacji romantycznej.

Nieczuła matka zajęta sobą

Choć przyjęło się, że matka kocha swoje dziecko, to prawda jest taka, że istnieją różne matki. Niektóre kochają, ale nie potrafią tego okazać. Inne zostały matkami zbyt wcześnie i wolałyby się jeszcze wyszumieć, dlatego nie poświęcają dziecku należytej uwagi i troski. Niektóre kobiety same zostały wychowane przez nieczułe matki, więc nie potrafią dziecka przytulić czy pocałować. Ukoić jego lęki i smutki. Jeśli dziecko zawsze może liczyć na troskę i czułość matki, czuje się bezpiecznie i wie, że zasługuje na miłość. Czasem jednak niektóre kobiety mają dość opieki nad dzieckiem, nie tak to sobie wyobrażały, popadły w depresję poporodową i wówczas krzyczą na dziecko, gdy to płacze, ewentualnie zostawiają je same sobie, a same wychodzą do innego pomieszczenia w domu. Wówczas otrzymuje ono komunikat: nie możesz na mnie liczyć, nie możesz być mnie pewien.  Dziecko musi wykształcić w sobie jakiś mechanizm, aby móc przetrwać. Może być dla mamy bardzo grzeczne, aby zasłużyć na jej miłość lub popaść w obojętność.  Czasem też matce zależy na dziecku, ale nie potrafi się nim należycie zaopiekować i tego okazać, bo cały czas jest zajęta toczeniem bojów z pijanym mężem. W gruncie rzeczy ona może mieć dobre intencje, chce w ten sposób uchronić dziecko przed agresją pijanego partnera, ale dziecko wychowywane w takich warunkach czuje się zagrożone i w dorosłym życiu bliskość utożsamia z niebezpieczeństwem.

Matka wylewająca frustracje na dziecku

Nie każdy związek jest udany, czasem rozpada się, gdy dziecko pojawia się na świecie. Czasem ciąża oznacza koniec nauki czy kariery zawodowej. Matka jednak nie bierze odpowiedzialności na siebie, nie próbuje pogodzić się z zaistniałą sytuację, lecz całą swoją frustrację wylewa na dziecku. Krzyczy na nie, wyzywa je od najgorszych, obwinia o swoje nieszczęścia, wymierza surowe kary, a nierzadko bije. Takie dziecko uczy się, jak bardzo zagrażająca potrafi być bliskość.

Matka kochająca za bycie ideałem

Czasem jest tak, że niemowlę jest kochane przez swoich rodziców. Problem zaczyna się, gdy dorasta i nieustannie jest z kimś porównywane. Gdy dziecko jest kochane i wynagradzane tylko za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie, świadectwo z czerwonym paskiem czy bycie grzecznym, to uczy się zależności. Nie wierzy w bezinteresowną miłość. Uważa, że trzeba na nią ciężko zapracować. Taki człowiek w dorosłym życiu czuje się niedostatecznie dobry dla swojego partnera. Boi się, że ten go zostawi, gdy tylko odkryje o nim prawdę.

Nadopiekuńcza matka

Niekiedy matka pragnie dla swojego dziecka wszystkiego, co najlepsze. Dlatego w pełni się na nim koncentruje. Wszystko robi za dziecko, w tym podejmuje elementarne decyzje. To ona decyduje, z kim dziecko ma się przyjaźnić, na jakie studia pójść, gdzie zacząć swoją pierwszą pracę.  Dorosły człowiek czuje się pozbawiony siły sprawczej. Gdy wreszcie wybije się na niezależność, broni jej jak niepodległości, bo tym w rzeczywistości dla niego jest.  Związek z drugą osobą utożsamia ze zniewoleniem, próbą wchłonięcia, dlatego w dorosłym życiu unika bliskości.

Matka wysługująca się dzieckiem

Nie brakuje też matek, które wysługują się starszym dzieckiem. Ono nie może wyjść z kolegami, aby pokopać piłkę, bo musi opiekować się młodszą siostrą. Na dodatek taka matka często w ogóle nie wykazuje zainteresowania starszym dzieckiem. Ono czuje się przez nią odtrącone i traktowane przedmiotowo.  Może w pewnym momencie się buntować, np. uciekając z domu po to, aby sprawdzić, czy to zdenerwuje matkę, wzbudzi w niej jakieś uczucia. Czy ona będzie się niepokoiła o swoje starsze dziecko. Jednak często ona wykazuje się obojętnością. Dziecko otrzymuje komunikat – ona mnie nie kocha, ona chce mnie tylko wykorzystać. W dorosłym życiu podobnie postrzega bliskość. Partnerka chce się do mnie zbliżyć, bo czegoś ode mnie chce, wykorzysta mnie jak matka, a gdy okażę się niepotrzebny, to mnie porzuci.  Taka osoba mocno boi się odrzucenia. Może też często testować partnera, aby sprawdzić, czy ten dostatecznie silnie go kocha i na pewno go nie zostawi. Tacy ludzie nie wierzą w bezinteresowną miłość, w to, że ktoś chce z nimi być, bo dobrze się czuje w ich towarzystwie, lubi się do nich przytulić, porozmawiać i chce nie tylko brać, ale też dawać.

Komunikat rodziców: nie jesteś dość doskonały

Niezależnie od tego, co jest przyczyną lęku przed bliskością, osoba nim dotknięta otrzymała komunikat – nie jesteś dość doskonały. To podkopało jej samoocenę i sprawia, że w kolejnych relacjach nie czuje się godna miłości, nawet gdy swoje poczucie bycia gorszym dość głęboko ukrywa i maskuje, to wszystko i tak się na tym opiera. W walce z lękiem przed bliskością ważna jest też praca nad własną samooceną.