trening-intymny-czas-przelamac-tabu-i-marsz-do-cwiczen

Wypadanie pochwy, nietrzymanie moczu, ogromny dyskomfort i pogorszenie jakości lub nawet całkowite pożegnanie się z życiem seksualnym – takie skutki niesie za sobą niedbanie o mięśnie dna miednicy. Mimo, że coraz częściej mówi się o tym zespole mięśniowym, a kobiety chętniej niż kiedyś namawiają swoje przyjaciółki i córki do ćwiczeń, ciągle jednak uświadomiony jest nieznaczny procent naszego damskiego społeczeństwa. A mięśnie dna miednicy powinny być ćwiczone bez wyjątku, przez każdą kobietę.

Dobrą kampanię reklamową mięśni Kegla – nazywanych tak od nazwiska amerykańskiego lekarza Arnolda Kegla, który w latach 40. opracował metodę ćwiczeń tych partii mięśniowych – robią szkoły rodzenia. Położne prowadzące zajęcia zachęcają przyszłe mamy do regularnych ćwiczeń dna miednicy i okazuje się, że często po raz pierwszy uświadamiają kobietom ich ogromne znaczenie dla zdrowia i komfortu. Nietrenowane mięśnie dna miednicy wiotczeją już po 25 roku życia! Dlatego ważne, by ćwiczenia rozpocząć odpowiednio wcześnie.

Mięśnie Kegla rozpostarte są między kością łonową a krzyżową i niczym hamak utrzymują pęcherz moczowy, pochwę i odbyt na swoim miejscu. Jeżeli mięśnie tracą swoją elastyczność, niestety nie mogą dobrze spełniać swojego zadania. Problem często jest ignorowany, ponieważ mięśnie pracują biernie – najczęściej nie kurczą się bez świadomej ingerencji kobiety. Jeżeli kobieta nie aktywuje ich regularnie, jak wszystkie nieużywane mięśnie – słabną, czego efektem są problemy z seksem, krępujące popuszczanie moczu, a nawet problemy z postawą.

Gdy mowa o mięśniach Kegla, zazwyczaj wymienia się niebezpieczeństwa związane z ich zaniedbaniem. Rzadko wspomina się, że plusem regularnych ćwiczeń tych intymnych partii ciała jest nie tylko zapobieganie przykrym chorobom ale także ogromny skok jakościowy życia seksualnego. Kobiety, które odkryły mięśnie Kegla i świadomie potrafią nimi sterować, mogą także zaciskać je podczas seksu, dozując sobie intensywność doznań seksualnych. Sheila Kitzinger, brytyjska antropolożka, specjalizująca się w tematyce ciąży, porodu i macierzyństwa twierdzi wręcz, że orgazm kobiety jest właśnie wprawieniem w drżenie mięśni Kegla. Nic więc dziwnego, że mięśniami dna miednicy żywo zainteresowali są także producenci gadżetów erotycznych.

Anonim