Feminizm jest sexy?! A właśnie że tak!
Przeczytaj i używaj – jak dobrych perfum 😉
W czasach, gdy blogosfera zajmuje się głównie trollingiem oraz ocenianiem wyglądu i życia seksualnego dziewczyn i kobiet, prawa reprodukcyjne są dalej przedmiotem politycznej walki, a na kobietach wywiera się presję, by potrafiły perfekcyjnie pełnić wszystkie zaplanowane dla nich role, feminizm jest coraz ważniejszy. Nie jako abstrakcyjna koncepcja – jako narzędzie, które pomaga z sukcesem pokonywać codzienne drobne pułapki związane z utartymi sposobami zachowania w pracy, w domu, na uczelni, ale też z flirtowaniem, randkowaniem i seksem.
Jennifer Armstrong i Heather Rudulph z humorem pokazują, że jako współczesna feministka – o ile tylko masz na to ochotę – możesz nosić mini, używać błyszczyka i depilować się woskiem. Kluczowe jest to, że zarówno w sprawie swojego wyglądu jak we wszystkich innych, to TY decydujesz o sobie. Jeśli zgadzasz się z ostatnim zdaniem, ale do tej pory bałaś się używać wobec siebie słowa na „F”, przeczytaj tę książkę, a zrozumiesz, że bycie (z) feministką jest całkiem podniecające.