ksiądz

Po świętach Bożego Narodzenia, w parafiach rozpoczyna się kolęda, czy obowiązek duszpasterzy, zapisany w prawie kanonicznym. Księża przychodzą do naszych domów z wizytą, co od lat jest temat wielu rozmów. Czy kolęda to dziś wciąż tradycja czy tylko obowiązek, który większość z wiernych pragnie mieć jak najszybciej z głowy? Jak postrzegamy wizytę księdza po kolędzie?

Kolęda, czyli zaproście księdza do domu

Kolęda jest czymś dobrowolnym. Każdy parafianin, może sam zdecydować, czy pragnie ugościć u siebie duszpasterza. Mamy przecież różne poglądy, zwłaszcza na tematy religijne, więc nic dziwnego, że nie wszyscy wyrażają chęć takiej wizyty. Ksiądz odwiedza mieszkania i domu, czy to na wsi, czy w mieście. Przychodzi nie tylko z modlitwą, ale przede wszystkim z rozmową, ponieważ kolęda jest doskonałą okazją do bliższego poznania wiernych. W społeczności wiernych, podczas nabożeństw nie ma takiej możliwości, by porozmawiać z parafianami, a wizyta księdza po kolędzie, wydaje się do tego idealną okazją. Ustalone daty i godziny kolędowania mają usprawnić wizyty, choć zawsze jest możliwość, by indywidualnie umówić się z księdzem, na termin, który będzie dla nas najbardziej dogodny. Nic straconego, jeśli w ustalonym w harmonogramie dniu nie możemy przyjąć duchownego. Wokół kolędy toczy się wiele dyskusji. Jedni narzekają, że ksiądz tylko „wpada” na chwilę do mieszkania i nawet nie zdąży porozmawiać z jego domownikami. Inną, kontrowersyjną kwestią jest ofiara.

Koperta na stole – dać czy nie dać?

Tak jak sama kolęda jest dobrowolna, identycznie jest z ofiarą. Przyjęło się, że podczas wizyty księdza po kolędzie, parafianie mogą wręczyć tzw. ofiarę na kościół. To, czy takową damy, jest tylko i wyłącznie kwestią indywidualną każdego wiernego. Odwiedziny księdza są jego obowiązkiem, nie ma więc znaczenia, czy chcemy zostawić ofiarę. Wśród nas z pewnością są rodziny, osoby samotne, których nie stać na taki gest. Nie ulegajmy więc presji społecznej i nie obawiajmy się, że w kościele będą patrzeć na nas spod byka, bo nie daliśmy księdzu koperty. Duchowny, nie notuje, ile, kto i kiedy dał mu podczas wizyty, a przynajmniej nie powinien. W końcu ksiądz przychodzi do ludzi, by ich poznać, wysłuchać trosk i często też żali. Ofiara może kojarzyć się z zapłatą za wizytę, bo przecież ksiądz łaskawie do nas zajrzał i usiadł na 5 minut. Pamiętajmy jednak, że to jego duszpasterski obowiązek, który wypełnia każdego roku. Ofiary na kościół możemy składać cały rok, nie musimy tego robić podczas kolędy, jeśli nie czujemy się z tym w pełni komfortowo. Kolęda nie zależy od pojawienia się koperty na stole. W Polsce były sytuacje, że w niektórych diecezjach, księża zakazali wręczania wspomnianych kopert, by uniknąć niepotrzebnych komentarzy i przywrócić prawdziwy sens wizyty duszpasterskiej.

Kolęda w mieście i na wsi

Przy dużych parafiach, które liczą niekiedy kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy, nie możemy liczyć na długą wizytę księdza. Chcąc odwiedzić każdego, kolęda nie może trwać w nieskończoność, ponieważ ksiądz ma także inne obowiązki, jak katecheza, zajęcia na uczelni czy nabożeństwa w kościele. Na wizytę księdza czeka zwykle cały blok czy ulica, a sąsiedzi nerwowo przekazują sobie informacje o kolejnej lokalizacji duchownego. Inaczej sytuacja wygląda na wsi, gdzie możemy spotkać się z wielką serdecznością i gościnnością. Życie na wsi płynie nieco spokojniej niż w mieście i choć ludzie mają różne statusy społeczne, wizyta księdza jest dla nich zawsze okazją na dłuższą rozmowę, o wszystkim, także o problemach i życiu w naszej teraźniejszości. Ksiądz może poświęcić więcej czasu dla rodziny, którą odwiedza, ponieważ parafian jest mniej, a ludzie mają więcej czasu i są bardziej otwarci.

wizyta duszpasterskaKolęda jest tradycją, kultywowaną od lat, choć dla wielu wiernych pozostaje tylko obowiązkiem względem kościoła. Pogląd na temat wizyty duszpasterskiej być może byłby inny, gdybyśmy mieli więcej czasu i nie skupiali się na kwestiach materialnych. Tutaj chodzi o coś więcej, o coś, co jest bezcenne. Czasem nawet krótka rozmowa daje nadzieję, na lepsze jutro lub uruchamia lawinę pomocy, której zupełnie się nie spodziewaliśmy. Czy w tym roku otworzymy swoje drzwi?

Katarzyna Antos