szkoły demokratyczne

Edukacja to temat rzeka, który wciąż wywołuje ogromne kontrowersje. Specjaliści spierają się o system szkolnictwa, czas trwania nauki itp.  Coraz częściej pojawiają się jednak głosy, że szkoła w obecnym wydaniu pozbawia dzieci kreatywności i uczy ich, jak wykuć niepotrzebne daty, zamiast wyrobić w młodym człowieku potrzebę eksperymentowania i zadawania pytań. Schematycznego myślenia wymagają od ucznia zdawane w szkole egzaminy. Na maturze z języka polskiego trzeba wstrzelić się w klucz. Co z tego, że Izabelę Łęcką można scharakteryzować na różne sposoby? Trafiasz w klucz i zdajesz, albo mijasz się z przygotowanymi wytycznymi i oblewasz egzamin. Czy przy obecnym kształcie edukacji szkoły demokratyczne w ogóle mają rację bytu?

Na ogół szkoła kojarzy nam się z rygorem i przestrzeganiem ściśle określonych reguł. Nauczyciel prowadzi lekcję według scenariusza, po czym zadaje zadanie domowe. Szkoły demokratyczne rządzą się swoimi prawami. To w nich dzieci  na równi z nauczycielami decydują o tym, czego się będą dzisiaj uczyć.  Jakie są blaski i cienie szkół demokratycznych w Polsce?

Szkoły demokratyczne – rozwiązanie dla trudnych uczniów?

Jeszcze  parę lat temu w ogóle nie wyobrażano sobie szkół demokratycznych w Polsce. Jesteśmy dość konserwatywnym narodem, który lubi trzymać się sprawdzonych wzorców. Te ostatnie jednak nie wszystkim odpowiadały. Czasem zdarzali się trudni uczniowie niechętni do współpracy, którzy swoim zachowaniem psuli lekcję. Zauważono jednak, że część z nich uczy się lepiej, gdy może to robić w swoim czasie, zaczynając od tego, co sprawia im największą przyjemność.

Uczeń traktowany podmiotowo

Szkoły demokratyczne są niewątpliwie bardziej nastawione na ucznia, to głównie prywatne placówki, w których nie pędzi się z programem i istnieje możliwość zadawania pytań nauczycielowi. Pedagog może też przygotować więcej zajęć praktycznych, dzięki czemu absolwent szkoły demokratycznej coraz bardziej przybliża się do oczekiwań rynku pracy. Tym, na co zwraca uwagę wielu pracodawców, jest fakt, że polskie szkoły uczą jedynie teorii. Nie zaszczepiają tym samym w swoich uczniach naturalnej ciekawości.

Szkoły demokratyczne to także idealne miejsce dla trudnej młodzieży, która nie potrafi usiedzieć na miejscu do końca lekcji. Dzieci z ADHD mogą w niej liczyć na zrozumienie, nauczyciele nie krzyczą, gdy dziecko wstaje z krzesła i zaczyna przechadzać się po sali.

Nauka  we własnym tempie

Szkoły demokratyczne nie są pozbawione wad. W związku z tym, iż proces zdobywania wiedzy odbywa się w nich dobrowolnie, istnieje ryzyko, że osoby mało zdyscyplinowane w ogóle niczego się nie nauczą. Dużo oczywiście zależy od osobowości dziecka. Jeśli potrzebuje ono własnego rytmu pracy, ale jest ciekawe świata, szkoła demokratyczna może się sprawdzić. To także świetna szkoła życia dla osób, które pragną wykonywać wolne zawody lub prowadzić własną firmę. Szkoła demokratyczna uczy bowiem odpowiedzialności za własne postępowanie. Jeśli jednak ktoś potrzebuje kogoś z zewnątrz, kto ustali program jego pracy, lepszym rozwiązaniem będzie tradycyjna szkoła.

Nauka pod klucz – zmora współczesnych nauczycieli

Warto pamiętać, iż uczniowie szkół demokratycznych zdają te same egzaminy co uczniowie szkół zwykłych. Muszą zatem opanować ten sam materiał, a nierzadko nie mają nad sobą osoby, która zmobilizowałaby ich do systematycznej nauki. Rodzi to wiele komplikacji, zwłaszcza jeśli dziecko nie lubi jakiegoś przedmiotu tak bardzo, że robi wszystko, aby do niego nie przysiąść.  Odkładanie nauki na potem może zakończyć się oblaniem ważnego egzaminu. Ponadto szkoły demokratyczne wybierają osoby,  które cenią sobie niezależność, kreatywność i otwartość umysłu. Ucząc się na innych zasadach niż większość ich rówieśników, nie przyswajają zdolności trafiania w klucz maturalny. O ile matura z biologii, chemii czy matematyki  zazwyczaj nie budzi kontrowersji, na dane pytanie istnieje tylko jedna prawidłowa odpowiedź, o tyle omawianie szkolnych lektur jest procesem otwartym. Nie każdy musi widzieć w Izabeli Łęckiej wyrachowaną szlachciankę, jej postawę wobec Stanisława Wokulskiego można interpretować na wiele sposobów i trudno wskazać ten jeden słuszny.

Szkoły demokratyczne, choć powoli stają się coraz popularniejsze, wciąż są dostępne jedynie w dużych ośrodkach miejskich. Nie znajdziemy ich w mniejszych miejscowościach, a nie każdy rodzic może pozwolić sobie na codzienne dowożenie dziecka. Ponadto nauka w szkole demokratycznej nie należy do tanich. Należy sobie też uświadomić, iż każdego roku szkolnego placówka ta walczy o przetrwanie. Zapisując dziecko do pierwszej klasy liceum, nie mamy gwarancji, że po roku ze względu na brak chętnych placówka nie zostanie zamknięta.

 

Irmina Cieślik