znienawidzone lektury szkolne

Tym razem uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego nie odbyło się tradycyjnie 1 września, lecz dziś, tj. 4 września.  Po apelu uczniowie rozeszli się do domów i na spotkania z kolegami. Od jutra jednak będą uczestniczyć w lekcjach, w tym czytać lektury. Tytuły, które od lat narzuca Ministerstwo Edukacji Narodowej, często budzą niechęć wśród dzieci i młodzieży. Trudno się temu dziwić, ponieważ książki, które każdy musi znać, nierzadko są archaiczne i zwyczajnie nudne. Wprawdzie w tym roku Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło nowy kanon lektur szkolnych, ale wiele tytułów wciąż się powtarza. Niestety, w dużej mierze są to książki, które powodują znużenie i zniechęcają do czytania, zamiast do niego zachęcać. Przedstawiamy znienawidzone lektury szkolne.

Cierpienia młodego Wertera – Goethe

To jedna z nudniejszych pozycji w kanonie lektur, główny bohater prowadzi dialog wewnętrzny i z powodu nieszczęśliwej miłości postanawia odebrać sobie życie. Robi to jednak nieudolnie – nie potrafi się porządnie zastrzelić, dlatego czytelnik cierpi męki, czytając opis jego dalszych wynurzeń.  Książka należy do tych, w przypadku których najlepiej sprawdza się streszczenie.  Nie ma w niej żadnego pozytywnego przesłania. Niektórzy członkowie grup książkowych śmieją się nawet, że tytułowy Werter był pierwszym emo w historii.  Cierpienia młodego Wertera to istne katusze nawet dla studentów filologii polskiej. Czy naprawdę tego typu lektury muszą znajdować się w kanonie i skutecznie zniechęcać do czytania książek? Po co promować wśród młodzieży modę na samobójstwa?

Trylogia Sienkiewicza i Krzyżacy

O ile jeszcze powieść W pustyni i w puszczy wypada dość znośnie, o tyle trylogia Sienkiewicza oraz powieść Krzyżacy z pewnością nie należą do ulubionych lektur polskich uczniów. Po pierwsze, są niesamowicie długie.  Po drugie, nie brakuje w nich archaizmów. Po trzecie, niektóre opisy są brutalne i krwawe. Po czwarte, Sienkiewicza jest  szkole stanowczo za dużo. Jedna książka – okej, ale aż pięć, jak nie więcej?

Znienawidzone lektury szkolne. Kordian – Juliusz Słowacki

Kordian z kolei jest napisany trudnym językiem i odnosi się do wizji Polski jako Chrystusa Narodu. Martyrologia i umartwianie się nad tym, co było w dawnych czasach, nie jest z pewnością tym, co budzi sympatię współczesnych uczniów.  Kordian powinien być omawiany, ale we fragmentach lub na studiach polonistycznych. Na lekcjach lepiej przyjrzeć się poezji autorstwa Juliusza Słowackiego, która niesie ze sobą uniwersalne przesłanie i jest znacznie przyjemniejsza w odbiorze.

Nad Niemnem – Eliza Orzeszkowa

Nad Niemnem to kolejna ze znienawidzonych lektur szkolnych, tym, co najbardziej zniechęca do jej lektury jest brak dynamicznej akcji. Przydługawe i zarazem nudne opisy przyrody potrafią zrazić nawet największego miłośnika literatury. Nad Niemnem to powieść przestarzała, którą warto zastąpić czymś współczesnym ukazującym problemy ludzi żyjących w XXI wieku.

Noce i dnie – Maria Dąbrowska

Noce i dnie podobnie jak powieść Nad Niemnem nie należy do książek o wartkiej, trzymającej w napięciu akcji. Tutaj także nie brakuje przydługawych opisów przyrody. W książce tej oczywiście nie mogło zabraknąć wątku historycznego, jakim jest powstanie styczniowe.  Można jednak odnieść wrażenie, że w kanonie lektur za bardzo skupiamy się na czasach minionych, a za  mało na współczesnych.  Zmiana tych proporcji nie tylko zachęciłaby uczniów do czytania, ale też uczyniła zajęcia ciekawszymi do prowadzenia przez nauczycieli.

Chłopi  – Władysław Reymont

Opis chłopskich zwyczajów, w tym wesela oraz pór roku z punktu widzenia osób pracujących na roli nie wszystkim przypadnie do gustu. Tym bardziej, że Chłopi to lektura dość opasła o niezbyt wciągającej akcji. Problemem wielu polskich lektur jest totalny brak dynamizmu.  Czytając je, można odnieść wrażenie, że są z gumy, która się nieustannie ciągnie.

Lektury szkolne powinny przejść gruntowną metamorfozę. Nie wystarczy wprowadzić Agathy Christie do kanonu czy dwóch powieści z gatunku fantasy. Przede wszystkim Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno rozważyć zmniejszenie liczby lektur. Książek do przeczytania jest tak dużo, że po powrocie do domu należałoby tylko oddawać się lekturze. Po drugie, lektury powinny być bardziej współczesne i przystające do dzisiejszych realiów. Opisy Nad Niemnem lepiej zastąpić jakąś książką o cyberprzestępczości, a Cierpienia młodego Wertera powieścią o nosicielu wirusa HIV. To są realne problemy dzisiejszego świata, którym warto poświęcić więcej uwagi.

Magdalena Kukurowska