namiętne pocałunki

Kalina do tej pory trafiała na mężczyzn, którzy nie odpowiadali jej pod względem temperamentu seksualnego.  Kobieta nie była nimfomanką. Raczej chodziło o takie drobne różnice, które miały jednak kolosalne znaczenie. Np. jej były Artur w ogóle nie lubił się całować. Podczas kilkuletniego związku pocałował ją tylko trzy razy w usta i żaden z pocałunków nie był tym z języczkiem.  Nie była to wina Kaliny, Artur po prostu tak miał. Gdy wyjechał do pracy za granicę, po pewnym czasie ściągnął tam swoją koleżankę ze studiów.  Zostali parą i  ona również zaznała oziębłości z jego strony.

 

Krzysiek z kolei nie lubił się przytulać. Za każdym razem, gdy Kalina się do niego przytulała, zwracał jej uwagę, żeby nie robiła wstydu przy ludziach.  Jak tak można się obscenicznie przytulać. W końcu nie są rodzeństwem syjamskim, aby nie móc iść oddzielnie, zachowując pewien dystans.

Jarek natomiast nie wiedział, co to jest gra wstępna. Od razu lubił przystępować do rzeczy, nie oglądając się na potrzeby i preferencje Kaliny.  Co z tego, że ona wielokrotnie mówiła mu, że nie lubi tak od razu przystępować do rzeczy. Szybki numerek nie jest tym, za czym przepada. Jarek miał to jednak w głębokim poważaniu. Liczyło się tylko to, żeby jemu było przyjemnie.

Gdy Kalina poznała Jego, poczuła, że tym razem może być inaczej. Już na pierwszej randce przytulił ją na powitanie, czym ją ujął. Bardzo dobrze się z nim rozmawiało – nie był tak mrukliwy jak Artur i Krzysiek. W przeciwieństwie do Jarka miał poczucie humoru i był kulturalny w stosunku do kobiet.  Deklasował Artura pod względem opiekuńczości. Zawsze odprowadzał lub odwoził Kalinę, żeby nie wracała sama nocami.  A Artur uważał, że nie stanie się jej nic złego, jeśli wróci sama do domu o 1 nad ranem. W przeciwieństwie do Artura poważnie traktował swoją pracę, nie  spędzał 16 godzin dziennie, grając w Tibię.  W odróżnieniu od Jarka był inteligentny i zaradny, umiał sam wymienić koło w samochodzie. Nie podążał szlakiem Krzyśka i do niczego jej nie zmuszał.  Kalina poczuła, że wpadła po uszy. Kolejne spotkania tylko ją w tym utwierdziły.

Gdy wracali wieczorem z pubu, On objął ją w pasie. To było bardzo miłe, Kalina uwielbiała być dotykana w ten sposób.  Trzymanie za rękę, obejmowanie w pasie, przytulanie – to wszystko dostarczało jej mnóstwo frajdy. Gdy na koniec, pod jej domem, po raz pierwszy pocałował  ją w usta, była w siódmym niebie. Tak, on zrobił to namiętnie, dokładnie tak, jak chciała. Długi, namiętny, mokry pocałunek z języczkiem.  To ją rozpaliło i sprawiło, że nabrała ochoty na więcej. Na to więcej trzeba było jeszcze trochę zaczekać.

Gdy jednak w końcu trafili razem do łóżka, było dokładnie tak, jak zawsze tego chciała.  On potrafił stworzyć odpowiedni nastrój,  nie przechodził od razu do rzeczy. Najpierw  przytulił Kalinę i ją delikatnie dotykał, później ją namiętnie całował i wiedział, czym jest gra wstępna. Jeszcze nigdy seks nie był tak udany jak z nim.  Wszyscy poprzednicy nawet nie mogli się z nim równać. On wygrywał ze wszystkimi w przedbiegach. Był najlepszym kochankiem pod słońcem, bo jego temperament odpowiadał Kalinie. Przy nim czuła się wspaniale.  W końcu doświadczyła na własnym ciele, co to znaczy dobry seks. Dobry, bo namiętny i czuły. Udany, bo z grą wstępną. Niebiański, bo z ukochanym facetem, przy którym czuje się bezpiecznie, wie, że ten nigdy jej nie skrzywdzi. Odtąd Kalina miała nieodpartą chęć na seks z Nim.