samobojstwa-plaga-xxi-wieku

Z roku na rok wzrasta liczba samobójstw, nie tylko na świecie, ale także w Polsce. Jest to trudne do opanowania zjawisko, które szerzy się na potęgę. Niestety, samobójstwa stają się plagą XXI wieku.

W 2014 roku w Polsce zarejestrowano 6165 prób samobójczych, które zostały zakończone zgonem. Do tej liczby należałoby doliczyć kolejnych kilka tysięcy zamachów, które – na szczęście – nie doszły do skutku. Mężczyźni częściej targają się na własne życie niż kobiety.

Od razu plaga… czy to nie przesada?

Niestety, ale nie. W poprzednim roku utonęło 674 osoby, a 526 zostało zamordowanych. Niejeden czytający ten tekst pewnie stwierdzi, że zgonów w wypadkach samochodowych było na pewno o wiele więcej. Policyjne statystyki mówią, że w 2014 roku miało miejsce 34970 wypadków drogowych, w których zginęło… 3202 osoby. Nie trzeba być geniuszem matematycznym, by bez problemu obliczyć, że w incydentach drogowych zmarło o mniej więcej połowę mniej ludzi niż w próbach samobójczych.

Nadal nie jesteś przekonany? Dekadę temu, w 2004 roku, na swoje życie targnęło się ponad 4 tysięcy ludzi. W kolejnych latach liczba ta zmniejszyła się nawet do 3530 w 2007 roku. Niestety spadek ten nie trwał długo. Obecnie liczba ta przekracza 6 tysięcy i stale rośnie! Także coraz więcej nieletnich pozbawia się życia.

Samobójstwa – jak wyglądają statystyki?

Najczęściej ludzie chcą odebrać sobie życie, wieszając się (prawie 6600 przypadków w 2014 roku). Na drugim miejscu są samookaleczenia (1022), potem rzucenie się z wysokości (856), zażycie środków nasennych (474), skoczenie pod jakiś pojazd (184), zastrzelenie się (86), otrucie gazem (67), zażycie trucizny (52) i inne. W prawie połowie przypadków przyczyny prób samobójczych nie są znane, niekiedy powodów było kilka. I tak statystyki pokazują, że w największej liczbie tych nieprzyjemnych sytuacji, najczęstszymi powodami chęci odebrania sobie życia były nieporozumienia rodzinne. Innymi przyczynami zamachów były: choroba psychiczna (w tym depresja), zawód miłosny, choroba przewlekła, złe warunki ekonomiczne, śmierć bliskiej osoby i inne. Najwięcej osób, chcących popełnić samobójstwo, było między 20 a 40 rokiem życia. Ponad 70 było w wieku 10-14 lat, a 2 osoby miały mniej niż 10 lat! Przerażające, prawda?

Milcząca plaga

O samobójstwach nie mówi się tak często, jak o morderstwach – zwłaszcza tych wstrząsających (przykładem może być zabójstwo małej Madzi z Sosnowca). Media nie prezentują też bilansu samobójstw, jak jest w przypadku wypadków drogowych, zwłaszcza w okresie świąteczno-sylwestrowym. Temat powraca tylko, gdy samobójstwa dokonują ludzie znani (jak Robin Williams czy Amy Winehouse) lub rzeczywiście szokuje i prowadzi do zaciekłej dyskusji (przykład czternastoletniego Dominika z Bieżunia, który odebrał sobie życie, bo był wyśmiewany w szkole za swój wygląd lub siedemnastoletniej Leelah Alcorn, amerykańskiej transseksualistki, która nie mogła się pogodzić z tym, że rodzice nie akceptowali tego, kim była). Ale o mniej spektakularnych sytuacjach się nie mówi, nie przedstawia zestawień. W lokalnej gazecie w moim mieście rodzinnym nie ukazała się nawet wzmianka o trzysiestokilkuletnim mężczyźnie, który dzień lub dwa przed zeszłorocznymi świętami Bożego Narodzenia popełnił samobójstwo, a który był moim sąsiadem i którego powieszonego w piwnicy znalazł mój tata. Dlatego też nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jest to poważny problem – można by rzec, cywilizacyjny. Polska staje się krajem coraz szybszym – pędzimy za swoimi potrzebami, nie zwracając uwagi na ludzi wokół siebie. A może sąsiad mijany codziennie w drodze po bułki, od jakiegoś czasu ma myśli samobójcze? Albo znajomy z pracy lub kumpel, z którym chodzimy na imprezy? Owszem, niewiele osób powie o tym wprost – ale czasem zwykłe dobre słowo może zdziałać cuda i nadać dniu sens. Może sąsiad od bułek uzna, że nie jest jednak całkiem sam i cieszą go takie małe gesty – może nie warto umierać?

Agnieszka Turbakiewicz