Od dłuższego czasu toczyła się dyskusja wokół pomysłu wprowadzenia zmian w zakresie dostępu do leków, w tym tzw. pigułki „dzień po”. Polski rząd zatwierdził zmiany, przez które pigułka „dzień po” będzie dostępna tylko na receptę.
Pigułka „dzień po” w oczach społeczeństwa
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak działa pigułka „dzień po”, czyli znana ellaOne. Wydawać by się mogło, że Komisja sejmowa nie ma zielonego pojęcia na temat zdrowia kobiet, a zmiany przez nią wprowadzane wzbudzają oburzenie wśród społeczności. Pigułka, o której mowa to tabletka, której celem jest zahamowanie owulacji. Nie ma nic wspólnego z tabletki wczesnoporonnymi, z czym niektórzy ją wręcz utożsamiają. Myślenie to wychodzi z niewiedzy medycznej. EllaOne zawiera substancje, które uniemożliwiają zagnieżdżeniu się zarodka w macicy kobiety, tym samym zapobiegając zapłodnieniu. Jej skuteczność jest bardzo wysoko, stąd tak ogromne zainteresowanie kobiet. Pigułka „dzień po” powinna być zastosowana jak najszybciej po odbytym stosunku. Wtedy gwarantuje nam wyższą skuteczność. Może być użyta raz w jednym cyklu menstruacyjnym, ponieważ wykorzystywana częściej, może go zaburzyć. Wbrew powszechnej opinii naszego rządu, tabletka nie jest w stanie przerwać trwającej już ciąży. Nie ma więc związku z aborcją.
Tylko na receptę
Sejmowa komisja zdrowia dokładnie 19 kwietnia br. przyjęła projekt ustawy o wprowadzeniu recepty na pigułkę „dzień po”. EllaOne będzie dostępna tylko i wyłącznie na receptę. Kobiety nie ukrywają swojego oburzenia i zaskoczenia. Ministerstwo Zdrowia uznało pigułkę ellaOne za tabletkę aborcyjną, co nie jest zgodne z prawdą. Jej szczegółowe działanie jest opisane w ulotce dołączonej do leku. Nie ma więc wątpliwości, czemu służy pigułka i jakie zmiany powoduje w organizmie kobiety. Aborcja to wciąż drażliwy temat w naszym kraju. Współczesne kobiety nie zgadzają się z decyzjami rządu, które ich zdaniem łamią prawa demokratycznego państwa. Stąd liczne protesty kobiet nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Problem dotyczy nie tylko pigułki „dzień po” ale dostępu do środków antykoncepcyjnych, opieki medycznej czy wspomnianej wcześniej aborcji. Każda kobieta ma prawo do decydowania o swoim zdrowiu i życiu, dlatego panie protestują przeciwko ingerencji państwa w ich życie intymne.
Nie wszyscy politycy popierają zmiany. Przedstawiciel Nowoczesnej złożył poprawkę, która wykreśla zapis dotyczący środków antykoncepcyjnych dostępnych na receptę. Stanowi ona wniosek mniejszości, co może nie być wystarczające, by projekt uległ zmianie. Możemy być pewni, że niezadowolone kobiety nie odpuszczą i wciąż będą walczyć o swoje prawa i godne życie w polskim państwie. Co mają na celu pomysły naszego rządu? Czy takie zmiany nie są próbą kontroli życia społeczeństwa?
Katarzyna Antos
Wiem, że na zachodzie takie pigułki są dostepne w drogeriach w stylu rossmanna. To powinien byc wybór kobiety. Moim zdaniem one nie powinny byc na recepte i powinny być bez problemu dostępne.
To mnie także oburza.
Nikt nie liczy się z nami, kobietami . „Politycy” wiedzą lepiej !
A ich argumenty są bezzasadne. Wcale mnie nie przekonują.
Przecież można je sprzedawać tylko osobom pełnoletnim i niechby były dostępne tylko w wybranych aptekach, to ważne bo czas goni a na wizytę u ginekologa trzeba czekać ok. 18 dni .
Nie znam składu tej pigułki i mam nadzieję, że nie ma skutków ubocznych dla kobiet. Jeśli jest nieszkodliwa to chciałabym aby była możliwość kupienia w aptece. Są różne sytuacje, choćby gwałt i powinien być sposób aby pomóc kobiecie.
Także uważam,że taka tabletka powinna być bez recepty.Bo przecież tabletka powinna być wzięta w ciągu (jeżeli się nie mylę) 48 godzin a na wizytę ,u ginekologa trzeba czekać kilka dni.Wtedy może być za późno