facet który budzi gorące uczucia

Ewelina lubiła prawdziwe emocje, nie interesowały ją związki oparte na zdrowym rozsądku i pozbawione chemii. Wierzyła, że gdy pojawi się ten jedyny, to od razu go rozpozna. W końcu dosięgnie ją uderzenie pioruna sycylijskiego i będzie wiedziała, na kim ma skoncentrować swoją całą uwagę.  Ewelina poczuła, że trafiła w dziesiątkę, gdy w jej życiu pojawił się facet, który budzi w niej gorące uczucia i podziw.

On od początku przykuł uwagę Eweliny, jak mało kto wpisywał się w jej oczekiwania dotyczące męskości. Był wysoki, szczupły – tak, ona takich lubiła najbardziej, miał gęste, czarne włosy, idealnie przystrzyżony zarost, duże czarne oczy. Dla Eweliny po prostu ideał. Ona jednak postanowiła przekonać się, czy zadbany wygląd idzie w parze z ciekawą osobowością. Gdy umówiła się z nim na pierwsze spotkanie w parku, nie wiedziała, czego się może po nim spodziewać. Ewelina trochę bała się ciszy, braku inteligencji i tego, że przystojniak okaże się napaleńcem, który żadnej nie przepuści.

Brunet wywarł bardzo dobre wrażenie już na początku spotkania. Ewelinę urzekł tym, że ją przytulił na powitanie. W jej słowniku przytulanie oznaczało szczere intencje.  Dzięki niemu od razu zrobiło się mniej niezręcznie, a bardziej swobodnie. Podczas spotkania bardzo dobrze rozmawiało się Ewelinie z boskim przystojniakiem.  Okazał się naprawdę wartościowym i interesującym facetem, który może pochwalić się inteligencją i własną pasją. Przy nim Ewelina nigdy się nie nudziła. Rozmowy toczyły się na różne, mniej lub bardziej oryginalne tematy, ale zawsze były wciągające.

Przystojniak umiał też zachować się jak prawdziwy dżentelmen, przepuścić Ewelinę przodem, otworzyć jej drzwi. No i najważniejsze, z pewnością nie był zbokiem, przed którym trzeba uciekać.   Ewelina przy nim niczego się nie bała, co nie zawsze było takie oczywiste.  Czasem bowiem trafiałam na podrywaczy z Bożej łaski, których zwyczajnie  unikała.

Przystojny brunet umiał się zachować, rozmawiać, ponadto wzbudzał w Ewelinie coraz większą fascynację i podziw. Przy nim czuła te emocje, których szukała.  Zależało jej na nim jak na nikim innym. Jego oryginalna uroda rozbudzała w niej dzikie pożądanie, natomiast ciekawa osobowość fascynowała i sprawiała, że coraz mocniej się w nim zakochiwała.  To był facet, o którym myślała wyjątkowo poważnie. Nawet przy swoim eks nie czuła tych emocji, a przecież jej na nim zależało. Ewelina wierzyła, że silne uczucia, szczera fascynacja, podziw i namiętność to przepis na udany związek. Wychodziła bowiem z założenia, że miłość to fundament każdej głębszej relacji damsko-męskiej, gdy jej miejsce zajmuje zdrowy rozsądek, to ta znajomość jest z góry skazana na niepowodzenie.  Nie sposób bowiem na dłuższą metę jeść ciągle tę samą nieprzyprawioną zupę. Przy nim czuła, że każda chwila jest wyjątkowa i zasługuje na to, aby ją zapamiętać.

To był facet, z którym wyobrażała sobie wspólną przyszłość. Imponował jej pod wieloma względami. Był samodzielny, kreatywny, miał swoją pasję, na której znał się jak mało kto. Na dodatek jego uśmiech potrafił być taki szczery i wtedy roztapiał jej serce. Było wiele chwil, kiedy chciała się do niego przytulić. Tak bardzo czuła się przy nim szczęśliwa. Ale wolała zachować ostrożność, by go nie spłoszyć. Ewelina nie znosiła nachalności, dlatego sama nią nie epatowała ani w pracy, ani w życiu prywatnym.

Tylko przy nim czuła się tak zakochana, te motyle w brzuchu, trochę niepewności i radość, że on jest obok. Lubiła się w niego wpatrywać, bo postrzegała go jako idealnego mężczyznę. On był taki uroczy i męski zarazem. Dla niej stanowił przykład prawdziwego faceta, któremu nie brakuje testosteronu, męskich zainteresowań, ale który jednocześnie umie zachować się w czuły sposób. Ujął Ewelinę tym, że zawsze ją odprowadzał i odwoził do domu. Poza tym  często przytulał ją na powitanie i pożegnanie, co postrzegała jako niezwykle urocze. Ewelina lubiła znajdować się w jego silnych ramionach, gdyż wówczas czuła się niezwykle bezpieczna.

Przystojny brunet okazał się nie tylko wspaniałym facetem, ale też cudownym kochankiem. Kręcił Ewelinę jak żaden inny facet. On po prostu był taki męski, że nie mogła oderwać oczu od jego idealnych rysów twarzy, seksownego zarostu i równie efektownych włosków wychodzących spod koszulki. Klata skąpana w gęstwinie czarnych włosków była tym, co niesamowicie działało na wyobraźnię Eweliny.  Wyobrażała sobie, że się do niej przytula, całuje ją i podziwia.  Poza tym gdy zakładał krótkie spodenki, jej oczom ukazywały się najseksowniejsze  i najbardziej męskie nogi świata. Miał tak dużo czarnych włosków, że myślała tylko o kipiącym z niego testosteronie.

Na dodatek uwielbiała, jak ją mocno przytulał i namiętnie całował, od razu przechodząc do sedna. Nikt jej tak nie rozpalał pocałunkami i przytulaniem jak on. Na dodatek potrafił ją delikatnie dotykać, doprowadzając do szaleństwa.  Gdy dążył do seksu, czuła pulsujące pożądanie. Było jej z nim po prostu cudownie.  Uwielbiała się z nim kochać i mogłaby to robić codziennie. On był wtedy taki męski, a zarazem czuły i kochany. Zawsze  mogła się do niego przytulić i to było takie wspaniałe. Czuła się przy nim naprawdę wyjątkowo i kobieco.  To była wspaniała relacja, w której ona mogła poczuć się jak kobieta, bo miała przy sobie prawdziwego faceta, który nie zostawi jej w środku nocy samej na ulicy i który wie, że kobiety podczas seksu lubią być przytulane. Nie musiała przy tym rezygnować z bycia sobą, on akceptował to, że lubi swoją pracę i nie traktował kobiet jak kur domowych. Widać było, że mama go dobrze wychowała.