zdrowa-samokrytyka-cz-2

Im jesteśmy bardziej dorosłe, tym mniej osób może nas krytykować – przecież już nie jesteśmy dziećmi, ba, mamy własne dzieci, którym to my zwracamy uwagę. Jednak najbardziej surowe wobec nas jesteśmy my same. Jak zdrowo się krytykować?

W poprzedniej części artykułu dowiedzieliśmy się, czym właściwie jest wewnętrzny krytyk, skąd się wziął i dlaczego ma nad nami taką władzę. W tej – spróbujemy go przekabacić, by zamiast zniechęcać, zaczął działać na naszą korzyść.

Poznaj swojego krytyka

Nasza samokrytyka, niczym zdarta płyta, nieustannie nadaje taką samą melodię. Nie da się wyrzucić jej z głowy, poza tym wierzymy, że ma rację – przecież zawsze można coś było zrobić lepiej, szybciej, dokładniej, przecież już wcześniej coś mi się nie udawało.

Ten głos towarzyszy nam od zawsze, więc nakłonienie go do współpracy zajmie na pewno trochę czasu. Przede wszystkim musisz nauczyć się tego, że negatywne myśli na Twój temat to tylko jeden z wielu punktów widzenia.

Nie staraj się zakrzyczeć wewnętrznego głosu – to tak, jakbyś włączyła drugie radio, by zagłuszyć pierwsze. Może wypływa on z głębi Ciebie, ale nie jest Tobą, dlatego pierwszym ćwiczeniem, jakie musisz wykonać to nadać mu cechy obcej osoby.

Wyobraź sobie kogoś, kto Cię zawsze krytykował, kogo nie lubiłaś. Wkładaj w usta tej osoby wszystkie negatywne opinie na Twój temat za każdym razem, kiedy pomyślisz o sobie źle. Zatrzymaj się i powtórz krytyczne słowa w swojej głowie, ale wypowiedz je ustami obcego krytyka. Zobaczysz, że złość, którą kierowałaś na siebie, zaczniesz odczuwać wobec niego!

Joanna Pastuszka-Roczek