lepiej-wiecej-czy-mniej

Badania nad pozyskiwaniem testosteronu ze źródeł zewnętrznych rozpoczęły się w latach 30. Wszystko zaczęło się od jąder byków. Z kilku ton tego surowca uzyskano słynny już dzisiaj hormon męskości. Na początek trochę historii.

W 1929 roku prof. Freda Kocha wraz ze swoimi współpracownikami z Uniwersytetu
w Chicago przerobił kilka ton byczych jąder, żeby po raz pierwszy w historii wyizolować około decylitra czystego testosteronu. Uczeni zdawali sobie sprawę, że otrzymana w ten sposób substancja jest potencjalnie jednym z najsilniejszych hormonów – w gruncie rzeczy wręcz uosobieniem męskości. Kolejny eksperyment przeprowadził profesor, W. C. Allee, który potwierdził działanie tego hormonu. Mianowicie wstrzyknął niewielką dawkę testosteronu do krwiobiegu kur. W ciągu jednej nocy łagodne nioski przeistoczyły się w naładowane agresją ‘kuro-koguty’, które nie tylko stale gdakały, ale zaczęły się też zalecać do innych kur.

Dziś, ponad 80 lat po tym eksperymencie, testosteron uzyskany z byczych jąder można uznać za najsłynniejszy, a jednocześnie wywołującym największe kontrowersje hormon na świecie. Uczeni gruntownie przebadali już wpływ testosteronu na nasze życie, wiedzą już dokładnie, w jaki sposób wpływa on na mózg, ciało i duszę mężczyzn.

“Kiedy testosteron po raz pierwszy zaczyna krążyć w naszych żyłach w okresie dojrzewania, wszystko nagle się zmienia – wyjaśnia endokrynolog, prof. Richard Spark z Harvardu. – Zaczynasz się interesować dziewczynami, pojawiają się pierwsze erekcje, zmienia się budowa ciała. A wszystko to nadchodzi nagle, bez ostrzeżenia. Testosteron wywiera olbrzymi wpływ na życie mężczyzn. Nic więc dziwnego, że budzi takie emocje”.

Testosteron zaczyna się wydzielać w okresie dojrzewania, by najwyższy poziom osiągnąć w okolicach dwudziestki, a już po 30. roku życia zaczyna powolutku spadać, mniej więcej o 1% rocznie. W rezultacie, w okolicach siedemdziesiątki u większości zdrowych mężczyzn poziom testosteronu spada poniżej 270 ng/dl (nanogram na decylitr), czyli jest taki, jak u ludzi cierpiących na hipogonadyzm (niedobór testosteronu, najczęściej o podłożu genetycznym). Właśnie dlatego, wzorem kobiet w okresie menopauzy, coraz więcej mężczyzn przechodzących andropauzę również decyduje się na sztuczne uzupełnienie męskiego hormonu.

Podczas gdy firmy farmaceutyczne prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych preparatów testosteronowych (w postaci żelu, tabletek, zastrzyków, a nawet plastrów i inhalatorów), wielu uczonych przestrzega, że z hormonami nie ma żartów i że ludzka interwencja w gospodarkę hormonalną może mieć poważne, choć zupełnie odmienne od zamierzonych konsekwencje.

Kuracja hormonalna może mieć zdecydowanie negatywny wpływ na rozwój raka prostaty. Wiadomo bowiem, że męski hormon działa na rozwój komórek nowotworowych jak wysokooktanowe paliwo. W miarę starzenia się, u wielu mężczyzn pojawiają się łagodne zmiany nowotworowe. Większość z nich nie stanowi zagrożenia w sensie klinicznym, ale jaki wpływ na takie zmiany może mieć podanie testosteronu – nie wiadomo.

Chociaż większość mężczyzn jest zdania, że im więcej testosteronu, tym lepiej, endokrynolodzy, czyli uczeni zajmujący się wpływem hormonów na organizm człowieka, coraz częściej podważają to powszechne przekonanie. Amerykańscy socjolodzy zbadali kondycję fizyczną, psychiczną i seksualną ponad 4400 mężczyzn, u których testosteron, mieszcząc się w normie, wahał się od dolnej do górnej granicy.

Okazało się, że najlepszym zdrowiem dysponują łagodni mężczyźni z poziomem testosteronu nieco poniżej średniej. Natomiast wysoki poziom testosteronu często wiązał się z większą skłonnością do ryzykownych zachowań, takich jak palenie, picie, niebezpieczny seks, udział w bójkach i wypadkach. Z drugiej strony, “maksymaliści” mieli zwykle niższe ciśnienie krwi i rzadziej padali ofiarą zawałów serca.

Uczeni odkryli też, że wysoki poziom testosteronu osłabia układ odpornościowy, prawdopodobnie upośledzając działanie białych krwinek. Prawdopodobnie właśnie dlatego mężczyźni częściej zapadają na choroby o podłożu autoimmunologicznym, takie jak np. gościec. Wygląda więc na to, że słynny hormon chroni przed niektórymi niebezpieczeństwami, a naraża na inne.

Najlepszy dla zdrowia mężczyzny byłby średni poziom testosteronu utrzymujący się do późnej starości, ale jak już wspomnieliśmy z wiekiem sukcesywnie nam go ubywa. To czy zdecydujesz się na hormonalną terapię zastępczą czy zdasz się na naturę jest osobistą decyzja każdego z nas. Oczywiście jest szereg czynników wpływających na to jak szybko nasz organizm przestaje produkować hormon męskości. To w jaki sposób dbasz o swój stan zdrowia ma znaczący wpływ na twój poziom testosteronu, tak więc decyzję o uzupełnianiu go z zewnątrz powinieneś podjąć po szczerej analizie swojego trybu życia. Ponieważ przyjmowanie hormonalnej terapii zastępczej nie jest panaceum na wszystkie dolegliwości zdrowotne.

Borys