Postrzeganie miłości różni się między pokoleniami
Zdjęcie autorstwa Keira Burton z Pexels

Jak pokazują badania naukowe, postrzeganie miłości nie tylko zależy od rodziny, w której się wychowaliśmy, ale też pokolenia, które reprezentujemy. Coraz większy wpływ na nasze życie ma popkultura. Ta co pewien czas lansuje inny trendy.  Jak postrzeganie miłości różni się między pokoleniami?

Nasi dziadkowie małżeństwo traktują jako kontrakt

Dla naszej babci ślub znaczył naprawdę wiele. Kobiety po wojnie wybierały mężów, kierując się zdrowym rozsądkiem. Ich partner miał być zaradny, pracowity i dobry. Nie potrzebowały wielkich porywów serca, by stanąć na ślubnym kobiercu. Małżeństwa w tamtym okresie zawierano raczej z rozsądku niż z romantyzmu. Kobiety patrzyły na to, czy dany mężczyzna jest w stanie zapewnić im i ich dzieciom wyżywienie oraz dach na głowę. Tuż po wojnie panie pracowały zawodowo, ale ich zarobki nie umożliwiały samodzielnej egzystencji. Wciąż tym, który utrzymywał rodzinę, był mężczyzna. Nic dziwnego, że panie zwracały uwagę na jego pracowitość.

Miłość romantyczna trzydziestolatków

Nasi rodzice byli pierwszym pokoleniem, które zawierało małżeństwa z miłości. Przekonaliśmy się zatem na własne oczy, że miłość romantyczna jest możliwa. Sami takowej poszukujemy. Zostaliśmy bowiem wychowani na Notting Hill czy Pretty Woman. Komedia romantyczne zaszczepiły w nas wiarę w miłość do grobowej deski. Poszukujemy tego jedynego i bardzo cierpimy, gdy okazuje się kolejną pomyłką.  Przeraża nas smutna rzeczywistość. Nie możemy się w niej odnaleźć. Chcielibyśmy zakochać się ze wzajemnością i żyć z tym kimś do kresu swoich dni.  Przy wyborze partnera nie kierujemy się zdrowym rozsądkiem, lecz porywami serca. Ma to dobre i złe strony. Sam związek może okazać się niewypałem, jednak jeśli trafimy na odpowiednią osobę, czeka nas pełnia szczęścia.

Dwudziestolatkowie nie wierzą w miłość lub stawiają na seryjną monogamię

Niestety, dwudziestolatkowie już nie są takimi optymistami jak my. Często byli świadkami rozwodu rodziców. To doświadczenie okazało się dla nich niezwykle bolesne. Zdają sobie sprawę, że małżeństwa się rozpadają, więc sami niechętnie do nich dążą. Wielu młodych ludzi nie decyduje się nawet na stały związek. Nie ma na to czasu i boi się zranienia.  W rezultacie stawia na układ typu friends with benefits.  Dwudziestolatkowie w ogóle nie wierzą w romantyczną miłość. Jeśli już decydują się na związek, to stawiają na seryjną monogamię. Nie walczą o relację, która zaczyna się psuć, tylko szukają odpowiedniego partnera do nowego związku.  Znajdują się w niezwykle komfortowym położeniu. Wystarczy, że uruchomią aplikację randkową na smartfonie i umówią się na randkę lub seks bez zobowiązań.

Uczuciowa przepaść między dwudziesto- a trzydziestolatkami

Między dwudziesto- i trzydziestolatkami występuje ogromna przepaść w podejściu do miłości. Co ciekawe, te dwa pokolenia mogą się ze sobą spotykać i randkować, ponieważ często dzieli je tylko kilka lat różnicy. To niewiele, ale dość znacznie rzutuje na mentalność. Z kolei istniejące różnice utrudniają wypracowanie porozumienia oraz stworzenie udanego związku.