Obsesja na punkcie zdrowia
Patty Brito z Unsplash

Obsesja na punkcie zdrowia stanowi przeciwieństwo całkowitego zaniedbywania badań profilaktycznych. Jedni z nas robią morfologię co tydzień, choć nie ma ku temu wyraźnych wskazań.  Drudzy od 10 lat nie byli u lekarza, nie wykonywali żadnych badań profilaktycznych. Obie postawy nie są zdrowe i godne pochwały. Jak rozpoznać obsesję na punkcie zdrowia?

Spis treści:

  1. Badanie profilaktyczne i ich zaniedbywanie przez Polaków
  2. Obsesyjne kontrolowanie zdrowia
  3. Obsesja na punkcie zdrowia i nieuzasadniona panika
  4. Ortoreksja, czyli nadmierne przywiązanie do zdrowego odżywiania
  5. Jak rozpoznać obsesję na punkcie zdrowia?
  6. Naturalne kosmetyki – kiedy stają się jednym z elementów uzależnienia?
  7. Nadużywanie suplementów diety
  8. Silna potrzeba kontroli a obsesje

Badanie profilaktyczne i ich zaniedbywanie przez Polaków

Polacy są narodem, który najczęściej umiera z powodu nowotworów. Wielu zgonów można by uniknąć, gdyby ludzie poważnie traktowali badania profilaktyczne. Tymczasem wiele z nas ich nie wykonuje, bo nie ma czasu lub boi się, co one wykażą. Tymczasem wcześnie wykryty nowotwór na ogół jest wyleczalny. Nie trzeba do tego celu wykorzystywać inwazyjnych metod.  Warto jednak pamiętać o tym, że nie brakuje osób, którym udzieliła się obsesja na punkcie zdrowia.

Obsesyjne kontrolowanie zdrowia

Dobrze, że wykonujemy badania profilaktyczne, chodzimy do lekarza, gdy coś się dzieje, stawiamy na zdrowe odżywianie i kosmetyki naturalne, które są przyjazne skórze i planecie. Jednak w każdej dziedzinie życia można otrzeć się o przesadę. Po czym rozpoznać obsesję na punkcie zdrowia? M.in. po tym, że zbyt często wykonujemy badania profilaktyczne, w tym cytologię, USG piersi czy cytologię. Niektóre osoby boją się raka tak bardzo, że nieustannie sprawdzają, w jakiej kondycji znajduje się ich organizm. Tymczasem na ogół nie jest to potrzebne. Jeśli nie ma ku temu wyraźnych wskazań medycznych, badania profilaktyczne należy wykonywać w odstępach wskazanych przez specjalistów, np. USG piersi i morfologię raz w roku. Gdy zaobserwujemy u siebie jakieś podejrzane objawy, wówczas można powtórzyć diagnostykę.

Obsesja na punkcie zdrowia i nieuzasadniona panika

Obsesja na punkcie zdrowia często dotyczy też nieuzasadnionej paniki. Np. ktoś ma żelazo w normie, ale bliżej jej dolnej granicy. W  rezultacie zaczyna się martwić, że wkrótce zachoruje i ciężko przejdzie infekcję. Obawia się również ogólnego osłabienia i gorszej formy psychofizycznej. Tymczasem żelazo w normie to żelazo w normie. Nie należy panikować, ponieważ w naszym organizmie nie dzieje się nic złego. Powinniśmy nadal odżywiać się w zróżnicowany i zbilansowany sposób, aby utrzymać ten korzystny stan.

Ortoreksja, czyli nadmierne przywiązanie do zdrowego odżywiania

Po czym jeszcze można rozpoznać obsesję na punkcie zdrowia? Niektóre osoby dotknięte tym problemem doszukują się dziwnych związków. Np. koleżanka zachorowała na COVID-19 i brała tabletki antykoncepcyjne, więc pewnie pigułki zwiększają ryzyko infekcji, powinnam je odstawić. Warto przyjrzeć się swoim obawom, czy nie są zbyt daleko idące. Dotychczas nikt nie wykazał związku między COVID-19 a stosowaniem tabletek antykoncepcyjnych. Ba, jak już to zależność zmierza w przeciwnym kierunku. Estrogeny chronią przed ciężkim przebiegiem infekcji. Na to, że koleżanka zachorowała wpływa wiele czynników: jej geny, stan układ odpornościowego, czas kontaktu z osobą chorą, serotyp wirusa, czy była zaszczepiona, jej sposób odżywiania, aktywność fizyczna i zachowanie – czy nosiła maseczkę, czy lekceważyła ten obowiązek.

Jak rozpoznać obsesję na punkcie zdrowia?

Obsesja na punkcie zdrowia zahacza też o ortoreksję, czyli manię zdrowego odżywiania. Osoby dotknięte tymi przypadłościami postrzegają pewne grupy produktów jako szkodliwe. Unikają glutenu, bo rzekomo jest winny chorobom tarczycy i trądzikowi, wystrzegają się wyrobów mlecznych, bo pewnie zawierają hormony i antybiotyki. Nie jedzą jajek, bo te pewnie również zawierają hormony i antybiotyki, a do tego GMO z pasz. Osoba dotknięta ortoreksją często skłania się w kierunku zamienników wyżej wspomnianych produktów, co może odbić się niekorzystnie na jej zdrowiu. Niektóre roślinne zamienniki nabiału obfitują bowiem w wypełniacze, których nie trawimy. Natomiast utwardzone tłuszcze roślinne nie zastąpią nam sera i one również mogą pogarszać pewne parametry w morfologii. Pamiętajmy o tym, że diety eliminacyjne należy wprowadzać pod kontrolą lekarza i tylko wówczas, gdy jest to uzasadnione medycznie. Wiele sensacyjnych informacji nt. szkodliwości glutenu czy nabiału nie ma podstaw naukowych. To tylko hot newsy lansowane przez niektórych celebrytów i media.

Naturalne kosmetyki – kiedy stają się jednym z elementów uzależnienia?

Obsesja na punkcie zdrowia czasem wychodzi dalej niż samo odżywianie. Zdrowa dieta to jedno, natomiast naturalne kosmetyki drugie. To dobrze, gdy sięgamy po produkty przyjazne skórze i środowisku, które zawierają moc substancji aktywnych. Nie powinniśmy jednak popadać w przesadę i panikować, gdy w publicznej toalecie znajdziemy zwykłe mydło w płynie. Ono raczej nam nie zaszkodzi, chyba że jesteśmy uczuleni na któryś z jego składników.

Nadużywanie suplementów diety

Jak rozpoznać obsesję na punkcie zdrowia? Warto zwrócić uwagę na to, czy my lub ktoś z naszego otoczenia nie przesadza z łykaniem suplementów diety. Jeśli ma ich kilka lub kilkanaście i wszystkie przyjmuje jednocześnie, to znak, że prawdopodobnie dzieje się coś niepokojącego. Warto porozmawiać z lekarzem lub farmaceutą, czy można je ze sobą łączyć. Łatwo bowiem można przekroczyć dopuszczalną dzienną dawkę pewnych substancji, co może się negatywnie odbić na naszym zdrowiu i samopoczuciu.

Silna potrzeba kontroli a obsesje

Obsesja związana ze zdrowiem wynika z potrzeby kontroli. Niektóre osoby nie czują się bezpiecznie, gdy nie trzymają ręki na pulsie. Boją się, że pod wpływem chwili nieuwagi poważnie się rozchorują, popadną w biedę lub stracą coś, co jest dla nich istotne. Jednak potrzeba kontroli stanowi spore obciążenie dla naszej psychiki. Czas, który marnujemy na obsesyjne badanie krwi, można by lepiej spożytkować, np. idąc na długi spacer. Silna potrzeba kontroli wymaga konsultacji z psychologiem.