międzynarodowy dzień pokoju

21 września jest obchodzony jako Międzynarodowy Dzień Pokoju.  7 września 2001 roku święto to zostało ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Nie jest to pierwsza tego typu inicjatywa. Już w 1967 roku papież zwrócił uwagę ludzi na to, jak ważną rolę odgrywa pokojowe współistnienie różnych narodów, ustanawiając 1 stycznia Światowym Dniem Pokoju. Czy światu zagraża wojna?

Wojna to ogrom cierpienia, ale też doskonała okazja do powiększania swojego terytorium i napędzania gospodarki. To właśnie względy ekonomiczne w XXI wieku są tym, co najczęściej popycha państwa do agresji. Przemysł zbrojeniowy każdego roku pochłania miliardy dolarów w samych Stanach Zjednoczonych. Wydatki te z roku na rok wzrastają. Skoro wytwarza się nowe czołgi, łodzie podwodne i utrzymuje milionowe armie, vide Rosja, trzeba zrobić z nich jakiś pożytek. Znaleźć kogoś, kto kupi od nas sprzęt wojskowy i stworzyć powód, aby inwestycje w wojsko były usprawiedliwione.  Przypomina to niejako produkowanie sprzętu elektronicznego, który programuje się tak, aby ten zepsuł się nam tuż po wygaśnięciu gwarancji. W związku z tym, iż naprawa nowej pralki czy komórki bardzo często jest droższa od zakupu nowej, przemysł elektroniczny wciąż się rozrasta. Międzynarodowy Dzień Pokoju to doskonała okazja, żeby przypomnieć ludziom, że te same zasady rządzą przemysłem zbrojeniowym. Gdyby nie prowokowano starć wojennych między zwaśnionymi narodami, nie pomagano w obalaniu przywódców, to nie byłoby komu sprzedawać czołgów, rakiet itp. Innymi słowy państwa, które mają ogromny przemysł zbrojeniowy, nie miałyby z czego czerpać dochodu.

Czy światu zagraża wojna?

To pytanie wciąż pozostaje aktualne.  Pamiętać należy, że pokój nie jest dany raz na zawsze. Wtedy gdy na świecie pojawiają się trudności gospodarcze, pojawiają się też wojny. Wbrew pozorom nie są one wyrazem buntu jednostek żyjących w ubóstwie. To doskonały patent państw i wielkiego przemysłu na rozkręcenie gospodarki.  Gdy zrujnujemy i zrównamy z ziemią infrastrukturą jakiegoś kraju, to po ogłoszeniu pokoju trzeba będzie kogoś zatrudnić do jej odbudowy. Ofiara napaści będzie musiała kupić od kogoś surowce, zatrudnić zagraniczne firmy. W międzyczasie wyda miliony na zakup sprzętu obronnego. Z magazynów znikną zapasy, zostaną one spieniężone, a zdobyte fundusze przeznaczone na dalszą produkcję.

Zastój na światowych rynkach oraz recesja stwarzają zagrożenie wybuchu kolejnych konfliktów zbrojnych. Do katastrofy nie trzeba wiele, wystarczy odświeżyć konflikt między zwaśnionymi sąsiadami. W niektórych częściach świata różnorodność etniczna i religijna sprzyja  walkom. Wystarczy spojrzeć na Bałkany, nie bez powodu zawsze określano się je mianem kotła Europy.  Ten rejon zamieszkują narody wyznające różną religię – katolicy, muzułmanie, grekokatolicy. Stwarza to doskonałą okazję do nieustannego podsycania konfliktu  i wywoływania wojny domowej.

Międzynarodowy Dzień Pokoju a otwarte konflikty zbrojne

W ogóle mogłoby się wydawać, że pamięć o tragedii, jaką przyniosła II wojna światowa i reżimy totalitarne, sprawi, że ludzie będą troszczyli się o pokój. Niestety, coraz częściej zapominamy, że nie jest on dany raz na zawsze. Na świecie nieustannie toczą się konflikty zbrojne. Niektóre są zamrożone, ale wystarczy iskra, aby wybuchły niczym Etna.  Po aneksji Krymu przekonaliśmy się, że wojna nie jest problemem odległym, rozgrywającym się w Afryce czy w Azji. Walki toczą się niedaleko naszej granicy, w kraju, który jest nam bliski kulturowo. Co gorsza, na naszego sąsiada najechał wspólny sąsiad, którego też można uznać za bratni naród.  To budzi niepokój i strach. Wojna hybrydowa, jaką rozpętała Rosja, nie jest tak krwawa jak II wojna światowa, ale w jej wyniku giną niewinni ludzie, a wschodnie rubieże Ukrainy zostały gospodarczo zrujnowane.  O ile Władimir Putin jest jeszcze osobą racjonalną, o tyle Korea Północna stanowi zupełnie nieprzewidywalnego przeciwnika. Choć znajduje się dalej niż Rosja, stwarza większe zagrożenie. Kraj ten nieustannie wzbogaca uran i pokazuje światu testy broni atomowej. Ta może zmieść z ziemi  wiele krajów i narodów. Co gorsza, po jej użyciu środowisko będzie tak skażone, że skutki tego odczują kolejne pokolenia. Wystarczy przypomnieć sobie, co stało się po zrzuceniu przez USA bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki.

Irak i Syria a kryzys uchodźczy. Dlaczego Europa brunatnieje?

Irak i Syria to kraje, które znalazły się pod wpływem fundamentalistów religijnych, którzy marzą o stworzeniu jednego państwa islamskiego. Ci ludzie są szczególnie bezlitośni, nie cofną się przed niczym – wysadzą dzieci jadącego autobusem do szkoły, zabiją i zgwałcą ciężarne kobiety.  Wskutek walk prowadzonych na terenach ww. państw do Europy przedostają się kolejne rzesze uchodźców. Niestety, wraz z nimi na Stary Kontynent mogą przedostać się terroryści. Napływ uchodźców budzi nastroje nacjonalistyczne, Europa coraz bardziej brunatnieje. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Polscy nacjonaliści pobili w warszawskiej komunikacji miejskiej wykładowcę Uniwersytetu Warszawskiego tylko dlatego, że ten rozmawiał ze swoim kolegą po niemiecku.  Ofiarami brunatnienia Europy padają też Polacy. Na Wyspach Brytyjskich w ostatnim czasie doszło do kilku napaści na tle narodowościowym.

Niedokończony konflikt Izraela z Palestyną

Izrael od lat walczy z Palestyną i nic nie zapowiada końca konfliktu.  Mieszkańcy Tel Awiwu przyzwyczaili się już do alarmów bombowych i dość dobrze radzą sobie w tej napiętej sytuacji.  Wszystko wskazuje na to, że Europa dotknięta przez terroryzm też będzie musiała korzystać z ich doświadczenia. Dotyczy to także rzeczy przyziemnych – takich jak budowa lotnisk, należy unikać na nich szklanych elementów, które wyglądają zjawiskowo, ale stwarzają terrorystom pole do popisu. Wystarczy niewielka bomba, by szkło pękło, a liczba ofiar była liczona w setkach pasażerów.

Konflikt zbrojny o Karabach

Konflikt o górski Karabach jest wciąż aktywny, Armenia nieustannie walczy o to pasmo z Afganistanem. Rosja ostrzy sobie kły na Mołdawię i Gruzję.  Iran wciąż nienawidzi Iraku. W Afryce wciąż trwają walki, sytuacja w kurortach turystycznych Egiptu i Tunezji sprawiła, że ludzie zrezygnowali z podróży do tych rejonów świata. W Turcji trwają represje, prezydent tego kraju zwalcza swoich przeciwników i Kurdów, którym od lat odmawia się prawa do własnego państwa.  Wystarczy iskra, by doszło do III wojny światowej. Ta będzie z pewnością najkrwawsza i najokrutniejsza w historii. Wszak potęgi militarne dysponują potężnymi zapasami broni, w tym bombami jądrowymi.

 

Jak zagwarantować światu pokój?

Pamiętajmy o tym, obchodząc Międzynarodowy Dzień Pokoju. Co możemy zrobić w zaistniałej sytuacji? Protestować przeciwko wysyłaniu polskich wojsk do krajów, gdzie trwają konflikty zbrojne. Możemy uczestniczyć w mediacjach pokojowych i pomocy humanitarnej, po zakończeniu walk mamy obowiązek wspomóc odbudowę zniszczonych terytoriów. Nie mamy jednak prawa bombardować cudzych ojczyzn, bo to zawsze prowadzi do tragedii. W bombardowaniach giną cywile, w tym kobiety i dzieci. Jedynym antidotum na wojnę jest współpraca międzynarodowa – NATO, Unia Europejska. Zapraszajmy do tych elitarnych stowarzyszeń kolejne kraje. Może warto otworzyć się na Rosję, aby ta nie czuła się osamotniona?

 

Irmina Cieślik