do-przodu-z-usmiechem-wywiad-z-joanna-brodzik

Jak mało kto potrafi wywołać szczery uśmiech na twarzy widza, a także wielkie wzruszenia. Wszechstronna aktorka, matka, działaczka charytatywna, kucharka… Joanna Brodzik ma wiele twarzy. Posłuchajmy, co ma do powiedzenia.

Gdybyś miała wybrać rodzaj kobiecej energii, która ci najbardziej odpowiada, to byłaby to bardziej Marilyn Monroe, Elizabeth Taylor czy może Audrey Hepburn?

„Szuflady”, o których teraz mówisz, strasznie ograniczają. Z góry zakładają, że trzeba się przypasować do danego modelu, na zasadzie: „hm…, jestem szczupła, to może będę jak Audrey Hepburn, to będzie właśnie mój rodzaj kobiecości”. A to przecież bez sensu.

No ale jakby cię ktoś porównał do Marilyn Monroe? 99,9 procent kobiet byłoby zachwyconych…

Coś ty, w życiu bym nie chciała być porównywana do Marilyn Monroe! Nie dlatego, że mi się nie podoba, tylko dlatego, że wiem, jak nieszczęśliwą, pogubioną w życiu była osobą.

A gdyby porównał cię do Audrey Hepburn…?

Zastanawiałabym się, dlaczego i czy… nie jestem za chuda. Audrey przez całe życie miała problem z niską samooceną. Była cudownym człowiekiem, ale wiele wycierpiała… Elizabeth Taylor: piękna, ognista, ale zupełnie pozbawiona poczucia bezpieczeństwa, bo nie miała dzieciństwa… Lubię tak właśnie patrzeć na kobiety, bo to nie są jakieś wzorce czy modele, tylko ludzie.

Jest jednak coś, co łączy wszystkie wymienione przez nas kobiety, wielkie aktorki. Inaczej się ubierały, miały inne figury, inne możliwości warsztatowe, ale jedną rzecz wspólną: niesamowitą charyzmę. Czy charyzma jest sexy? Myślę, że tak. Czy porównywałam się do każdej do nich? Oczywiście. Na mojej drodze samopoznania zadawałam sobie wiele pytań na temat tego, jaka jestem, jaka chcę być, co chcę, by wypływało ze mnie jako komunikat do świata. Zresztą, nie tylko się porównywałam, ale też poddawałam różnym metamorfozom. Mam dużą zdolność do zmian, część z nich było mniej, część bardziej udanych. Na szczęście już jakiś czas temu doszłam do takiego miejsca, że odpowiada mi po prostu prawda, naturalność. I jest to moje największe życiowe osiągnięcie. Mogę o sobie powiedzieć, że chcę być dokładnie taka, jaka jestem.

Nie musisz tego nazywać.

Ani przypiłowywać się czy przyszlifowywać do żadnego wymyślonego przez innych wizerunku, tylko z radością obserwować, co wyniknie z tej uczciwości wobec siebie i przyzwolenia na bycie taka kobietą, jaką jestem.

Joanna Olekszyk