Adriana Lisboa
Autor zdjęcia: Julie Harris

Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem, który Dom Wydawniczy Rebis przeprowadzić z Adrianą Lisboa  – autorką powieści Symfonia w bieli.

Byłaś już kiedyś w Polsce? Jakie są twoje wrażenia?

Nie. Jestem w Polsce po raz pierwszy. To zawsze bardzo trudne pytanie i staram się odpowiadać delikatnie, bo to powierzchowny kontakt trwający zaledwie kilka dni. Ale to co zawsze mnie fascynuje, to historia danego kraju. Szukam śladów tej polskiej historii na ulicach, szczególnie śladów XX wieku, wojen, odbudowy po wojnie i okresu komunizmu.  Z drugiej strony, przyjechałam tu z moim mężem, który ma żydowskie korzenie i jego rodzina pochodzi właśnie z Polski, więc jest ten dodatkowy aspekt uczuć osobistych.

Na Polski rynek trafiła właśnie twoja pierwsza wydana u nas książka Symfonia w bieli. W tekście na okładce wydawca napisał, że jesteś czołową pisarką młodego pokolenia w Brazylii, ale w biogramie wyczytać możemy, że od wielu lat mieszkasz w USA. Czujesz się bardziej Brazylijką czy Amerykanką?

Zawsze będę autorką brazylijską. Nigdy nie uznam się za autorkę amerykańską, przede wszystkim dlatego, że piszę po portugalsku. To jest mój rodzimy język, język mojego pisarstwa, i takim pozostanie. Fakt, że mieszkam w USA i mówię po angielsku, wpływa na moją twórczość w tym sensie, że staram się pisać językiem prostym, konkretnym i precyzyjnym. Angielski właśnie taki jest, więc w tym sensie kontakt z tym językiem mi pomaga. Ale zawsze bardzo istotne dla mnie będzie moje pochodzenie, środowisko, w którym się wychowałam, związki rodzinne i uczuciowe z Brazylią, chociaż nie uważam, że autor brazylijski musi koniecznie pisać o Brazylii.

Pisanie jest teraz twoim zawodem? Pytam, bo twoje życie przypomina biogram człowieka renesansu. Oprócz tego, że jesteś pisarką, byłaś też koncertującym muzykiem, nauczycielką i tłumaczką…

Rzeczywiście, teraz uznaję się przede wszystkim za pisarkę, ale uważam, że dobrze jest nie zajmować się wyłącznie pisarstwem. Od czasu do czasu tłumaczę i jest to zdrowe, kiedy pisarz ma też inne zajęcia, które pozwalają mu oddychać. Z tego, co wiem, tak robi większość autorów (przynajmniej ci, których znam). Tłumaczę głównie z angielskiego na portugalski, w większości powieści, chociaż zdarzyło mi się tłumaczyć esej i poezję. Sporadycznie tłumaczę z francuskiego na portugalski, angielski jest jednak językiem bardziej powszechnym, stąd dużo więcej się tłumaczy na portugalski z angielskiego niż z innych języków.

W Polsce od lat bardzo popularne są skandynawskie kryminały. Przy okazji przygotowań do olimpiady w Rio pojawiła się teza, że czas wylansować w naszym kraju literaturę brazylijską. Czy sądzisz, że jest szansa na to, że urzeknie ona Polaków? Co – twoim zdaniem – ma nam do zaoferowania?

Nasza literatura była popularna poza Brazylią z powodu swojej egzotyki. Możemy tu zacytować Jorgego  Amado, pisarza, który stworzył swój świat zmysłowej Brazylii, pięknych kobiet, miał on pewną atrakcyjność. Ostatnio zainteresowanie budzi literatura, która opisuje przemoc w wielkich brazylijskich miastach. Nie wiem, czy można to nazwać egzotyką, ale z pewnością to aspekty atrakcyjne dla międzynarodowego czytelnika. Brazylia jest jednak bardzo dużym krajem i jej literatura też jest zróżnicowana. Ja widziałabym szansę na sukces w nurcie odmiennym od tego do tej pory lansowanego.

 

W swoich książkach piszesz o trudnych sprawach, takich jak molestowanie seksualne. Skąd pomysł na taką książkę? Czy powstała ona pod wpływem impulsu, doświadczeń osób w jakiś sposób ci bliskich czy medialnych doniesień na ten temat, których ostatnio niemało.

Był to raczej impuls, nie mogę powiedzieć, że coś, co przeczytałam lub usłyszałam, bezpośrednio wpłynęło na wybór tematu. Jedyna osobista rzecz, która mogła mieć wpływ na powstanie tej książki, to fakt, że byłam świeżo po narodzinach syna i w tym czasie dużo czytałam i myślałam o odpowiedzialności rodziców za życie i rozwój dzieci (oczywiście przypadek opisany w książce jest skrajny i drastyczny).

Czy twoje książki czytają także mężczyźni? Bo Symfonia w bieli wydaje się bardzo kobieca.

Nigdy nie było to moją intencją. Uciekam od etykietki pisarki powieści dla kobiet. Staram się tworzyć męskich bohaterów i z tego, co wiem, nie tylko kobiety czytają moje książki. Mogę nawet powiedzieć, że dostaję więcej listów od mężczyzn niż od kobiet.

 

 Czy to prawda, że piszesz też bajki dla dzieci? Ile ich do tej pory powstało?

Napisałam trzy książki dla dzieci i pochodzą one z okresu, kiedy mój syn był mały i czytałam mu wiele książeczek. Wpłynęło to na mnie oraz na to, co pisałam. W miarę jak dorastał (teraz ma 16 lat), zanikało moje zainteresowanie tym tematem. Ale moja pierwsza książka dla dzieci, rodzaj wierszyka, sprzedała się lepiej niż moje powieści.

 

Nad czym pracujesz teraz?

Piszę wiersze, tłumaczę i pracuję też nad nową powieścią.