Najsłabsze ogniwa w walce z koronawirusem

Światowa Organizacja Zdrowia, WHO, ogłosiła wczoraj pandemię koronawirusa. Patogen ten rozprzestrzenia się na całym świecie. Nie zważa przy tym na wiek czy status społeczny. Koronawirusa wykryto wczoraj u pierwszego dziecka w Polsce. Zakażony nim jest także lekarz ze Strzelec Opolskich, który przebywał na urlopie we Włoszech, Tom Hanks wraz z żoną, piłkarz Juventusu Turyn i wiceminister zdrowia w Wielkiej Brytanii. Jakie są najsłabsze ogniwa w walce z koronawirusem?

Otwarte granice i łatwość przemieszczania

Niestety, żadne państwo dotychczas nie podjęło trudnej, a zarazem przełomowej decyzji o wprowadzeniu całkowitego zakazu wjazdów i wyjazdów z kraju. To znacznie ułatwiłoby walkę z koronawirusem. Oczywiście musiałyby istnieć pewne wyjątki, chociażby dla samochodów transportowych, które przywożą i wywożą z Polski towar. Jednak nad kierowcami tirów dużo łatwiej zapanować straży granicznej niż nad tysiącami Polaków wracających z wczasów we Włoszech, Hiszpanii, Francji czy Wielkiej Brytanii. Wprowadzenie kontroli granicznej i zakazu lotów, tutaj także wyjątek stanowiłyby samoloty dla polityków oraz lekarzy, których przemieszczanie ma związek z walką z koronawirusem, mogłoby wyciszyć epidemię w Polsce. Donald Trump chce ograniczyć loty z Europy do Stanów Zjednoczonych. Jednak wciąż zamierza zezwalać na swobodne przemieszczanie się do USA obywatelom Wielkiej Brytanii. Przypomnijmy, że na Wyspach stwierdzono ponad 400 przypadków koronawirusa. Chorują tam przedstawiciele rządu. Wielka Brytania nie zamierza też rezygnować z imprez masowych. Tymczasem ich odwołanie, zamknięcie granic dla zwykłych obywateli i poddanie powszechnym badaniom wszystkich, którzy w ostatnim czasie przebywali za granicą w rejonach dotkniętych koronawirusem, mogłoby przynieść wymierne korzyści.

Brak obowiązkowej kwarantanny dla przybywających z zagranicy

Osoby, które przybywają do Polski z Włoch czy Hiszpanii nie są objęte programem obowiązkowej kwarantanny. W rezultacie wracają do swoich miejsc pracy. Tak samo postąpił lekarz ze Strzelec Opolskich, który po pobycie we Włoszech przyjmował pacjentów w miejscowym szpitalu. Obecnie z powodu tej jednej rodziny kilkadziesiąt osób jest poddanych kwarantannie, a kilkadziesiąt podlega nadzorowi sanepidu. Gdyby kwarantanna była obowiązkowa dla każdego powracającego, łatwiej byłoby zdusić w zarodku zagrożenie rozprzestrzeniania się koronawirusa.

Dzieci, które pozostały w domach po zamknięciu szkół

Z jednej strony rząd nie mógł postąpić inaczej. Zamknięcie szkół oraz uczelni było najlepszą z możliwych decyzji. Teraz jednak należałoby zapewnić uczniom zajęcia online, w których uczestnictwo jest obowiązkowe. Ograniczyłoby to wypady młodych ludzi do galerii handlowych i restauracji.

Seniorzy, którzy nie mogą liczyć na wsparcie bliskich

Niestety, nie każda osoba starsza ma w tym samym mieście bliskich, którzy kupiliby jej chleb, leki czy gazetę. W rezultacie sama wychodzi z domu po podstawowe zakupy i może się zarazić koronawirusem. Jest on szczególnie niebezpieczny dla osób starszych. Dlatego dobrze byłoby, gdyby sąsiedzi zaoferowali pomoc w zakupach.

Brak środków ochronnych i dezynfekujących

Niestety, Polska nie jest przygotowana na epidemię koronawirusa. Wiele szpitali skarży się na brak środków ochronnych, w tym maseczek i jednorazowych fartuchów. W całym kraju brakuje też środków do dezynfekcji. Rząd robi, co może, jego decyzją państwowe spółki mają rozpocząć produkcję środków do dezynfekcji. Ze sklepów masowo znika spirytus, którzy ludzie pragną wykorzystywać do dezynfekcji. Zaczyna nawet brakować papieru śniadaniowego, który można wykorzystać do otwierania drzwi.

Brak zdrowego rozsądku

Niestety, wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że naraża siebie i innych na kłopoty. Lekarz ze Strzelec Opolskich powinien być mądrzejszy od przeciętnego Kowalskiego i nie wyjeżdżać do Włoch, gdzie panoszy się koronawirus. Skoro już tam był, nie powinien od razu wracać do pracy, lecz odczekać dwa tygodnie po powrocie. Nawet marszałek Senatu nie potrafił sobie odmówić pobytu we Włoszech, choć doskonale wiedział, jak wygląda tamtejsza sytuacja epidemiologiczna. Dopóki nawet lekarze będą lekceważyć zagrożenie, dopóty koronawirus będzie ciężki do zażegnania. Rząd nie bez powodu apeluje o to, abyśmy nie organizowali większych imprez w naszych domach, nie jeździli za granicę i w miarę możliwości pracowali zdalnie. Ma też rację, przypominając o karach za zlekceważenie obowiązkowej kwarantanny. Niestety, w Wałbrzychu pacjentka z podejrzeniem koronawirusa uciekła na stację benzynową po to, aby kupić tam alkohol.